czwartek, 13 grudnia 2012

SZEPTY "ŻYCZLIWYCH"?

No i stało się. W końcu odczułyśmy z Joanną na własnej skórze, że komuś przeszkadzają nasze pomysły i ich realizacja. Nie pomyślałam tylko, że tak szybko to się stanie.

Pani z Sant'Anna in Camprena napisała do Joanny przedziwny i niegrzeczny mail, z którego wynika, że ktoś "życzliwy" pokazał jej mój wpis i chyba odpowiednio ją "nastawił". Ona sobie przetłumaczyła  google translatorem i źle zinterpretowała moje słowa. Między innymi wymyśliła, że podana kwota stanowi zbyt dużą przebitkę w stosunku do ceny noclegu. W ogóle nie wzięła pod uwagę, że nadwyżka nad ich propozycję stanowi głównie cenę warsztatów. A nawet, gdyby  chciała roztrząsać tę nadwyżkę, jako kwotę za warsztaty, to chyba byłoby jakąś szaloną pomyłką, by wynajmująca pokoje określała, jaki ma być koszt nauki?
Żeby dać Wam (Wam a  nie tej pani) jakieś wyobrażenie, o jakim poziomie cenowym rozmawiamy, podam przykładowo, jakie są koszty podobnych zajęć np. w przeciętnym studiu artystycznym we Florencji. Za trzy godziny dziennie zajęć, przez 5 dni roboczych trzeba zapłacić 700 euro. Natomiast na polskich stronach hobbystycznych spotkałam niedawno cenę za pięciogodzinny warsztat 250 zł, czyli powyżej 60 euro. Niesmacznym więc wydaje mi się fakt, że miałabym tej pani tłumaczyć się z 300 euro od osoby za pełne pięć dni warsztatów, z których połowę zabiera mi państwo włoskie. Cały czas mowa tylko o warsztatach, bez noclegu i wyżywienia.
Szkoda, że "życzliwa" osoba nie przetłumaczyła dokładnie, tego, co napisałam. Sama postawa sprawdzania nas (pisania czerwonym kolorem, jak nauczyciel poprawiający błędy ucznia), której dopuściła się zarządzająca agriturismo  jest dla mnie nie do przyjęcia.
Obawiając się, że może okazać równie niegrzeczne zachowanie wobec zaproszonych przez nas uczestników warsztatów, chcieć zepsuć nam atmosferę, albo zmienić wcześniejsze ustalenia dotyczące np. dostępu do sal, postanowiłyśmy z Joanną zrezygnować ze współpracy z klasztorem.
No cóż, nie wszystkie marzenia muszą się spełniać, a piękna sztuka nie wszystkich uszlachetnia.

SIGNORA ORNELLA, PER CORTESIA FACCIO LA TRADUZIONE PER LEI, DI NON FARE ERRORI CON GOOGLE TRANSLATOR. SE NON SA COME SI PARLA CON LA GENTE LE CONSIGLIO DI PARLARE PRIMA CON DUE PERSONE MOLTO ADATTE. SONO VICINO A LEI. UNA TROVA AL FRESCO DI SODOMA, SECONDA GUARDANDO NELLO SPECCHIO.


Pomyśleć by można cytując Osła ze Shreka "I skończyło się rumakowanie".  Jeśli komuś nie w smak była nasza obecność w Camprenie, to chciałabym go poinformować, że mnie nie bawi ściganie się, żaden ze mnie koń wyścigowy, ale lubię dotrzymywać słowa, więc ...

Joanna, wiedząc, że różnie w życiu bywa, że ktoś czegoś niedopatrzy, że bywają podwójne rezerwacje, trzymała dla mnie w zanadrzu inną ofertę.
Będzie to agriturismo położone pół godziny drogi dalej, nieopodal Chiusi.
Zdjęcia pochodzą ze strony agriturismo.
Tym razem nie mogę zaproponować Wam wielkiej sztuki na miejscu noclegu, lecz obiecuję tak dopracować program, by i tej nie zabrakło w ofercie. Zaraz nieopodal wszak mamy całe bogactwo etruskiej kultury, no i niezwykła Val d'Orcia jest ciągle na wyciągnięcie ręki.

Już dzisiaj mogę zaoferować pięknie wyposażone pokoje dwuosobowe z łazienką, dostęp do profesjonalnej kuchni, by wspólnie kucharzyć, a w przypadku upałów basen (tego wszystkiego w Camprenie nie było). Zapraszam więc ponownie na:

 WARSZTATY FOTOGRAFICZNE
I PLASTYCZNE

chyba powinnam je nazwać
"Życzliwa sztuka albo róbmy swoje" 

ale jednak nazwę je 

W ETRUSKIM SĄSIEDZTWIE


Przypomnę, że:
Warsztaty fotograficzne poprowadzi Monika Zawadzka, doświadczony pedagog, ale, co ważne i artystka, z bogatym życiorysem zawodowym, także fotograficznym. Najważniejsze jest spojrzenie fotografującego, a tego trudno nauczyć się z podręczników. Założeniem warsztatów będzie więc nauka fotografowania, bez względu na posiadany przez uczestnika sprzęt. 

No, może tym razem nie posuniemy się do propozycji budowania camera obscura, ale kto wie, czy i kiedyś nie zaproponujemy, by przyjechać do Toskanii jedynie z pudełkiem na buty i skonstruować z niego aparat?

Chętnych na warsztaty fotograficzne zapraszam do portfolio Moniki Zawadzkiej oraz kontaktu z nią poprzez FB.
Warsztaty rysunkowe, a może i malarskie - dla chętnych - poprowadzę ja. Dodatkowo dołączę do nich jeden wykład z historii sztuki, muszę zmienić temat, więc zostawcie mi proszę trochę czasu na przygotowanie propozycji.




          termin        27 kwietnia - 4 maja 2013 roku
                       wszystko w kwocie          700 euro

w cenie:
-  7 noclegów
-  7 śniadań
-  2 wspólne kolacje
-  5 dni warsztatów wraz z materiałami (nie wliczając w to, oczywiście aparatu fotograficznego)

Proszę nie obawiać się też braku innych posiłków, bo dzięki dostępowi do kuchni będziemy mogli wspólnie popróbować toskańskiego gotowania. Obiecuję transport składników ze sklepu.

W obydwóch rodzajach warsztatów musi uzbierać się co najmniej 8 osób razem, z czego rozkład liczby uczestników w grupach może przedstawiać się jako: 3+5, albo 4+4. Mogą też być wśród nich osoby towarzyszące, gdyż chodzi o to, by wynająć minimum 5 pokoi, razem z prowadzącymi. Maksymalnie możemy przyjąć 17 osób. Powyżej 10 zapełnionych miejsc, cena ulegnie obniżce.
Termin na decyzję potwierdzoną zaliczką wysokości 150 euro możemy w tej sytuacji przedłużyć do 1 lutego 2013 roku.
ZGŁOSZENIA PRZYJMUJE JOANNA Z VISITOSCANA

33 komentarze:

  1. Jak to się mówiło? ,,Każdy dobry uczynek niewątpliwie zostanie ukarany"
    Niestety tzw. ,,życzliwych" nigdzie nie brakuje ,szkoda... Mimo to mam nadzieję ,że warsztaty odbędą się i udadzą, powiększając grono osób zakochanych w Toskanii i zauroczonych sztuką.
    Pozdrawiam ciepło znad chłodnego Bałtyku.:)Gdynianka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję i dlatego nie odpuszczam pomysłu :)

      Usuń
  2. zawsze się znajdzie jakiś "życzliwy", nie ma się co przejmować, sama chętnie bym się chętnie wybrała na takie warsztaty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, ale wolę nie być obojętna na takie sytuacje, żeby samej nigdy komuś czegoś podobnego nie zgotować.

      Usuń
  3. tzw.życzliwi są wszechobecni. Proszę się nie martwić i robić swoje nie dając im satysfakcji, że psują coś czy chcą popsuć nastrój...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich satysfakcja niewiele mnie obchodzi, niech wiedzą, że się przejmuję, ale to nie ma wpływu na plany i ich realizację. Mnie nawet nie interesuje, kto to jest :)

      Usuń
  4. Ja na Waszym miejscu nie przejmowałabym się zbytnio,rezygnując dacie tej babie pełną satysfakcję,dziewczyny walczcie!Mam podobne doświadczenia tu z Polski,zazdrość z sukcesów,kradzież moich pomysłów w dziedzinie turystyki dużo by gadać...Po prostu mniej emocji,trzeba mieć skórę pancernika i nie dawać się!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądząc po słowach tej kobiety, jesteśmy z Joanną zadowolone, że tak szybko wyszło szydło z worka. Gorzej, gdyby zaczęła mieszać, gdy ludzie już mieliby porezerwowane loty, wpłaciliby zaliczkę.
      A z emocjami nie dam rady, są i tyle. Lecz nawet bez skóry pancernika da się z nimi żyć :)

      Usuń
  5. Gratuluje operatywnosci,powodzenia ,bede z Wami myslami/mysle ,ze jakis komentaz sie potem ukaze/irena zPoznania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, na pewno, jeśli warsztaty dojdą do skutku, przedstawię reportaż, tak jak to było poprzednim razem.

      Usuń
  6. no ręce opadajo Pani.
    Gosiu, mógłbym ponownie zacytować to co pisałem tydzień temu...
    Trzymam kciuki i momo iz mnie nie będzie wiem ,że bedzie to fantastyczny czas dla wszystkich osób z tym projektem związanych.
    Pozdrawiam
    j.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opadajo, a pote sie podnoszo :)
      Dzięki za wsparcie, wiem, że nam dobrze życzysz :)

      Usuń
  7. Ładna świąteczna zmiana w Toskańskich zapiskach spełnionych marzeń :))))*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie fajna sytuacja. Przypomniał mi się refren piosenki Młynarskiego " Róbmy swoje" i tego się trzymaj Małgosiu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jago, inaczej nie mam zamiaru. Toskania jest duża, wystarczy jej dla każdego :)

      Usuń
  9. Ręce opadają po prostu.Będzie dobrze Małgosiu mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maszko, myślę, że takie działania mają jeszcze większy sens, gdy się czyta wsparcie tylu osób :)

      Usuń
  10. Co nas nie zabije, to nas wzmocni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W matematyce stosuje się taki skrót: c.b.d.u. Mam nadzieję, że rozwiniemy go na wiosnę :)

      Usuń
  11. Zamurowało mnie :/.
    W poprzednim wpisie miałam się dopisać, że dokładnie zaczynam wiedzieć jak zorganizowanie najtańszych warsztatów (pracuję nad projektem - i kosztorysem) okazuje się trudne, gdy się zaczyna sumować i dojazd, i wynagrodzenie dla prowadzących, i koszty wyżywienia, nie mówiąc już o tym, że zaczynam odczuwać presję czasu (ukłony dla Joanny - za chwilę będę już wiedzieć o co mam pytać w sprawie wiadomej) i przewidywać pewne problemy strategiczne...
    I mogę potwierdzić, że w żadnym razie kwota przez Was zaproponowana nie jest żadnym naciągactwem i pazernością.
    A kobieta zachowała się paskudnie i w sposób bardzo Was krzywdzący.
    Dziewczyny, nie dajcie się!
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nas na początku podobnie, ale potem zakasałyśmy rękawy i teraz śmiejemy się z całej przygody i niebywałych wywodów pani :)

      Usuń
  12. Dacie radę, dziewczyny! Naprawdę "jeśli zmiana, to na lepsze"...

    okolice Chiusi pierwszy raz zwiedzałam z konieczności (gdy na lawecie zjechaliśmy z autostrady i przez kilka dni czekaliśmy na naprawę auta, bo święta po drodze: Boże Ciało i narodowe włoskie nie pozwoliły pracowitym Włochom skończyć wcześniej), ale już następnego roku SPECJALNIE pojechaliśmy tam. Spotkałam tam NAJPIĘKNIEJSZE PEJZAŻE, jakie widziałam we Włoszech, małe zakątki, urocze stare wille, gaje oliwne itp. Po prostu miodzio.
    Katedrę w Orwieto odchorowałam mentalnie, tak mnie powaliła jej uroda i zawartość, procesję Bożego Ciała mam wciąż przed oczami (to osobna opowieść).
    Nie chcę się rozpisywać, bo już czuję doganiające mnie galopem wspomnienia...

    Insomma - dobra zmiana, już Wam zazdroszczę :)

    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, ja sama cieszę się, jak łysa norka, że takie miejsce wyszukała nam Joanna :)

      Usuń
  13. jak to mówią "nie ma tego złego..." Powodzenia - nowe miejsce super! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, miejsce świetne i na pewno warsztaty też takie będą :)

      Usuń
  14. ojej ale przykra historia aż niewiarygodne no ale jak na Panią przystało już jej Pani zaradziła :))) prędko i sprawnie myślę, że się znajdą chętni :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było na co czekać, przecież nie siądę, by w kątku płakać :) Jeśli ktoś chciał nam wyrządzić świństwo, to mu się nie udało :)

      Usuń
  15. A to niemiłe zdarzenie. Może ona poczuła się pominięta? Czy ona wiedziała, ze planujecie takie warsztaty? Zresztą mniejsza o to, i tak zachowała sie paskudnie, ale masz racje - w sumie to lepiej, ze szydło z worka wyszło teraz.

    W Santa Anna byłam i też mnie zachwyciła. Mój przewodnik mnie zaintrygował: "if you are lucky you might even find Sant'Anna in Camprena...", no i byłam "lucky". Niestety nie zobaczyłam kościoła wewnątrz, bo był zamknięty i nikt nie chciał wiedzieć o jakiejkolwiek możliwości otworzenia go (fakt, teraz sobie przypomniałam, że ludzie obsługujący agriturismo byli niesympatyczni, a jak na Włochów, to nawet wyjątkowo niesympatyczni)- cieszę się, że dzięki Tobie udało mi się zobaczyć to wnętrze - dziękuję! Czy wiadomo coś o tym fresku ze św. Anna Samotrzeć? Bez problemu za to spacerowaliśmy po ogrodzie - był dostępny. A na kościele chyba była informacja o mszach w niedzielę, to było jednak kilka lat temu. Sodomy się spodziewałam, ale i tak stanęłam jak wryta - zachwycił mnie. W Monte Olivieto finezja i elegancja Signorellego pozostawia Sodomę na drugim planie, choć i tam są frapujące "kawałki". Na szczęście zakaz fotografowania, umieszczony na przy wejściu do refektarza, zauważyłam wychodząc, jak już wszystko opstrykałam. Swoją drogą - taka ikonografia w refektarzu? W kościele w Trquandzie, o której wspominasz, jest Wniebowstąpienie Sodomy. Bardzo ciekawy malarz - ileż piękna jest we Włoszech! Rację miał Muratow pisząc, że kto nie kocha sztuki, nie powinien jeździć do Włoch.

    serdeczności z Gdańska,

    iwona

    ps. rysunek oprawiony, w głębokim passe-partou i wąskiej, drewnianej ramce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tego , nie ma wątpliwości, że wiedziała. Od początku była o tym poinformowana, poza tym oni specjalizują się właśnie w noclegach dla warsztatów artystycznych. Dziwne tylko było, że dla grup nocleg na osobę wychodził drożej, niż dla klientów indywidualnych, bo zmuszają do posiłków w ich wykonaniu. Poza tym ta pani nie wiedziała o mnie jako prowadzącej, więc skąd niby tak od razu po powieszeniu ogłoszenia trafiła akurat na mój blog? Aż taka naiwna to ja nie jestem, ale nie mam ochoty dochodzić, kto to zrobił. Życzę mu spokojnych Świąt :) Bo ja takie na pewno będę miała :)
      O freskach z kościoła nic nie wiem, ale widać niezwykłe podobieństwo kompozycyjne z Anną Samotrzeć Sodomy z refektarza. He, he, ja tak samo miałam z zakazem fotografowania, spostrzegłam potem. Przecież nie będę kasować takich zdjęć :) A co do rysunku, to aż pokraśniałam z dumy :)

      Usuń
    2. Tak sobie pomyślałam,że to też Sodoma. Dziwne, że nie można znaleźć o tym żadnej informacji, googlałam na różne sposoby i w różnych językach, i nic. A omijanie zakazu fotografowania uważam za usprawiedliwione w miejscach, które nie oferują widokówek. Tak było tam - dostępne były jedynie z widokiem całego założenia i dookolnymi pejzażami, a i to w bardzo skromnym wyborze.

      Usuń
  16. Wydaje sie, ze bardzo dobrze sie stalo. Dzisiaj w innym miejscu napisalam komentarz o zawisci w sieci i jak widac, wiecej jest tego, niz sie wydaje. Swinstwo i tyle. Ale pani z agriturismo nie zarobi i dobrze. Szczegolnie w kryzysie, a we Wloszech taki jest, niech bedzie to jakas nauczka. Nowe miejsce sliczne i bardziej wygodne, a to sie ogromnie liczy. Poza tym bedzie mialo lepsza energie, a to sie pozniej pamieta.

    Gratuluje pomyslu i mam nadzieje, ze firma sie rozkreci. Sama wiem, jaka to ciezka praca, ale daje satysfakcje, a efekty rowniez przychodza.

    Emocje sa, normalnego czlowieka takie rzeczy zapowietrzaja. Ludzka zawisc, chociaz wiem, ze istnieje, zawsze bedzie dla mnie niemila niespodzianka.
    Milla

    OdpowiedzUsuń