Otworzyłam parasol plażowy a w nim zaczęło się coś kręcić, dugie i zwinne. Na szczęście cichcem wypełzło w kierunku żywopłotu. Niestety nie jestem znawcą gadzin, więc nie wiem z kim miałam zasssskakujące spotkanko.
Za to z niewątpliwą radością odkryłam czerwone akcenty wśród truskawkowych krzewinek.
Skubnęłam tę najbardziej nasyconą barwą i smakiem.
Musiałam chronić drugi owoc przed Druso.
Udawał, że już stracił zaintresowanie dla pachnącej jagody. Lecz gdy zasiadłam do malowania przyuważyłam mopsa, niewprost acz systematycznie, zbliżającego się do truskawek.
Najpierw wynalazł niby coś w pobliżu, a potem dziwnym trafem wwąchiwał się akurat w tę doniczkę.
Zwróćcie uwagę, że pod listkiem z prawej strony jeszcze widać czerwony punkcik. Po chwili już go nie było.
Ale kto to zrobił? Ja?
Bojangles zadowolił się ryciem w ziemi, taki z niego asceta!
Choróbsko nie dało mi za długo siedzieć, jeszcze bardzo osłabiona jestem, ale jakis podkładzik już wypacykowałam. Jutro więc następne podejście.
Zdrówka!
OdpowiedzUsuńMałgosiu zdrowia! S_23 to ja Kasia, która chce do Toskanii - może w tym roku jeszcze się uda :-) Nie wiem jak przestawić profil na mnie:-)
OdpowiedzUsuń"truskawkowy Druzo" czyli kumpel lemoniadowego Joe" piękny absolutnie!My też zdrówka życzymy rzecz jasna i mocno ściskamy!
OdpowiedzUsuńNo i jak tu nie kochać mopsika???
OdpowiedzUsuńKinga z Krakowa
wspaniałe życie takie sielskie ,leniwe , kolorowe ...
OdpowiedzUsuńmalarka z laptopem
mops w truskawkach
c u d n i e !!!
a dziś mam nadzieje zdrowie lepsze i prace nad ZIELONOŚCIAMI idą do przodu - tego życzę i pozdrawiam
do Toskanii to chyba nie tylko chce Kasia ,
ja też ! zawsze !!!!