Ostatnim akcentem powakacyjnym jest przepis na jedną z najprostszych potraw na świecie. Wspominałam kiedyś o "podrzucanych" warzywach w wykonaniu Roberto Rossiego.
Do mistrza jeszcze mi daleko, ale mam za sobą już wiele wersji tego dania, więc mogę z ręką na sercu polecić je wszystkim zabieganym, wszystkim miłośnikom warzyw surowych i smażonych (a raczej niedosmażonych), wszystkim miłośnikom prostoty.
Najbardziej mistrzowsko jest, gdy mamy bardzo młode warzywa, niemal mikroskopijne marchewki, cukinie, a raczej cukineczki, itp.
Nie martwcie się jednak, to danie jest pyszne także z dojrzałymi warzywami.
Zasada jest prosta: pokroić warzywa i wrzucać na rozgrzaną oliwę w kolejności od najtwardszych, najmniej soczystych do miękkich, aż po owoc (Roberto dawał np. czereśnie, ja robiłam wersje z kulkami winogron, zwłaszcza ciemnych).
W wypróbowanym składzie
- zaczynałam od fasolki szparagowej (najdłużej poddawana obróbce termicznej, zależnie od dojrzałości - kilka minut),
- potem idzie marchew,
- seler naciowy (ciekawa jestem korzeniowego, ale na razie nie trafiłam w sklepie),
- papryka,
- cebula (dymka, słodka czerwona, jeśli większa to pokrojona w kawałki, albo plastry),
- pomidory (najlepiej czereśniowe, albo kawałki),
- bakłażan
- ukoronowaniem, niekoniecznym, jest dorzucenie miękkiego owocu (oprócz czereśni, czy winogrona, podejrzewam, że nadawałaby się śliwka, jeżyna).
Pysznym dodatkiem jest mała kulka mozzarelli.
W każdym zestawie najbardziej powala mnie marchew tylko z lekka potraktowana gorącą oliwą i przyprawami, a w środku słodko surowa. Charakterna!
Posolić, można też dodać świeżo zmielonego pieprzu.
Całość "podrzucania" (u mnie przewracania łopatką) zazwyczaj nie zajmuje więcej niż 8 minut, przy młodszych warzywach czas znacznie się skraca.
Można podawać z pieczywem, efektowna jest miseczka z ciasta (u Roberto kruchego, ja dawałam kupne francuskie).
Niebagatelną zaletą potrawy jest jej wygląd. Warzywa są jędrne, a ich nasycenie barw to istna orgia dla oka :)
Smacznego!
Polecam z czystym sumieniem.Jadłam a nawet kroiłam Małgorzacie składniki :)
OdpowiedzUsuńGdybyś nie polecała, to bym Cię za próg do domu nie wpuściła :)
Usuńależ paluszki tam chciwie skubią ;-)))
OdpowiedzUsuńJest co skubać :)
UsuńAle fajne! I ten zielony groszek u mnie w mieście od lat nie do kupienia...
OdpowiedzUsuńSerio? Nie ma zielonego groszku??? Szok.
UsuńSmacznie! :)
OdpowiedzUsuńBardzo!
Usuń... no i pięknie! Siedzę głodna, piję wodę mineralną i zerkam na zegarek z myślą, ze jeszcze godzina i do domu, więc zjem obiad z moimi chłopakami, tu przepis i to na to, co lubię... Pięknie! :)
OdpowiedzUsuńJak znalazł po męczącej pracy - zero wysiłku, a efekt wspaniały :)
Usuńuhm... ale zrobię to dopiero jutro, bo dzisiaj też o porze nieludzkiej do domu wrócę :) za to mam sałatkę owocową i pomidory i wapno musujące, bo u nas nawrót upałów.
OdpowiedzUsuńI jak warzywa?
UsuńMmmmmmm! Pycha!! Ale zamiast mozzareli dałambaaardzo gęsty ocet balsamiczny.
UsuńNa pewno każda wariacja musi być smaczna. Ostatnio, na przykład, dodałam oliwek i kalafiora :)
UsuńSpróbuję! Przed nami czas na dynie. Już nie mogę się doczekać wsriacji i z nimi ;)
Usuń