Zalegam z jeszcze jednym wpisem o targach, ale na razie usiłuję ogarnąć dom i wrócić do zwyczajnego rytmu.
Dzisiaj jedna świeca, której zresztą na targach nie było.
Z moją krawcową mamy pakt, nie płacimy sobie za usługi, lecz je wymieniamy.
Tę świecę zaczęłam robić jeszcze przed wyjazdem do Polski jako "zapłatę" za uszyty strój z poprzedniego wpisu.
Przedstawiam Wam mniejszy stosik cytryn, rzekłabym centrotavolka, mniejszy", bo duży prezentowałam kilka miesięcy temu tutaj.
takiej pięknej świecy to aż szkoda zapalać :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i życzę udanej niedzieli :)
gina
Barwniki świecowe po latach płowieją, więc może jednak lepiej zapalić? Tym bardziej, że tylko górna cytryna jest świecą. Życzenie się spełniło, niedziela była bardzo udana :) Dziękuję :)
Usuńnie odwazylabym sie zapalic, no moze na chwilke tylko, zeby zrobic zdjecie i malutkie wglebienie w wosku...ale chyba nie wiecej!listki cytrynowe sa niesamowite. Jak to sie robi? pozdrawiam z And...dzisiaj bedzie fiesta Sw. Izydora, zaraz lece...
OdpowiedzUsuńWszystko ręcznie formowane z wykorzystaniem plastycznych właściwości parafiny.
UsuńPrzepiękną świecą zdecydowanie tak jak Grazynka odwazylabym sie ją zapalić tylko na chwilę do zdjecia. Jak dla mnie wygląda pysznie. Serdeczne pozdrowienia z przyjemnie upalnego Mazowsza
OdpowiedzUsuńA ja odwzajemniam pozdrowienia z ciągle przelatującymi przez Toskanię deszczami, brrr.
UsuńA Ewa skusiła się na jabłko... Ja bym się skusiła na cytrynkę. Autentycznie rzuciłabym się na jedną z nich i to nie po to, by ją zapalić ale by ją zagryźć! mniam!a właściwie to tfu!... tylko wosk by mi kapał z zębów!koszmar!Proszę tak więcej nie kusić!;-)
OdpowiedzUsuńMusisz mieć wysoką temperaturę w gębusi, że wosk by Ci kapał :)
Usuńo rany..wymiękłam.. szkoda, ze nie jestem twoją krawcową.. piękna świeca:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńMoja krawcowa ma jeden feler - fatalną organizację pracy :) Z chęcią zamienię, tylko żebym daleko na przymiarki nie miała :)
Usuńojej, jakie śliczne! :)
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję :)
UsuńTakie relistyczne a jednocześnie takie cudowne!a
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńJest urocza, Każda kolejna Pani świeca podoba mi się bardziej...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Klementyna.
Dziękuję :)
UsuńPiękne są te cytrynki! Jeśli chodzi o mnie to ja umiem haftować krzyżykami, dziergać serwetki, ładnie sprzątam, robię pyszny sorebet cytrynowy, ...
OdpowiedzUsuńHmmm... ja mogę zatańczyć ... jak mi zagrają :)))))))
UsuńKinga
No i o cytrynkach - są świetne. Aż ślinka cieknie!
UsuńK.
Oj, o tańcu zapomniałam. Może nie tak jak Pani Kinga, ale radzę sobie :)
UsuńWidzicie, a ja tylko świece :) Więc się staram z całych sił moich :)
UsuńJak prawdziwe, przepiękna, misterna robota :)
OdpowiedzUsuńIluzja była głównym założeniem podczas pracy nad tą świecą, więc cieszę się z efektu i komentarza :)
UsuńPamiętam tą dużą i moje niedowierzanie ,że to nie są prawdziwe cytrynki.Podziwiam naprawdę. i dodam ,że taka mniejsza jest bardziej domowa. Tamta to tylko na wielkie salony.Chciałabym kiedyś podejrzeć jak Ty to robisz. Bez obaw . Choćbym posiadła wiedzę krok po kroku to i tak nie zrobię.Chyba brakłoby mi cierpliwości. Fajny pomysł z tymi wymiankami.
OdpowiedzUsuńMaszko, u mnie żadne salony, to u Ciebie chyba lepiej by się sprawdziła ta duża. Za to Paola faktycznie nie ma miejsca w domu na ten wielki stos, ale bardzo chciała coś chociaż w mniejszym rozmiarze. Jeśli przyjedziesz kiedyś nie latem, to Cię z chęcią zaproszę do pracowni. Niestety, póki nie będę miała klimatyzacji, praca w gorące dni jest porównywalna do pracy hutnika. Ano z wymiankami jest dobrze, bo obydwie mamy zbyt skromne środki finansowe, by nas było stać na siebie. A Paola jest znakomitą krawcową.
UsuńFantastyczna, cytryny jak żywe. A ich autorka bardzo elegancka... muszę zapamiętać: jedwabie w Prato. I pomysł z łączeniem sukienki i spodni.
OdpowiedzUsuńDLa mnie sukienka ze spodniami to zwłaszcza w upały cudowne rozwiązanie.
Usuń