Dzień miałam pracowity. Szykowałam pracownię na najazd 5 albo 6 Włoszek. Jak zwykle w sobotę sprzątałam dom i pomieszczenia katechetyczne, gdzieś pomiędzy tym obiad. A popołudniem upiekłam pierwszego w życiu piernika. Pierniczki, i owszem, popełniałam, ale takiego miękkiego, puszystego, jakoś dotąd nie obłaskawiłam. I gdy tak wylizywałam miskę po cieście (obowiązkowo!), smak od razu przywołał wspomnienie Mamy i czasy, gdy z surowym ciastem w formach szło się do jedynego w okolicy prywatnego piekarza, by u niego wypiec cudowne słodkości. Nie znałam więc jako dziecko zapachu pieczonego makowca czy piernika, tylko smak surowego ciasta z dzieży. Za to pamiętam mroźne dni i wyprawę z Tatą po nasze ciasta. A wspomnienie Mamy tak mnie roztkliwiło i rozczuliło, że tyle ciepła było w jej kuchni, i to nie tylko tego ciepła z pieca kaflowego. Uwielbiałam jako dziewczynka przesiadywać w kuchni.
No a dzisiaj powstał pyszny piernik. Dałam do niego bardzo ciemnego miodu kasztanowego (z kwiatów kasztanów jadalnych), o intensywnym smaku i zapachu. Muszę go chronić przed Krzysztofem, bo ma być prezentacją naszego polskiego wypieku podczas jutrzejszych warsztatów świecowych. Nawet zrobiłam zdjęcie:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWuiSXxLeDS3mOi2hKLAReDW7LY81WGJGxzfHSWOAd7MbzzgGIOaDMdGWRhXfYnr3KDz9o6t2XOt50sj_eLcX9Odj3oI1NgvGBmyOkK5CIyAUE5AKPqCx0q8jDugyfmR2pCcpVGg09/s400/PB292279.JPG)
Mam też obiecane fotografie wieńców adwentowych.
Ten jest w kościele, ze świecami mojego wyrobu:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkzWdHs5sbPrcVvkbc-97-a0B0-3lTfai-CVtyOQK5oVz2MXe259G3y8iNWW7sHDwIC2W4-8tTE1pd4ldx7XSqL7Wtxub0D2u6cz2DdUTYaioaHLi4S5SVNMrMSQ5q5iHZd54_9mVL/s400/adwent+4.JPG)
Te wiszą na drzwiach kościoła:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid5yzqk9T6Vxpw9zJEoQvWJpJcZNmF1AQzX6PnQWbDbvCscvmv_KJOE_NZ1YkSZqtTEaWjJL3gVfhfSIwazE6zaD2OXGDxxzLPwYKM2t0d5BiNFeATtMxI5cq5oRG9sPy_JS4W8lcj/s400/adwent+3.JPG)
A tu chociaż uwiłam z resztek na drzwi do domu i tak oto adwentowo teraz wyglądają:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguN64Md_IFZkN5VTnVK_zWhGYbU-nDgg10hiYnDS0FerpMmFuecfA3WhvljrxoyDZoGff84pOAFO0D1AD9z1MhYyZNeLQMh6kToV79GUfNbMpIsQdutuK5n6yfTXG7cZ6mL81Bgk4R/s400/adwent+2.JPG)
I jeszcze pogoda: Ciągle pada!
Ten piernik normalnie mnie rozbraja. Nawet tu na Mazurach czuć jak pachnie przyprawami i czekoladą.
OdpowiedzUsuńAgnieszka