środa, 9 listopada 2016

CADUTI

Powoli poznaję Tobbianę. Historyjki zbierają się do koszyka z anegdotami.
Bywają też i poważniejsze, których nie można z nimi umieścić.

Podróżując po Włoszech na pewno trafiliście na pomniki poległych (caduti). Najczęściej są na nich wymienieni z nazwiska zmarli podczas I i II Wojny Światowej. Dotąd myślałam, że chodzi o żołnierzy, którzy pochodzili z danej miejscowości.
Tobbiana ma też taki pomnik, tuż przed wejściem na teren przykościelny. Nie ma na nim krzyża, (muszę zwrócić uwagę, czy na innych takich postumentach są). Ponieważ byłam przekonana, że to miejsce pamięci o walczących, to zwłaszcza o tych, którzy zmarli w ostatniej wojnie. Mogli być partyzantami, więc często komunistami, osobami niezwiązanymi z Kościołem.
Ależ się myliłam.
4 listopada jest dniem Sił Zbrojnych Italii. Wtedy to składa się laurowe wieńce ku pamięci poległych.  To też mnie skonfundowało.
Wypatrzyłam na Facebooku, że w niedzielę ma się odbyć taki hołd, dokładnie o godzinie rozpoczęcia Mszy św. Spytałam Krzysztofa, czy nie idzie pomodlić się pod pomnik, bo w poprzedniej parafii (tej drugiej, w Montagnanie) zawsze go proszono na uroczystość. Proboszcz skontakował się z burmistrzem Montale (mojej nowej gminy) i umówili się pod pomnikiem.

Wszyscy przybyli do kościoła wylegli na plac. Stanęła koło mnie jedna parafianka i mówi, że jest tam wymieniony jej dziadek. Podejrzewam, że niektórzy jeszcze pamiętają osobiście poległych (razem z obydwóch wojen wymieniono 51 osób).

Pamiętacie wpis "Szafa wstydu" z zeszłego roku?
Na pomniku w Tobbianie, nie zapomniano, że krzywdę ludziom wyrządzili Niemcy, nie wojna.
Tak trochę przypomniałam sobie moje wrażenia, gdy patrzyłam na składających wieniec.

Gdyby nie parafianie, nie byłoby nikogo obecnego "nieuzbrojnego" - główni uczestnicy apelu byli przedstawicielami różnych sił zbrojnych i władz gminy, z burmistrzem na czele. Oprócz niego, bez munduru był fotograf i przystojny trębacz.

Okazało się, że na pewno pięć osób wymienionych na tablicy to zwyczajna ludność cywilna.
Zostali zabici idąc na Mszę do kościoła, tego małego z żaglową dzwonniczką, który pokazałam na zdjęciach w artykule "Pierwsze impresje". Była to, jakże nam znana w Polsce, stosowana kara: za zabitego przez partyzantów Niemca ginęła ludność cywilna.

Taka niewielka miejscowość, może nie zaszyta w leśnych ostępach, ale ostatnia przed borami, a też ma swoją historię i wojenną ranę.

Wieczny odpoczynek racz im dać Panie ...

8 komentarzy:

  1. Wzruszające...choć fakt potomków i rodzin brak...
    Cóż my Polacy mamy jakiś wyjątkowy stosunek do takich tragicznych miejsc...i choć to ważne miejsce to aby nie było "symbolem" pierwszych uroczystości w nowym miejscu..
    Ta trąbka jakże na miejscu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee, nie stanie się symbolem, bo pierwszą uroczystością było wprowadzenie Krzysztofa na parafię. Było pięknie i radośnie.

      Usuń
  2. poruszające ... i takie pozytywne, że pamięta się nawet o cywilach.

    A tak trochę może nie w temacie: patrzę na trębacza i widzę nienaganny garnitur. Jakbym nie wiedziała, że to Włoch to bym od razu odgadła po wyglądzie i ubraniu. Nigdy nie pojmę skąd Włosi mają ten wyssany z mlekiem matki dar do ubierania. We wszystkim wyglądają świetnie i elegancko. Gdyby nosili dresy to też byliby w nich niesamowici. Że też ja nie mam takiego drygu do komponowania strojów ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj! To w takim razie możemy podać sobie rękę, za nic nie mam wyczucia w ciuchach. Z checią bym przygarnęła doradcę-stylistę :)

      Usuń
  3. I dla takich wpisów tu zaglądam. Dla Pani wrażliwości i zmysłu obserwacji. Dla refleksji i chęci (mojej) nauczenia się czegoś nowego. PS. Nadal nadrabiam Pani stare wpisy, wyzwanie ogromne, ale i przyjemność czytania chronologicznie od początku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, chęć nauczenia się jest i po mojej stronie :) Podziwiam za wytrwałość i dziękuję za miłe słowa.

      Usuń