wtorek, 22 grudnia 2020

ŻÓŁTY ZRYW

Na cztery dni zostaliśmy łaskawie obdarowani żółtą strefą, co oznacza konkretnie możliwość poruszania się po całej Toskanii. Cały czas trwałam w blokach startowych, żeby ruszyć do Florencji, wiedząc, że to będzie jedyna okazja zobaczyć ją "świąteczną". Z szalonego wyboru czterech dni mogliśmy jechać tylko w niedzielę, więc nie bacząc na ostrzeżenia znajomych, ruszyliśmy. My pojechaliśmy autem, byli i tacy, co samolotem. 


W planach nie mieliśmy zakupów, może dlatego tłumy przewalające się przez centrum na początku wręcz mnie bardzo ucieszyły. Potem zdałam sobie sprawę z tego, że większość to młodzież, która też usiłowała uszczknąć coś dla siebie, spotkać się choć na chwilę, bo zapewne nie wszyscy z nich mieszkają w granicach florenckiej gminy. Pozostali to byli zakupowicze, cierpliwie stojący w kolejkach do sklepów oraz takie myszki, jak my, spacerujące i usiłujące chłonąć świąteczną atmosferę. Poruszanie się tłumów uregulowano jednokierunkowymi traktami dla pieszych.

Przyznam się, że cały dzień zastanawiałam się, co napisać, bo wróciłam z Florencji z mieszanymi mocno uczuciami, raczej nie pomogła podnieść mnie na duchu. Ale nie poddaję się! Postanowiłam, że nie będę mocno marudzić, pokażę Wam, wszystko, co moim zdaniem ciekawe i odciągało myśli od rzeczywistości.

Zapraszam do albumu (kliknij na zdjęcie):

4 komentarze:

  1. pięknie i kolorowo choć tłoczno. Ludzie już tacy spragnieni normalności ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tłok rzeczywiście.
    Nie chciałoby mi się chodzić w takim tłumie...
    Ale zdjęcia ładne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ chciało się i to bardzo, bo człowiek stadny jest i , gdy długo zamknięty, to nawet tłumy kocha!

      Usuń