8 grudnia był dla mnie podwójnym deadline. Na ten dzień zaplanowany został powrót św. Ludwika do kościoła (bez mojej obecności).
W tym samym dniu wybrałam się do Sinalungi, by wziąć udział w świętowaniu 25 rocznicy święceń kapłańskich mojego licealnego kolegi - franciszkanina Chryzostoma, śpieszyłam więc z przygotowaniem stosownego prezentu.
Przygotowałam obraz inspirowany miejscem, w którym mieszkam - namalowałam Chrystusa Arcykapłana, dość popularnego tutaj w wielu wersjach, będących echem tego najsłynniejszego wizerunku z Lukki - Volto Santo. Mój był bliski wersji pistojskiej z kościoła św. Andrzeja.
Chrystusa namalowałam na orzechowej desce, długiej na około 40 cm, miałam więc niezłe przeskoki podczas pracy, pracując równolegle nad Luigim. Chrystus Arcykapłan wymagał częstego użycia lupy, przeskakiwałam ze skali makro na mikro, i odwrotnie.
Troszkę byle jak sfotografowałam malunek, najważniejsze, że zdążyłam na czas.
Jechałam do Padre Chryzostoma z prezentem, w zamian otrzymałam dużo więcej, wcale tego nie oczekując i nie spodziewając się, za co z całego serca dziękuję.
Sama uroczystość bardzo mnie poruszyła; mimo, że się czasami spotykamy, dotąd odbywało się to na poziomie koleżeńsko-towarzyskim.
Wyobraźcie sobie, jakie to niezwykłe dla mnie wydarzenie przyjąć Komunię św. od swojego kolegi, wysłuchać, ile już zdziałał w swoim życiu, zobaczyć osoby, które spotkał na swojej zakonnej drodze, w tym dawną koleżankę z równoległej klasy, czy żonę innego już niemal zapomnianego kolegi. Dziewczyny pozdrawiam Was serdecznie!
Wśród gości były też sympatyczne siostry zakonne z Hajnówki, dwie z nich okazały się być moimi czytelniczkami. Krok po kroku, słowo do słowa i okazało się, że to te siostry kilka lat temu napisały do mnie prośbę o udostępnienie jednego zdjęcia w dobrej rozdzielczości - wykorzystały je jako tło do olbrzymiej szopki. Miłe Siostrzyczki! Pozdrawiam i Was ciepło z dalekiej Toskanii.
Przyjechałam dużo wcześniej - mapy googla zwariowały i wmówiły mi, że będę jechać pół godziny dłużej, wykorzystałam czas na modlitwę w intencji zacnego Jubilata. Usiadłam w kaplicy i odmówiłam za niego Różaniec pod ... kopią namalowaną przeze mnie. To następne nadzwyczajne przeżycie zobaczyć ją ukoronowaną i pomyśleć, ilu próśb i podziękowań już wysłuchała.
Przed koronacją, podczas ostatnich dotknięć pędzla, przy wspaniałym oryginale (pisałam o tym tutaj):
Już na miejscu, w ołtarzu:
Do tego wszystkiego dodajcie wspomniane w tytule "i...", o czym ... w następnym artykule. Mam nadzieję, że zdążę przed Bożym Narodzeniem.
To taki wyjątkowy dzień w życiu...I jaki piękny i radosny ! Oby więcej takich chwil a życie staje się lepsze...
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że odnaleźliśmy się w Toskanii, po 20 latach od matury.
UsuńPiekne przezycia! I po raz kolejny gratuluje faktu, ze tyle Ciebie zostanie w Toskanii...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A
Dziękuję, ciekawy punkt widzenia :)
UsuńAleż niezwykły i emocjonujący miałaś dzień Małgosiu!!Wyobrażam sobie miotające Tobą uczucia,widząc ukoronowane swoje dzieło.Jest piękna.Pozdrawiam Roksana
OdpowiedzUsuńUkoronowane też dosłownie :)
UsuńPiękne to Twoje Volto Santo, Małgosiu! Podziwiam...I klasa licealna wyjątkowa.Miło mieć takich kolegów! Annamaria
OdpowiedzUsuńTak, to była ciekawa szkoła, taka normalna, bez wielu geniuszy, ale potem z ciekawymi losami życiowymi.
Usuńojojoj faktycznie same cuda i niespodzianki :)nawet sobie nie wyobrażam jakie to uczucie kiedy namalowany własnoręcznie obraz czy ikona trafiają w tak zacne miejsca ...
OdpowiedzUsuńJedna niespodzianka jeszcze nieopisana.
UsuńWspaniałe przeżycia, doznania, doświadczenia. Tej Toskanii to zazdroszczę, ostatnio rozmawiałam z jedną osobą, która powiedziała, że tam Bóg położył swoje dłonie. Coś w tym jest. Nadrabiam grudniowe wpisy, jakie jest rozwiązanie zagadki z wpisu Materie prima, chyba nie mogę znaleźć odpowiedzi? Zakładka od Pani służy, jeszcze lepiej mi się czyta :-) Serdecznie zapraszam do mnie, w poprzednich miesiącach były wpisy o Rzymie i kogo tam spotkałam. Szykuję kolejne o Włoszech, głównie Sycylia i la bellissima capitale. Niestety zaginęły mi płyty ze zdjęciami z Bolonii, z innych miejsc i nigdzie nie mogę znaleźć, nad czym bardzo ubolewam, bo zdjęcia miałam bardzo ciekawe...a odtworzyć ich nie odtworzę.... Może święty Antoni pomoże :-) serdeczności i spokojnego przygotowania do wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia.
OdpowiedzUsuńChodzi chyba o Zagadkę z Aniołem? Jeszcze nie mogę jej zdradzić, bo nie mam zwrotnego komunikatu, że nagroda dotarła do zwycięzcy. A co do Toskanii i Boskiego w niej pierwiastka to jest to niezaprzeczalne. Jak dziecko się cieszę, że tu mieszkam. Świętego Antoniego trzeba, niestety, przekupić :) Najlepiej dosłownie, oferując Mu coś na biednych :)
Usuń