Choinka?
Nie jest tak popularna, jak w Polsce, rzadko na przykład wprowadza się ją do świątyń. A w tym roku zrobiło się dużo trudniej, bo w sieciówkach drzewka pojawiły się tak wcześnie, że nie wróżyłam im dobrej kondycji w odpowiednim czasie. Liczyłam więc na pewien punkt na skrzyżowaniu ulic. Zawsze stał tam człowiek i sprzedawał pachnące lasem iglaki. W tym roku pusto! Co zrobić? Krzysztof zaczął dzwonić po szkółkarzach, dotarł w końcu do jednego sprzedającego świerki w donicach. W sam czas, załapał się na ostatnie drzewko! Nasz choinkowy donator w tym roku sprzedał wszystko, co miał.
No to drzewko mamy.
Karp?
Oprócz pstrąga pływającego w bieżącej słodkiej wodzie, trudno tu o ryby słodkowodne ze stawów i jezior. Karp jest, i owszem, w stawach "sportowych". Są tu takie miejsca, do których ludzie jeżdżą dla relaksu, albo na zawody sportowe. I tam właśnie pływa sobie karp. Zamawiamy go zawsze w jednym rybnym sklepie, zbiorowo także dla innych Polaków. Lekkie przymrozki spowodowały, że zmniejszono nam zamówienie. Na szczęście wystarczyło nawet, by (oprócz opłatka) podzielić się rybą z koleżanką, która z powodu wypadku syna została we Włoszech.
Kompot z suszu? Świetnie nadaje się do tego suszona macedonia (do kupienia gotowa w torebkach).
Kompot z suszu? Świetnie nadaje się do tego suszona macedonia (do kupienia gotowa w torebkach).
Kapusta kiszona? Dobrze, że jest Lidl.
Buraki? W tym roku na wszelki wypadek sama wyhodowałam i przygotowałam w słoikach.
Mak? Opłatki? Sprowadzone z Polski.
Kartki na szczęście są w sprzedaży, na własną produkcję już się nie porywam. Tym bardziej, że w tym roku totalnie pochłonęło mnie przygotowanie dekoracji i jednego prezentu.
A było to tak. Kiedyś namalowanego anioła postanowiłam sprezentować mojej siostrze. Krzysztofowi żal było się z nim rozstać, przywykł do obrazka. Jedynym sposobem na to, bym nie wydała swojej pracy, jest ją podarować. Tak więc zrobiłam z następnym aniołem, postanowiłam go namalować jako prezent pod choinkę. Zadanie utrudniało mi zachowanie niespodzianki. Polowałam na czas całkowicie pewnej nieobecności pryncypała w domu. Oznaczało to malowanie w dokładnie wyznaczonych godzinach. Do tego wymyśliłam, że spróbuję zrobić tak częstą w obrazach moich mistrzów przestrzenną aureolę. Zdążyłam! Został mi nawet jeden dzień zapasu. Dwa razy omal nie zostałam nakryta na machaniu pędzlami. Jakimś cudem Krzysztof nie zorientował się, co planuję. Był więc zaskoczony i bardzo zachwycony.
Te do kościoła nie sprawiły problemu. Cylindryczne, pozłacane, z czerwonymi gerberami, zgodnie z zamówieniem osób szykujących tegoroczny wystrój.
Z domowymi też by nie było problemu, gdyby nie jedna świeca. Spędzała mi sen z powiek. I to dosłownie. Często witałam świt w pracowni.
Anioł to nie tylko temat mojego obrazu, to także miał być motyw przewodni domowej dekoracji. Ale nie znoszę, gdy aniołkom upalają się główki. Więc jaka świeca? Dopiero na dwa tygodnie przed Wigilią obudziłam się o 4 w nocy i olśniło mnie. Forma wymyślona, teraz "tylko" ją wykonać. Po żmudnych próbach, wielu odrzutach doszłam do efektu, który mogłam postawić na stole. Nie jest to szczyt doskonałości, wiem, co bym teraz zrobiła inaczej, ale czas już nie pozwolił na poprawki. Mam kilka zapasowych świec, gdy ta obecna już się wypali. A głowie anioła nic nie grozi :)
Figura jest wysoka na ok 70 cm, a skrzydła ma tak kruche, że prosiłam Krzysztofa, by mi go zniósł z pracowni. Ja jestem zbyt roztrzepana na taką operację.
Resztą mogłam zająć się samodzielnie.
Na choince niewiele zmian, oprócz piórek.
Na szczęście pod choinką zmiany, nowe książki, smakołyki (w stanie stałym i płynnym), skórzana teczka na dokumenty, no i obrazy (jeden od kochanej Joasi z Wrocławia).
Idąc za włoskim przykładem przygotowałam żłóbek, tutaj to ważniejszy od choinki element wystroju. Nietypowe jest tylko jego osadzenie, część na kapitelu średniowiecznej kolumny (nie mamy pojęcia, skąd się wziął na plebanii, może to pozostałość po pierwszej budowli sakralnej w tym miejscu, wszak parafia jest dużo starsza niż jej obecne zabudowania). Druga część szopki została ustawiona na dużo młodszym gramofonie.
Większość wystroju przygotowałam na Wigilię, najwyżej przestawiałam świece, ucinałam im knoty, tylko krzesła dokładałam z każdym dniem. W niedzielę na obiedzie gościliśmy organistkę - Japonkę. Już drugi rok raczyła się polskimi specjałami. Najbardziej przypadł jej do gustu barszcz z uszkami oraz ... bigos!
W poniedziałek dołożyłam jeszcze 4 krzesła. Niestety mogło ich być więcej, ale choroba dopadła parę naszych potencjalnych gości. Pozdrawiam ich stąd serdecznie.
Obiad wypadł w skromniejszym gronie, więc nie musiałam go wyprowadzać do sali parafialnej. Dzięki temu atmosfera była o wiele bardziej przytulna i prawdziwie domowa.
Podjedliśmy, pokolędowaliśmy sobie. Andrea (jedyny Włoch w towarzystwie) nie znający polskich kolęd potańczył z młodszą córcią.
Aaaaa, jeszcze skromnie, ale udekorowałam też i inne fragmenty domu:
Klatkę schodową.
Korytarz.
Część ozdób to prezenty od niezastąpionej czytelniczki, Pani Marzeny. Dziękuję!
To były bardzo piękne Święta i w wyjątkowo łagodnej za oknem aurze.
Niestety nie dałam rady wysłać życzeń drogą elektroniczną. Proszę o wybaczenie. Kartki i prezenty poszły a internet leżał odłogiem i dopiero się do niego przyzwyczajam.
No i zapomniałabym o dwóch bohaterach, którzy ludzkim głosem narzekali o północy na zbyt małe porcje jedzenia.
Na choince niewiele zmian, oprócz piórek.
Na szczęście pod choinką zmiany, nowe książki, smakołyki (w stanie stałym i płynnym), skórzana teczka na dokumenty, no i obrazy (jeden od kochanej Joasi z Wrocławia).
Idąc za włoskim przykładem przygotowałam żłóbek, tutaj to ważniejszy od choinki element wystroju. Nietypowe jest tylko jego osadzenie, część na kapitelu średniowiecznej kolumny (nie mamy pojęcia, skąd się wziął na plebanii, może to pozostałość po pierwszej budowli sakralnej w tym miejscu, wszak parafia jest dużo starsza niż jej obecne zabudowania). Druga część szopki została ustawiona na dużo młodszym gramofonie.
Większość wystroju przygotowałam na Wigilię, najwyżej przestawiałam świece, ucinałam im knoty, tylko krzesła dokładałam z każdym dniem. W niedzielę na obiedzie gościliśmy organistkę - Japonkę. Już drugi rok raczyła się polskimi specjałami. Najbardziej przypadł jej do gustu barszcz z uszkami oraz ... bigos!
W poniedziałek dołożyłam jeszcze 4 krzesła. Niestety mogło ich być więcej, ale choroba dopadła parę naszych potencjalnych gości. Pozdrawiam ich stąd serdecznie.
Obiad wypadł w skromniejszym gronie, więc nie musiałam go wyprowadzać do sali parafialnej. Dzięki temu atmosfera była o wiele bardziej przytulna i prawdziwie domowa.
Podjedliśmy, pokolędowaliśmy sobie. Andrea (jedyny Włoch w towarzystwie) nie znający polskich kolęd potańczył z młodszą córcią.
Aaaaa, jeszcze skromnie, ale udekorowałam też i inne fragmenty domu:
Klatkę schodową.
Korytarz.
Część ozdób to prezenty od niezastąpionej czytelniczki, Pani Marzeny. Dziękuję!
To były bardzo piękne Święta i w wyjątkowo łagodnej za oknem aurze.
Niestety nie dałam rady wysłać życzeń drogą elektroniczną. Proszę o wybaczenie. Kartki i prezenty poszły a internet leżał odłogiem i dopiero się do niego przyzwyczajam.
No i zapomniałabym o dwóch bohaterach, którzy ludzkim głosem narzekali o północy na zbyt małe porcje jedzenia.
Pięknie wszystko przygotowałaś, anioł ze świecą jest przepiękny, po prostu arcydzieło. Robi niesamowite wrażenie i cudownie prezentuje się na tak niesamowicie udekorowanym stole.
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam
Wszystkie dekoracje piękne, ale anioł dech zapiera, co za precyzja wykonania! I to z parafiny! Niesamowite!
OdpowiedzUsuńWspaniale ozdobiony stół, czuje się wprost to ciepło, które roztaczasz wokół, jak dobra wróżka tego domostwa:)
Pozdrawiam
Eugenia
Pani Malgosiu kochana, naprawde jak patrze na te zdjecia to ozywam (nie mam polskich fontow)....pieknie, naprawde pieknie.A ten aniol...ujmuje za serce.Pozdrawiam i niech ten czas swiateczny pozostawi w Pani sercu zachwyt nad nieogarniona miloscia Boga, ktory przyszedl do nas w swoim Synu...Czlowieku.Pozdrawiam pamietajac w modlitwie w Betlejem.
OdpowiedzUsuńPełen zachwyt, niesamowity wystrój i klimat świąteczny. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńPomysł z aniołem-atlasem - świetny.
Muszę zapamiętać na przyszłe święta pomysł z ubieraniem krzeseł.
Kinga
Pani Małgosiu
OdpowiedzUsuńDekoracje cudowne, Anioły i malowany i parafinowy przepiękne.Zastanawiam się kiedy ma Pani czas na robienie tych cudowności. Mnie przed świętami ogarnęła taka niemoc twórcza że ledwo co a nic bym nowego nie zrobiła.
Serdecznie pozdrawiam
cudnie i słodko
OdpowiedzUsuńOj jakie piekne dekoracje, zawsze patrze z zalem, ze takich zdlnosci i pomyslow nie mam jak inni, u Ciebie jak w raju w dodatku gdzie nie spojzec tam Aniol!
OdpowiedzUsuńA ten Aniol Twoja reka namalowany to chyba jednak Anielica, urocza i w pieknej suknii :)
Wszystkiego dobrego po swietach i szczesliwego Nowego Roku Malgos Tobie i Krzysztofowi zycze a uroczym pieskom wiecej smakolykow w miseczkach :)
Przepieknie udekorowany stol! ... Cudowne zdjęcia i cudowny stół.
OdpowiedzUsuńZ wielkim smakiem wszystko przygotowane. Ciesze sie , ze swieta upłyneły w pieknej swiatecznej atmosferze.
Wszystkim dziękuję za tyle dobrych słów.
OdpowiedzUsuńSiostro Miriam, cieszę się, że mogłam dodać pozytywnych emocji. Jeśliby Siostra potrzebowała polskich fontów to proszę napisać, podpowiem, co zrobić.
Kingo, nie mamy tylu jednakowych krzeseł w domu, podbieram je z salek katechetycznych i niecnie wykorzystuję pokrowce od Komunii. Gorzej, gdy zmienię gamę barwną wystroju,a już mi taki pomysł kołacze po głowie.
Aldi przecież pisałam, mój organizm gnany potrzebą ustrojenia budził mnie bezpardonowo o nieludzkich godzinach, nie szło spać, więc wstawałam i lepiłam, odlewałam, malowałam :)
Koh, bo takie właśnie są te Święta - cudne i słodkie :)
Wildrose, nie mogę spełnić życzeń psiaków, zwłaszcza mopsa, ten nie zna słowa "dość".
Małgosi, wszystko cudownie udekorowane, ze smakiem. Bardzo mi się podoba. Stół wygląda bardzo uroczyście.I te przybrane krzesła, pięknie.
OdpowiedzUsuńAnioł -świeca - cudny pomysł! Alez się napracowałaś, wygląda pięknie.
Bardzo mi się podoba anioł z aureolą 3D.
Piękne miałas święta:).
A widze tam tez kawalek naszej karteczki:)). Twoja doszła po świętach, pięknie dziękuję i pozdrawiam:*
Majana
Nie mogę się zdecydować co podoba mi się najbardziej-czy świeca,czy Krzysztofowy Anioł,czy widok bardzo poranny z okna :) I cieszę się,cieszę,że dotarł obrazeczek na czas !!!Sciskam poświątecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo lubie zagladac na Pani bloga. Dekoracje az dech zapieraja.
OdpowiedzUsuńCo do listy poczatkowej, to musze sie nie zgodzic ;) Mieszkam w polnocnych Wloszech i:
-choinka- taki wysyp, ze nie wiadomo bylo, co wybrac. Fakt, ze tutaj ubiera sie choinke wraz z poczatkiem Adwentu, ale dzieki temu my trafilismy juz na wyprzedarze, wiec i ceny nie byly takie zawrotne :) (oczywiscie pisze o zywych drzewkach)
- Kapusta kiszona do dostania w kazdym sklepie spozywczym
- mak do stania w kazdym sklepie spzywczym
- buraki tez znalazlam ale obgotowane
Czyli region regionowy nierowny :))
Pozdrawiam!
Majanko, ano Poczta Włoska postanowiła urządzić sobie strajk przed Świętami. Dobrze jednak, że kartka doszła. A ja wszystkie kartki zawsze sobie układam na konsolce - cieszą oczy, ilekroć koło nich przechodzę.
OdpowiedzUsuńKasiu, ano już od dawna usiłuję przekonywać ludzi, że nie istnieje coś takiego jak Włochy :)
Pewnie na południu Italii byłoby jeszcze trudniej :)
Piekne dekoracje.
OdpowiedzUsuńGosiu,choinke moglam ja Wam przywiez;) My w tym roku nie ubieralismy,jakos nie czulam sie na silach.Zwlaszcza,ze ktos to musi posprzatc po.A w moim stanie to juz lada wyczyn.
Buraki maja (z liscmi na botwinke nawet kupilam tuz przed wigilja) co czwartek na placu u nas.Jest organizowany bazar producentow okolicznych i mozna kupic fajne produkty;)
Szkoda,ze nie moglismy dojechac:(
Pozdrawiam
cudnie. Gosiu, bardzo ładnie przyozdobione.
OdpowiedzUsuńu mnie w tym roku w Święta było dość kolorowo (świeczki niebieskie oraz jedna zielona, i jedna biała), choinka żywa i duża, bo taką uwielbiam, do tego kominek przyozdobiony lampkami.
Kuchenne okno przyozdobione białymi kulami.
Nie było tak ładnie, jak u Ciebie Małgoś, ale i tak było miło.
Wkrótce pokażę na moim blogu.
Pozdrawiam
Gosieńko wszystko piękne, a Anioł dla ks. Krzysztofa po prostu cudny!!! Świeca także - co za precyzja!!!No i chyba uśmiechnę się do Ciebie o "przepis" na takie spękania na bombce...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
K
Pani Małgosiu jestem zachwycona! Wszystko pięknie udekorowane i tan malowany anioł po prostu cudo!!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie, uroczyście, roztańczone Anioły! Niesamowite, urocze!
OdpowiedzUsuńPrezent - obraz robi wrażenie.
Ile masz sił.
Malgosiu,dekoracje cudne,Aniol - dzielo sztuki, czym TY jeszcze mnie zaskoczysz,kobieto!
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze kartka doszla.Pozdrawiam cieplutko z mroznej Kanady.MILA
Małgoś, zapomniałam Ci napisać.
OdpowiedzUsuńKażda parafia powinna mieć szczęście mieć Taką Dekoratorkę, jak Wasza.
Na ogół w kościołach jest nie co byle jak, bez pomysłów i polotu.
U Was cudnie to wygląda wszystko.
Podziwiam
Dziekuję i pozdrawiam serdecznie. Czytam bloga od lat, przeczytałam Twoje książki, podziwiam za wszystkie talenty - artystyczne, pisarskie i takie czysto ludzkie. Czytając zapiski i oglądając przepiekne zdjęcia miast,krajobrazów i wnętrz zwłaszcza tych z plebanii czuję jakbym była z wami. Dziekuję, szczęśliwego Nowego Roku 2012. Grażynka
OdpowiedzUsuńMilu, ano kartka doszła, a ja sierota zgubiłam Twój adres i nic nie napisałam, buuuu. Ale teraz już nie zgubię!
OdpowiedzUsuńIno,zazwyczaj nie robię na święta dekoracji w kościele, czasami pomagam, podsuwam pomysły, ale nie tym razem. Moje zadanie ograniczyło się do świec.
Grażynko, dziękuję i odwzajemniam :) 366 dni pełni szczęścia!
Piękne. Ja bym tak nigdy nie potrafił, ale dobrze, że chociaż popatrzeć mogę. :-)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku dla Pani i całej Pani rodziny!
P.Małgosiu!! Dekoracje cudne,wszystkie bez wyjatku!!! a świeca to istne DZIEŁO SZTUKI!!! to wspaniale byc obdarowaną taaaakim talentem.Oczy sie radują a dusza spiewa podczas oglądania tych cudeniek...bardzo serdecznie pozdrawiam i życzę wszystkiego co dobre w nadchodzacym roku i abyśmy jak najczęściej mogli podziwiać Pani twórczośc. Agnieszka B.-Rz.
OdpowiedzUsuńJestem spóźniona z tym komentarzem, ale nie miałam dostępu do internetu...jak cudnie!!! Powtarzam się, ale też nie mogę się zdecydować, który anioł piękniejszy - ten dla Krzysztofa, czy ten niesamowitoskrzydły...niby kruchy, a jednak trzymający odpowiedzialnie cały ten "ciężar" Twojego pomysłu :)...ach ach Małgosiu, po prostu cudnie...no i miło zobaczyć znajomą pocztówkę :)...moje też jeszcze stoją ..dziękuję za trafne życzenia i pozdrawiam mieszkańców plebanii życząc wszystkiego co najlepsze w tym Nowym Roku..a presto!
OdpowiedzUsuńWspaniałe święta, w niezwykłym domu, pełnym ciepła i pomysłów na jego udekorowanie :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zdolności i życzę następnych równie cudownych pomysłów:)
Zapiera dech. Pani jest jakimś skarbem dla wszystkich, którzy potrafią się nim cieszyć :) Czuję się jakbym zaglądała przez okno do cudownego domu, pełnego miłości i ciepła, niczym dziewczynka z zapałkami.
OdpowiedzUsuńOjejku, sam miód :)
Usuń