sobota, 26 czerwca 2010

BUONA GIORNATA

Dzisiaj parokrotnie wypowiadałam te słowa.
Najpierw zabrałam się za sprzątnięcie śmieci i chwastów pod murem grodzącym ogród od ulicy, która wiedzie między innymi koło cmentarza.

No i na ten cmentarz szły sobie starsze panie.
Najpierw Natalia, która ze łzami w oczach mówiła mi o celu wędrówki, bo szła na grób 31 letniego syna, który chyba z siedem lat temu zginął w wypadku. Pogadałyśmy jeszcze o różnościach, a to o jej pozostałych dzieciach, a to o Sardynii, z której pochodzi, a to o księżach, tych z Europy i z Afryki, lecz nie o Włochach. W końcu życzyłam jej dobrego dnia i wróciłam do pracy.
Po chwili znowu przerwałam, bo powolutku o lasce tuptała Simonetta, wdowa po szewcu, której często macham z parkingu, gdy siedzi w drzwiach i przez nie spogląda całymi dniami na świat. No nie całymi, bo często coś tam haftuje. Simonetta z kolei opowiedziała mi, jak dbają o nią dzieci po śmierci męża, co zje na dzisiejszy obiad i że sama nie ma sił, by sprzątać. Jej też życzyłam dobrego dnia.
Potem poszłam do Anny, która obiecała kwiaty do kościoła. Anna mówi bardzo cicho i niewyraźnie, więc mam często problemy ze zrozumieniem, o czym do mnie mówi. Tym razem udało mi się, bo gdy zrozumiałam że pyta, czy cały czas ostatnio byłam w domu, zgodnie z prawdą i wyjazdami, odpowiedziałam, że nie. A Anna pytała się, czy byłam już w jej domu. A że nie byłam, to mnie oprowadziła po pustych pokojach. Całe ich życie zgromadziło się na pierwszym poziomie, by ułatwić poruszanie się jej schorowanemu mężowi. Dom wypełniają gliniane rzeźby autorstwa pana domu - Alladyna. Takie lekko prymitywne, ale z dużą dozą uroku.
Dostałam od Anny hortensje i jedną żółtą kalię i coś z tego musiałam wymodzić, niewiele tego w proporcjach do przestrzeni kościoła.




Oczywiście wychodząc od Anny życzyłam jej dobrego dnia.
Mój dzień potem był dość spokojny, spędzony głównie na poszerzaniu wiedzy o stolicy Toskanii. Zatopiłam się we wszelkich przewodnikach, książkach o sztuce i architekturze, niewiele zaglądając do internetu. Choć przyznam, że czasami i to medium było mi pomocne, gdy trafiałam na nieznane sobie słowa z zakresu architektury a raczej inżynierii. Ale o tym kiedyś, gdy zrealizuję pewien plan. Zapewne nastąpi to po sezonie turystycznym. Przyznam, że bardzo odpowiada mi takie "rycie" po książkach. Chyba dobrze bym się czuła w jakimś archiwum.
Na koniec chciałam Wam pokazać krótką historyjkę obrazkową o tym, jak Druso usiłował pozostać na fotelu Bogusia. Zazwyczaj, gdy się na nim znajdzie, wystarczy chartowi podejść, wyniośle powąchać mopsa i tamten zeskakuje. Tym razem Druso udawał totalnie głupiego i zaspanego psa, odważnie pozostawał na nie swoim legowisku. Boguś nawet w pewnym momencie odpuścił, przyjąwszy charakterystyczną dla niego pozę zwaną przeze mnie "na Małysza". Potem co już było nie lada osiągnięciem, położył swoje wszystkie kości na twardej podłodze, ale po chwili podrapał się w pysk i przypomniał sobie o miękkim legowisku i przedsięwziął drastyczniejsze od obwąchiwania środki. Wskoczył na fotel i tak długo się w nim sadowił, aż Druso uznał, kto tu rządzi. Po tym wszystkim Bojangles zapadł w totalny błogostan.

6 komentarzy:

  1. Nic nie rozumiem! Napisałam komentarz i go nie ma... :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. O! Teraz coś sie pojawiło... No więc raz jeszcze: długo przymierzałam się do tej możliwości kontaktu z Tobą, Małgoniu, ale jakoś tak, jak pies do jeża. Dziś sprowokowałaś mnie zdjęciami Druso i Bogusia. Powiem krótko: hi, hi, ha, ha! No a poza wszystkim - pod murem wypieliłaś perfekcyjnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widac calkiem dobrze sobie radzisz z wloskim skoro mozesz plotkowac z sasiadkami -parafiankami, a to swietnie, bo juz niedlgo jak rdzenna Wloszka bedziesz mowic :)

    Pieski mnie rozbawily ogromnie, co za spryciarz z Bogusia, pogonil z fotela Druso, biedaka... poza jaka przyjal na fotelu niesamowita! Chociaz nasz Tytus tez czasem tak lezy to jednak jest malutki i nie wyglada tak komicznie jak Bogus z dlugimi lapkami :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja Tobie Małgoś też życzę miłego dnia!:)))

    Historyjka z psami, świetna!:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba mopsikowi zafundować fotel! Psiak nie może być dyskryminowany!

    Miły ma Pani kontakt z osobami w zaawansowanym wieku, często są tacy samotni i potrzebują chwili rozmowy.

    Praca /pielenie/ jak zwykle wykonana perfekcyjnie, skąd u Pani tyle sił? Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Otworzyłam "świece własnej produkcji" jej ... cudeńka!!

    OdpowiedzUsuń