środa, 3 września 2008

~ RZECZ O SPRZĄTANIU I KOSZU

Ano sprzątanie, jak sprzątanie, chyba że się ma stertę prania w każdej postaci - brudnej, mokrej i tej do ułożenia, a co najgorsze do prasowania.
Biegałam więc pomiędzy mieszkaniem a pracownią , w której zmieniałam zakupiony kosz na śmieci na... kosz na śmieci. Teraz chyba bardziej pasuje do kuchni, a zwłaszcza ceraty na stole :)
 
W zalewie warzywnym pojawiła się wczoraj fasolka, taka pstrokata. Wypróbowałam więc dziś przepis na smaczną potrawę, i jak przystało na włoskie jedzonko, prostą w przygotowaniu:
Nazwę ją tak: włoska fasolka po bretońsku
Najpierw fasolka musi być samodzielnie ugotowana (gotowałam w lekko osolonej wodzie), może też być  z puszki; albo suszona, moczona i podgotowana.
Na oliwie podsmażyć zmiażdżone 4 ząbki czosnku na złoty kolor, wrzucić potem świeże pomidory obrane ze skórki, parę listków (8?) szałwii i przyprawić solą i pieprzem. Po około 10 minutach dodać fasolkę i całość jeszcze dusić 15 minut. Moja innowacja do przepisu polegała na usmażeniu na osobnej patelce kostek wędzonego boczku i dodaniu do potrawy - stąd ta "bretońskość".
Przede wszystkim chciałam zachwycić się szałwią zastosowaną w takiej ilości - dała pomidorom niezwykłą nutę smakowo-zapachową. 

Brak komentarzy: