środa, 23 kwietnia 2008

~ ZAPISEK SPEŁNIONEGO MARZENIA

Wprost przepadam za cytrynami. Oprócz zapachu, smaku i koloru lubię w nich to, że mogę je bezkarnie spożywać. A bywało, że absolutnie mój żołądek na to się nie godził. Po większych zapaściach zdrowotnych herbata z cytryną - obowiązkowo plaster z nieobranego owocu - była symbolem powrotu do zdrowia. Mieszkając w Polsce rozglądałam się za jakąś odmianą, możliwą do hodowli, koleżanka nawet już mi podpowiedziała w jakim kierunku szukać. Nie zdążyłam. I tak oto od dziś jestem szczęśliwą posiadaczką niewielkiego krzewu z cytrynami. Hurra!



A ta jedna leżała sobie pod krzaczkiem czekając na spotkanie ze mną i moją herbatą. W lewym górnym rogu zdjęcia z ogrodu nieśmiało macha ten krzew, co ją zrodził:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz