wtorek, 3 marca 2009

NA OSŁODĘ DESZCZU

Na osłodę, także sobie za deszczową niedzielę, na osłodę Asi, żeby sobie zobaczyła i na osłodę wszystkim spragnionym relacji z nowych wycieczek. Nie wiem, czy taka namiastka wystarczy, ale…?

Asia już na pierwszym naszym spotkaniu prosiła, byśmy wybrały się do Giaccherino, skoro jeszcze jest sposobność. I tak jakoś schodziło, ale w końcu udało się nam zgrać w czasie i przestrzeni.
Ciekawa jestem jej zdjęć, ja skupiłam się na fragmentach, albo tych zakamarkach, których jeszcze nie sfotografowałam.
Nie da rady ze zdjęć ułożyć ciągłej opowieści, wiele już tu było o Giaccherino. Pokażę więc dzisiejsze deszczowe strzępki.
Weszłyśmy wejściem obok kościoła, więc wzrok naturalnie zatrzymał się na dużym krzyżu. Szkoda że nie ma tego drugiego, który widziałam tu jeszcze parę lat temu. Widocznie był zbyt cenny, by go tak pozostawić. Figura Chrystusa miała włosy, prawdziwe bądź perukę (jak ta w mediolańskiej katedrze), prawdy nie doszłam.
Kto odgadnie do czego służył ten schowek?
Długo nie mogłam zrozumieć tego, co mi Krzysztof wyjaśnił. Otóż za ścianą znajdowała się pierwsza zakrystia (że też tam nie zajrzałyśmy!) a w niej między innymi miejsce do obmywania rąk przed mszą. Klasztor sięga początkami średniowiecza, więc niedziwne, że nie było w nim bieżącej wody. Otóż skrytka to miejsce, gdzie wlewano wodę, by ta wpłynęła do umywalki w sąsiednim pomieszczeniu.
A to meble z innej zakrystii, bo tu niejedno miejsce służyło kultowi. Mnisi mieli swoje kpalice. Długi czas przyjeżdżali tu też pielgrzymi i pewnie nie zawsze zbierali się na nabożestwa w klasztornym kościele.
Jeden z sufitów słusznie Asi skojarzył się z Wawelem. Z tym, że te kwiatki są namalowane.

Krużganek cmentarny. Zastanawiałyśmy się, jak to będzie wyglądało, gdy ktoś kupi to miejsce np. na SPA? Czy goście nie będą protestować przeciwko takiemu sąsiedztwu? Mam nadzieję, że z kościoła basenu nie zrobią. Poznaniacy dobrze znają takie miejsce, z przerobionej bożnicy żydowskiej.
W obecnej sali balowej zaskoczył nas w kącie przycupnięty stół weselny.
Porobiłyśmy sobie „zdjęcia do folderu”. Może się zajmiemy strojeniem stołów? :)
Widać stół przygotowano jako prezentację, ale w proporcji do olbrzymiego pomieszczenia zdał się grupką zalęknionych panien młodych.
W jednej z dawnych pielgrzymich jadalni ciekawy medalion na suficie.
W nastrojowym refektarzu odnowiona „Ostatnia wieczerza”. Jakże znamienny tytuł wobec opuszczonych przez zakon murów.
W pierwszym krużganku jeszcze trwają prace nad odnowieniem jednego z fresków w lunetach. Niestety na razie chyba już ostatniego. Obecni właściciele więcej nie chcą angażować swoich pieniędzy w restaurację miejsca.
Może to nie jest biblioteka z „Imienia Róży”, ale taką kiedyś mogła być. Jeszcze słychać szelest kartek.
Gdy Asia zobaczyła ten trompe‘oeil, od razu pomyślała o swojej małej córeczce, która zapewne by nie wyhamowała i znalazła się wewnątrz malowidła.

A za oknem deszcz, cytryny jeszcze nie dowierzają wiośnie i czekają opatulone na słońce, czasami ledwie widać kopułę w Pistoi, bo o tej florenckiej to tylko pomarzyć.
Taki sobie deszczowy wtorek.


Ale to nie był koniec naszej wyprawy.
Ostatnio skontaktowało się ze mną młode małżeństwo pytając o to, czy znam jakieś w miarę niedrogie i ładne noclegi. Z racji zamieszkania tutaj (po prostu nie potrzebuję noclegu) moja znajomość tematu jest bardzo ograniczona. Sami jednak wynaleźli coś bardzo sympatycznego nieopodal nas.
Skusiłam się więc i pojechałam wraz z Asią sprawdzić czy zdjęcia właścieli są „prawdomówne”. Nawet nie robiłam własnych, gdyż faktycznie można polegać na tych ze strony http://www.agriturismoipitti.it/
Na codzienne zamieszkanie pokoje raczej by się nie nadawały, ciut małe, ale na wakacje? Jak z bajki! Z uroczymi widokami na Serravale Pistoiese.

4 komentarze:

  1. Dużo było o Giaccherino a jednak moja ciekawość ciągle nie zaspokojona ....
    Nie mówiąc o smutku jakim napawa mnie wykorzystywanie obiektów sakralnych na inne cele niż oddawanie czci Najwyższemu
    A to Giaccherino tak piękne że aż chce się zatonąć w medytacji ...
    ___
    szkoda , wielka szkoda ..... :))

    OdpowiedzUsuń
  2. z jednej strony osłoda deszczu a z drugiej? jak osłodzić fakt sprzedaży klasztoru nieodpowiednim osobom?Też boleję nad tym, że klasztory zmieniają swych właścicieli, a szczególnie piękne
    Giaccherino, w którym miałam okazję i zaszczyt być. To była miłość od pierwszego wejrzenia.Dla całej naszej rodziny.Cisza, spokój,tajemnica,przestrzenie, piękny park z rudą piniową ściółką(i rudą Małgosią hihi), gaj oliwny na wzgórzach, panorama.... Ech... niezapomniane przeżycia.Wzdychamy tęsknie do dziś...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm czyżbym coś przeoczyła? Przecież jeszcze nie wiadomo kto i w jakim celu kupił Giaccherino. Nie traćmy nadzieji ;)
    Ale te noclegi mnie zainteresowały. Warte zapamiętania!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadziei oczywiście a nie nadzieji, jejku spać przez to nie mogłam ;)

    OdpowiedzUsuń