A ja to i tak lubię. Lubię dźwięk deszczu ( co ja piszę? ulewy!) o dach mojej pracowni. Nosa poza dom nie wyściubiam. Wczoraj większość dnia kładłam złotą i miedzianą folię na zakończenia ram łóżka. Niestety coś nie ten lakier dałam i mam dzisiaj problem. Zdzierać? Zaczynać od nowa czy jakoś ratować? Buuu. Poczekam jeszcze z decyzją. Deszcz trochę mniejszy, psy niedługo popadną nam w depresję z powodu braku spacerów, a jeśli nie to na pewno się na nas obrażą.
No bo ileż można leżeć albo gapić w okno?
No ile??
Drusso jest cudny. Pozdrawiam ze słonecznych dziś Mazur.
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Piekne deszczowe zdjecia. Atmosfera jak z ksiazek siostr Brontë. Gratuluje.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z tez deszczowej Bazylikaty.