czwartek, 5 listopada 2009

PRACOWNIANA POGODA

Trochę na siłę ukułam ten tytuł na wzór pogody barowej. Ja wszak do baru rzadko zaglądam, a do pracowni często i z chęcią. A już w ogóle zaszyłabym się na całe dnie, gdy pada deszcz.

Psy mają pogodę pod psem i nie chcą nawet nosa nosa na ogród wyściubić. Za oknem marne widoki. No to nudy!

A w pracowni faktycznie teraz wre, bo wszak najwyższy czas było już pomyśleć o Bożym Narodzeniu. Każdy, kto wykonuje jakieś ozdoby wie, że tego się nie zostawia na ostatnią chwilę, bo np. muszą jeszcze mieć czas pojawić się w galerii, bo nawet jeśli tylko do domu to potem inne rzeczy zaatakują znacka i znienacka, no sam proces potwórczy też ma znaczenie. Niebawem trzeba będzie zaczynić ciasto na pierniki. Tak więc zaczęłam przed 1 listopada - wcześniej od sklepów, w których notabene wczoraj widziałam już pierwszą choinkę. Na razie mogę zaprezentować krajobraz przed bitwą, która właśnie w toku :)
Dodam, że bombek nie dmuchałam! To moje resztki zapasów z Polski. Tutaj są dostępne jedynie plastikowe i styropianowe. Jeśli dobrze pójdzie sprzedaż, będę musiała się na nie przestawić.

Deszcz bardzo dopomaga.

A żeby pozostać jeszcze w klimacie to w domu pojawiło się pierwsze panettone. Krzysztof jest miłośnikiem tego ciasta i wczoraj wrócił do domu ze swoim ulubieńcem. 


A na koniec dla spowolnienia rytmu i wodnej atmosfery dnia Sting


7 komentarzy:

  1. Czas leci, rzeczywiście niedługo święta. Ciekawe czy ten "Twój" piernik jest bardzo pracochłonny?
    Rozumiem ks. Krzysztofa, to również moje ulubione ciasto. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Małgosiu :) Widzę, że powstaną piękne bombki:)
    Masz rację, czas zaczynac po mału przygotowania do świąt.
    Ciasto na pierniczki mam już zagniecione, myślę nad piernikiem.
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Małgosiu, czyżbyś robiła bombki? Jesteś niesamowitą czarodziejką.

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim razie nowa płyta Stinga If On A Winter's Night idealnie wpisze się w pracowniany klimat i nastrój przed Bożo Narodzeniowy :)
    PS. A te bombki to samodzilnie dmuchane?
    Mój podziw i zadzwiwienie Pani niezwykłością nie zna granic....I dzięki tym wszytkim nadzwyczajnym rzeczom sama wysupłuję dodatkowe siły by nie nie poprzestawać na zwyczajności i bylejakości, w ktorą tak łatwo popaść w szarej codzienności.

    OdpowiedzUsuń
  5. te niepokolorowane wygladaja jak mydlane swietne,takie bym zostawila ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i mija kolejny roczek... Bombki na pewno będą równie piękne jak w latach poprzednich - pomysłów Ci nie brakuje a i wykonanie będzie perfekcyjne. Wiadomo, Małgosiu, jesteś plastyczką! Świece pewnie też zrobisz świąteczne...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale mnie uraczyłaś Gosiu, uwielbiam, przepadam i kocham posty "codzienność", bo z reguły dotyczą one albo pracowni, albo gotowania, albo ogrodu. A tu jeszcze rarytas, bo dodatkowym bonusem jest Boże Narodzenie, którego nie mogę się doczekać u Ciebie... całuski Monika z Poznania

    OdpowiedzUsuń