wtorek, 18 listopada 2008

PŁOMIENNIE

Świeczki opanowały czas. Usiłuję opracować najlepszą metodę na nauczenie pięciu miłych Włoszek wykonywania świec maczanych. Na razie powoli rozpoznaję tworzywo. Znalazłam nowy sposób barwienia parafiny przy pomocy farb olejnych artystycznych. Trochę gorzej pali się świeca, ale takie zacieki też mają swój urok, nieprawdaż?

Dalsze poszukiwania pokazały, że zależało to od grubości knota. Ciekawe, co jeszcze odkryję w tych dniach i które otwarte drzwi wyważę.

Nie obyło się bez niespodzianek, gdy np. jedna ze świeczek zsunęła mi się zupełnie z knota. Ot! Knoty czynię. Krzysztof zrobił mi już stelaż na wieszanie większej ilości świec. Oto wczorajszo-dzisiejsze produkcje wraz z etapami powstawania


Trochę to czasu zabiera, więc niewiele więcej zrobiłam.
No, odpisałam na parę zaległych maili, jakieś pranko wrzuciłam i powiesiłam.
Drobiazgi, zupełna codzienność.

1 komentarz:

  1. Witam ponownie!
    Wydaje mi się, że w podobny sposób szukamy w Merlinie lektur dotyczących Toskanii.:) Dorzucę parę moich odkryć: "Cuda w Santo Fico" D.I. Smith, "Dobra żona" E. Buchan, "Kuchnia Miriano toskańska radość gotowania" Baldacci, "Moja kuchnia pachnąca bazylią" Capponi-Borawska, "Droga do Sieny" Zagańczyk.
    Pozdrawiam serdecznie,
    sms

    OdpowiedzUsuń