środa, 5 sierpnia 2015

OD UCZTY DO UCZTY, PRZEZ UCZTĘ

Połączenie kursu z wypoczynkiem to dla mnie chyba najciekawszy sposób na wakacje. Zdobywam konkretne umiejętności, zwiedzam, no, i poznaję niebanalnych ludzi.
Wróćmy jeszcze raz do tegorocznej Perugii, a raczej położonego na jej obrzeżach franciszkańskiego klasztoru Monteripido.
Nie mogłam się doczekać nauki pisania copperplate z kilku powodów: nie tylko z chęcią wracam do Perugii, nie radziłam sobie sama z opanowaniem tego kroju pisma, ale czekałam też na spotkanie z pewną książką.
Wiedziałam, że ukazało się niezwykłe dzieło Padre Luigiego Giacometti, który spisał historię klasztoru. Jest to grube tomiszcze, ważące 3,5 kilograma, bogate w treści, a także w dokumentację wizualną. Z wielką radością mogę się pochwalić, że wśród zdjęć kilka jest mojego autorstwa.

Dlatego tak czekałam na wyjazd, bo dopiero na miejscu stałam się właścicielką książki o Monteripido. Uczta nad uczty, dogłębnie opisania historia niezwykłego miejsca.

A tych uczt było tego licpowego tygodnia dużo więcej.
Były i te dosłowne. Zaczęło się od wspólnej biesiady z mnichami i innymi mieszkańcami klasztornego hotelu.

Potem małe uczty samodzielnie przygotowywanych posiłków, podjadanie, smakowanie potraw innych uczestników. Na początku jeszcze w ogrodzie, ale potem już tylko w refektarzu, by choć trochę uniknąć słońca.

A na koniec znalezione przez jednego z uczestników ciekawe miejsce, słabo oznakowany lokal, w którym, a raczej przy którym, zjedliśmy pożegnalny posiłek. Gotował dla nas prywatny kucharz rektora Uniwersytetu w Perugii.

Jednak żadna z tych uczt nie równa się z ucztą spotkania z mistrzynią - Ewą Landowską.

kurs copperplate - zdjęcie sferyczne

To dopiero była uczta, uczta pięknych wzorów, a potem własnych słabości, nieposłusznej ręki, nieporadnych krzywizn, ciężkich westchnień i pierwszych momentów, gdy coś się udawało.

Po pięciu dniach zmagania ze stalówką przyznam, że trafienie do książki, jako autor zdjęć, jest dużo łatwiejsze od opanowania copperplate. Pot lał się strumieniami, dosłownie zalewał nam oczy.

Umazani, zadowoleni, pełni postanowień.

No i na pewno bardzo wdzięczni za kurs.

Zostałam mocno zarażona, chiałabym mieć więcej czasu, by ćwiczyć tylko ten krój pisma.
A wszystko dzięki prowadzącej, cierpliwie tłumaczącej każdą krzywiznę, każdy owal, kluczki, kreski rzutowe. To był niewątpliwy zaszczyt uczyć się pod okiem Ewy Landowskiej.
Już od dawna fascynowała mnie jej postać i  osiągnięcia, do których mistrzowskiego poziomu doszła zupełnie samodzielnie.

Drobna, wręcz filigranowa kobieta, z olbrzymią cierpliwością stawiała litery, aż ...
Ostatnio wykonała niezwykłą pracę. Na zamówienie Kancelarii Sejmu przepisała ręcznie konstytucję. Na ten egzemplarz będą odtąd (począwszy od Andrzeja Dudy) przysięgać nowo wybrani prezydenci. Pewnego upalnego wieczoru Ewa zdradziła nam, z czym się zmierzyła pisząc tak długi tekst. Jak dobrała krój pisma, o papierze, o pomyłkach, ponownym przepisywaniu. Niewyobrażalny trud Skryby.
Posłuchajcie, jak w Radio Kraków opowiada o przepisywaniu konstytucji.

Wiem, że nigdy nie dojdę do takiego poziomu, zbyt mnie rozprasza obraz, nie koncentruję się na samych literach, ale doceniam i zachwycam się mistrzami kaligrafii.  Po zużyciu wielu, wielu kartek, mogę powiedzieć, że widzę światło w tunelu.
Pokornie pokażę mało imponujący efekt, zaraz po powrocie moje litery wyglądały tak:

Ewa nie tylko świetnie poradziła sobie z nadkompletem na zajęciach, musiała też prowadzić zajęcia dwujęzycznie (ze względu na obecność przemiłej Belgijki Marii), a do tego robiła jeszcze dokumentację fotograficzną i filmową.
Na publikację tej ostatniej czekałam z moim artykułem, by dać Wam pełne wyobrażenie klimatu kaligraficznych wakacji w Perugii, które nie byłyby możliwe, gdyby nie Fundacja Sztuka Kaligrafii. W półgodzinnej relacji Ewa Landowska w nastrojowy sposób oddała klimat kursu copperplate w Perugii. Zwróćcie uwagę na uczestników, zwykłych zjadaczy chleba, którzy dzielnie stanęli w szranki z copperplate. Da się? Da się :)

14 komentarzy:

  1. Nie dziwię się, że kiedyś mnisi przez całe życie pisali jeden fragment tekstu... Aczkolwiek chylę czoła przed taką umiejętnością. Szkoda, że nie ma teraz w szkołach kaligrafii. Ponoć pismo zwierciadłem duszy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to są szkoły kaligrafii, a ta krakowska z Ewą Landowską i Basią Bodziony jest absolutnie godna polecenia.

      Usuń
    2. Aż poszukam w swoim powiatowym, bo mnie rzecz zaintrygowała! Ha...

      Usuń
    3. Polecam, niezwykły jest ten świat liter - wycisza, daje poczucie równowagi i harmonii :)

      Usuń
  2. No, pięknie wygląda to Twoje podziękowanie! Widać, ze czasu nie zmarnowałas :).
    No i gratuluję zdjęć w książce :)
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, coś Ty! Bazgranina, ale w porównaniu z tym, jak pisałam przed kursem, jest znaczący postęp.

      Usuń
  3. No i proszę - dopiero wczoraj usłyszałam o "przekaligrafowaniu" Konstytucji RP na użytek ważnych wydarzeń państwowych, a tu u Małgosi świeżutka informacja o wykonawczyni dzieła. Mówisz - masz!
    Rozumiem, że to było wielkie szczęście obcować z taką mistrzynią. Tym bardziej podziwiam odwagę "zwykłych zjadaczy chleba"!
    Pozdrawiam upalnie i serdecznie z Legnicy
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A do tego pani Ewa Landowska jest mistrzynią różnych sztuk - również muzycznych....
      Pozazdrościć....
      Ewa

      Usuń
    2. Tak, ciągle bardzo się cieszę, że miałam możliwość pracować pod jej czujnym okiem.

      Usuń
  4. Malgosiu! To na prawde uczta dla ciala I ducha!!!Jak to dobrze, ze jestes...! Nigdy nie mam dosc,ciagle zaskakujesz! Kiedys , gdy bede w Krakowie musze wybrac sie do szkoly p.Ewy I p.Barbary!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, wybierz się chociaż na jakąś próbkę do nich!

      Usuń
  5. Pani Małgosiu, od pierwszego wpisu na tym blogu o szkole w Perugii (dwa, trzy lata temu?) obiecuję sobie, że też pojadę. W tym roku byłam już naprawdę blisko i znowu się nie udało. Ale za rok - koniecznie! Ale zanim dojdę do cooperplate poćwiczę tam moje uncjały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzi dobra kolejność, podziwiałam te osoby z kursu, które zaczęły swoją przygodę z kaligrafią od copperplate'a. Jest bardzo, bardzo trudny. Mnóstwo pracy przede mną, żebym chociaż trochę zbliżyła się do mistrzyni.

      Usuń
  6. Małgosiu - piękny czas! Za COPPERPLATE - wielki szacun! Próbowałam i ni jak mi nie wychodzi - chyba mam za ciężką rękę do krojów pism tego typu. Co nie zmienia mojego zachwytu tym pismem!

    OdpowiedzUsuń