wtorek, 5 sierpnia 2008

~ ZWYCZAJNOŚCI

Po niedzielnej eskapadzie chłopcy spali dość długo. Nie można było ich od razu wyrywać do pracy, więc Krzysztof podwiózł ich na stację i ruszyli tym razem nad morze. Ja miałam ciężki dzień z kręgosłupem (i nie tylko), snułam się więc trochę bezcelowo po domu, często polegując.  Jedynym wysiłkiem o jakimś znaczeniu było zrobienie zapisu o wycieczce do Bolonii.

Dzisiaj już znacznie lepiej - zabrałam się więc za obiecane gołąbki. A trzej panowie, nie licząc psów, walczyli dalej dzielnie na strychu. Zapowiadało się, że będzie lżej, bo dzień wstał pochmurny. Ale to tylko zmyłka, rozpogodziło się i ciągle grzało powyżej 30 stopni. Znowu więc zlani potem, ale z sukcesem zakończyli urządzanie pierwszego pomieszczenia na magazyn.

oto stan przed: 

i po:

Madonna w końcu wróciła do swojego domku. Znaczy się umieścili ją w feretronie i ustawili w sieni. Szkoda, że taka zniszczona, ale i tak wzruszająca. Ma nawet wiązane pantofelki pod sukienką.

Czas pomidorów w pełni, co parę dni dostajemy od okolicznych sąsiadów porcyjki z ich ogrodu. Bywa, że zdarzą się bakłażany, fasolka, ogórki, cukinie, no i przebój, także dla siostrzeńców, kwiaty cukinii. (Oj! Posmakowały im smażone w rzadkim cieście naleśnikowym). A to ktoś zawiesi reklamówkę pełną warzyw na klamce. Zdarza się koszyk rano czekający pod drzwiami.

To takie bardzo miłe i pachnie dobrymi czasami. Wiejska parafia, wiejski proboszcz i wiejska gosposia; no i pomidory :)

3 komentarze:

  1. Kwiaty cukinii :)

    A ja się tyle zastanawiałam co też się z tymi - jakże cudnie wyglądającymi - kwiatami robi, a tu proszę :) smażone w cieście naleśnikowym - pycha, pewnie?! bo u nas nad Wisłą to chyba nie kupię takiego specjału :)

    Pozdrawiam
    Beata Z.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prześliczna ta Madonna, nigdy bym nie zgadła, że ubrano ją nawet w buciki...

    OdpowiedzUsuń