Dzisiaj zaczął się siódmy miesiąc mojego zamieszkania w tej cudnej krainie. Choć na przekór mojemu zachwytowi Toskanią, nie pozostaliśmy w niej, tylko ruszyliśmy na północ do Emiglia Romana, ok 1,5 godziny stąd, do Apeninu Bolońskiego. Najwyższy szczyt Corno alle Scale ma 1945 m n.p.m. Tym razem jednak tam się nie wspinaliśmy, lecz powędrowaliśmy nad jeziorko. Oczywiście zamarznięte przypomniało mi scenę z "Inaczej niż w raju" Jarmuscha, zwłaszcza z tą barierką w szczerej bieli.
Zeszłego lata widziałam jeziorko z oddali, błyskało ślicznym turkusem. Teraz jeszcze nie było takiej ilości śniegu, tak że chociaż można było odróżnić ląd od wody.
Psom może ciut mniej się podobało, zwłaszcza Bojanglesowi, którego łapki niestety okazały się niezwykle wrażliwe na twardy śnieg.
Za to sama wyprawa przednia: śnieg, mały mróz i słońce. Zadziwiające, ale mało narciarzy, wszystkie wyciągi stały. Nie do końca rozumiem dlaczego. Coś w internecie znalazłam o problemach modernizacyjnych i ekonomicznych. Muszę jeszcze poszperać.
Wycieczka więc pychota!
Podejście niezbyt ostre, pod koniec trochę mocniej wiało i na szczęście u celu przywitało nas otwarte schronisko z ciepłą herbatą.
Drogę powrotną, z góry, przebył na rękach Krzysia, a w samochodzie obydwa stwory padły wykończone.
Ja też już niewiele sił z siebie mogę wydobyć, więc czem prędzej siadam i piszę i wklejam zdjęcia.
wiecej zdjęć w albumie online
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz