środa, 16 kwietnia 2008

~ CO SIĘ ODWLECZE, TO NIE UCIECZE



Długo się zabierałam do napisania o mojej ulubionej świętej. Bo jak tu napisać krótko, nie przesłodzić, nie strywializować? Świętą Ritę „odkryłam” podczas pierwszej podróży do Włoch a właściwie do Rzymu. Podróżowałam wtedy z dwoma kolegami, a na miejscu naszym przewodnikiem był studiujący w Wiecznym Mieście Krzysztof. Tak się złożyło, że podczas weekendu nie mógł nam towarzyszyć, bo wspomagał Augustianów z Casci w spowiedzi. Paweł (też ksiądz),jeszcze w Polsce gdy usłyszał że Krzysztof będzie w Casci, skojarzył ją od razu z Ritą, darzoną szczególną czcią przez jego proboszcza. Nie było rady, nie można nie zauważyć takich znaków, pojechaliśmy ich śladem. Niewiele wtedy wiedziałam o tej ciekawej postaci ze średniowiecza, ale to najważniejsze tak – nazywa się ją Świętą od spraw niemożliwych, beznadziejnych. Mój mistycyzm i modlitwy poprzez świętych były do tego czasu niemal na poziomie zerowym, mistycyzmu dotąd może wiele mi nie przybyło, ale po mojej modlitwie w sprawie własnej, uważanej przeze mnie za beznadziejną od wielu lat, spełnionej w przeciągu mniej więcej roku, wiedziałam już gdzie „pukać”. Zainteresowałam się Ritą i oto wyniki moich dotychczasowych odkryć:
Urodziła się (w Umbrii, w Roccaporena) i żyła w średniowieczu, ale oficjalnie uznano ją za świętą dopiero na początku XX wieku; nawet to pokazuje jak trzeba być cierpliwym , a Rita taką była. Nadano jej imię, które budziło zdumienie, nie Margherita ale Rita, czyli Gosia. Rodzice byli przekonani, że najlepsze będzie dla niej zamążpójście, i mimo że ona sama chciała wybrać życie zakonne, okazała się im posłuszna. Wyszła za okrutnego człowieka, awanturnika, żyjącego z dala od Boga. Rita cierpliwie modliła się o jego nawrócenie i w końcu jej modlitwy zostały wysłuchane. Niestety przeszłość męża doścignęła go w postaci zabójcy. Synowie postanowili zemścić się za śmierć ojca. Matka uważała zemstę za grzeszną i niegodną chrześcijanina, prosiła więc Boga, by prędzej zabrał synów niż pozwolił im zrealizować zamierzenia. Twarda modlitwa, nieprawdaż? I została spełniona, obydwaj zmarli na zarazę. Bez zobowiązań rodzinnych, Rita skierowała swoje kroki do pobliskiego zakonu w Casci. Ale czyż doświadczona wdowa mogła być mile widziana w klasztorze pełnym dziewic? Przełożona ciągle odsyłała natrętną Ritę. Jednej nocy Rita stawiła się przed nią, mimo zamkniętych wrót do klasztoru. Wtedy przeorysza uznała, że to znak od Boga, że ma przyjąć tę kobietę do klasztoru.


Ricie jak by mało było dotychczasowych cierpień, prosiła o jeszcze, żeby choć trochę uczestniczyć w Męce Pańskiej. Jednego razu z figury na krzyżu, przed którym się modliła oderwał się kolec z korony cierniowej , ugodził ją czyniąc stygmat na czole.

Rana niestety strasznie śmierdziała i z tego powodu odseparowano Ritę, dając jej najdalszą celę w klasztorze. Zresztą już wcześniej znosiła dzielnie wiele upokorzeń, gdyż była analfabetką i musiała przyjmować najgorsze prace, czasami wręcz bezsensowne. Musiała np. podlewać kawałek uschniętego drewna, bez szemrania to czyniła. Och! Już widzę siebie na jej miejscu. Zero pokory i uległości! No i oczywiście, drewno jednego razu zakiełkowało i wypuściło liście dojrzewając potem wspaniałymi winogronami. Podczas pobytu Rity w klasztorze papież ogłosił Rok Jubileuszowy, przyszła Święta pragnęła pielgrzymować do Rzymu z innymi, ale matka przełożona nie chciała się zgodzić ze względu na odór, jaki Rita snuła za sobą. Ubłagała więc Boga, by na czas pielgrzymi przykry zapach zniknął, ale by ból rany pozostał – tak tez się stało. Po powrocie wszystko wróciło do poprzedniego stanu i smród i samotność w celi.

Ascetyczne życie, jakie wiodła zbliżało się ku końcowi, opiekowała się nią kuzynka, którą Rita poprosiła o przyniesienie róży z ogrodu. Prośba była o tyle absurdalna, że działo się to surową, śnieżną zimą. Także i w tym przypadku nie obyło się bez cudu, w ogrodzie kwitła róża, która po dziś dzień stanowi atrybut Rity i rzesze pielgrzymów wchodząc do sanktuarium trzymają w podniesionej ręce pojedynczy kwiat róży. Wygląda to niezwykle taki las róż wchodzących do kościoła. Udało mi się to zobaczyć za pierwszej bytności w Casci w październiku. Jednak miesiącem najbardziej różanym jest maj a zwłaszcza jego 22 dzień, wyznaczony datą śmierci świętej.

Oprócz wspomnianej róży na przedstawieniach pojawia się jako atrybut cierń w czole oraz pszczoły, związane z cudem z dzieciństwa. Koło śpiącego na polu dziecka (rodzice pracowali w pobliżu) przechodził żniwiarz i zobaczył jak do jej otwartych ust wchodzą bezkarnie pszczoły i, nie czyniąc żadnej krzywdy, wychodzą z powrotem.

Ponieważ Rita poznała w życiu wiele stanów – była żoną, matką, wdową i zakonnicą w sprawach uważanych za beznadziejne zwracają się do niej bardzo różni ludzie, często np. matki proszące o macierzyństwo, ale też i takie ludki jak ja. Za pierwszym razem prosiłam tylko w swojej sprawie, potem w czyjejś intencji, czasami związanej po części ze mną a czasami dotyczącej wręcz nieznanych mi osób. To niezwykłe, ale modlitwy zawsze zostały wysłuchane. Gdy więc myślę o udaniu się po wsparcie do Św. Rity, zawsze przypominam sobie słowa augustianina o. Marka Donaja (zawarte w specjalnym wydaniu miesięcznika „List”), który przestrzega przed pochopną modlitwą, należy bardzo przemyśleć ,o co się modlimy, bo nasze prośby mogą się … spełnić – tak jak w przypadku synów Św. Rity.

2 komentarze:

  1. To tak mało prawdopodobne co piszesz, bo my zwykli ludzie czasem nie dopuszczamy do swoich myśli tego, że coś, co jest niemożliwe może stać się możliwym...a jak widać tak jest. Ja od kliku dni modlę się do św. Rity w sprawie dla mnie trudnej - ktoś inny powiedziałby, że to błaha sprawa..., ale dla mnie jest bardzo ważna - nie wiem czy św. Rita mnie wysłucha, ale wierzę, że tak będzie...ufam, że moje prośby zostaną wysłuchane....

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja prosiłam Świętą Ritę już w dwóch nie tylko trudnych, ale wręcz niemożliwych sprawach. W obu przypadkach modlitwa została wysłuchana, a mój świat stanął na głowie bo zwłaszcza jedna prośba była nierealna, spełniła się, a ja do dziś wręcz nie rozumiem jak to możliwe. Nigdy nie zwątpię w Boga, ta święta naprowadziła mnie na właściwą drogę.

    OdpowiedzUsuń