Może tym razem uda mi się uniknąć długiego wpisu, bo odpowiadam po krótszym, niż poprzednio, okresie.
Zaczynamy od biednej cytrynki. No może już nie taka biedna. Staram się co drugi dzień zajrzeć do niej i przecierać mieszaniną złożoną z wody, denaturatu i płynu do mycia naczyń. Dwie osoby potwierdziły mi, że to wełnowce i przy roślinie spożywczej owa mikstura stanowi jedyny na dziś środek pomagający ją uratować. Na wiosnę rozejrzę się za biedronką australijską, już mi nawet podano namiary na firmę sprzedającą te pożyteczne owady.
Niebieska "czepia się" spodni. Proszę o wybaczenie, nie wypracowałam sobie jeszcze eleganckiego stroju roboczego :)
Olbrzymie wzrok masz absolutnie doskonały. To stojak. Mamy jeszcze dwa takie. Na początku mojego pobytu tutaj zostały wylicytowane za śmieszną kwotę i czekają na remont. Jeden stojak ma nawet specjalny pręt do przewieszenia ręcznika.
Za wszystkie komplementy wobec bombek dziękuję. Jeszcze z nimi nie dotarłam do galerii. Jakoś mi nie po drodze, a może żal się z nimi rozstać. Jedna powędrowała do Polski, ciekawe czy dojdzie cała?
Teraz może wyjść chaos myślowy a może uda mi się uporządkować wiele refleksji, które nasunęły mi się po komentarzu Kingi pod postem o obcokrajowcach.
Jakoś inaczej patrzę na problem obcokrajowców w jakimkolwiek kraju.
Najpierw zaznaczę, że przeprowadzając się tutaj wyszłam z założenia, iż jestem gościem i nie mogę oczekiwać, by mieszkańcy zmienili się, bo nie radzę sobie z pewnymi ich odmiennościami i wadami. Z grubsza, i niestety uogólniając, emigrantów podzieliłabym na trzy grupy. One często się przenikają, ale to co poniżej napiszę pewnie się ciut zrobi jaśniejsze. Pierwsza i chyba najliczniejsza grupa, to ci, którzy przyjechali tu dla zarobku. Druga grupa to Ci, którzy mieszkają tu w wyniku wejścia w bliskie relacje ludzkie (typu małżeństwo). Trzecia grupa to Ci, którzy zafascynowani Italią, postanowili w niej zamieszkać.
Nie jestem przekonana, że mieszanka kultur może być pozytywnym zjawiskiem. Nie spostrzegałam tego problemu mieszkając w Polsce, ale tutaj mam wrażenie, że mocno ekspansywne nacje mogą zagrozić tożsamości danego kraju. I najczęściej one nie przyjeżdżają tu dla piękna tego kraju czy dla piękna danej osoby. Nie mają potrzeby zrozumienia tego kraju, często tworzą enklawy. Widziałam dzielnice, w których budynki zaczynają przypominać pagody i jest więcej napisów w języku chińskim niż we włoskim. Tak jest np. w Prato i pewnych dzielnicach Florencji. A tutaj przecież jest miejsce dla średniowiecza i renesansu, a nie dla tamtej architektury. Oczywiście nie chciałabym oglądać gotyckiej katedry w Chinach. Podejrzewam, że nawet zamki szkockie przeniesione do USA kamień po kamieniu tracą na swojej urodzie, bo zostały wyrwane z kontekstu.
Przyjezdni pochodzą czasami z tak odmiennych kultur, że nie mają pojęcia, czym jest dziedzictwo kulturowe Włoch. Chyba już kiedyś pisałam o tym, jak pewna muzułmanka na kursie włoskiego zapytała, czym jest średniowiecze? I ja nie mam jej za złe, że nie wie. Ale jak może docenić, co jest wkoło niej, jeśli nie ma pojęcia, czym to jest? Znam tu pewnego księdza z Afryki, który jest chrześcijaninem w pierwszym pokoleniu. Wywodzi się z rodziny poligamicznej. Dla niego wspaniałe stare cotto na podłodze to brzydkie płytki, które najlepiej zedrzeć i zalać to betonem. Może czytaliście tu na blogu, że inny ksiądz, też z tego samego kontynentu z chęcią pozbył się kamieni zalegających na jego podwórzu, prawdopodobnie resztek po poprzednim kościele. Dwa ustawiliśmy przed wejściem na plebanię. O tym , że te kamienie musiały być cenne, świadczy chociażby to, że je skradziono. A ksiądz Murzyn i tak raczej wybiega ponad przeciętną z wykształceniem i obyciem w porównaniu do swoich współplemieńców. I nie pomyślcie, że użyłam określenia "współplemieniec" w zabarwieniu pejoratywnym. Ależ nie! U nich bardzo silnie zakorzeniona jest plemienność. I ja to przyjmuję za fakt.
W krajach muzułmańskich, zwłaszcza tych ortodoksyjnie podchodzących do Islamu, nie ma miejsca na moje widzimisię. Oczekuje się od przybysza respektowania ich zasad. I nie piszę tego, by się tym zachwycać, ale rozumiem tę postawę. Tylko, że podobnej oczekiwałabym od mieszkańców tamtych krajów tutaj i nie chciałabym, by wprowadzili tu swój system wartości.
Może skończę ten wywód, że ja wolę różnorodność krajów niż swoistą homogenizację, bo tak rozumiem mieszanie się kultur. Oczywiście jest to mało "trendy" patrzenie, ale i tak chyba jestem łagodniejsza w porównaniu ze zmarłą Orianą Fallaci? Napisałam tu tylko o swoich obawach. Bo Kinga zasiała we mnie wątpliwości, czy aby na pewno mieszanie się kultur jest pozytywnym zjawiskiem?
A o Albańczykach faktycznie wiedza moja też była i nadal jest niewielka. Przed zrobieniem tego wpisu grzebałam po internecie polskojęzycznym i zadziwiłam się np. jak malutka jest notka na wikipedii. Trafiłam też na forum dyskusyjne poświęcone Albanii i kilka Polek związanych w jakiś sposób z Albanią potwierdziło słowa Ledy o pozycji kobiet.
Wypad do Prato. Teraz znowu odpowiadam niebieskiej a przy okazji i Was bardzo proszę o nietraktowanie mnie jako autorytetu i znawcy. Ja się dzielę swoimi obserwacjami i doświadczeniami i one, jak widać, mają różny odcień. Rzecz pewnie zależy nie tylko od miejsca, ale i mojego nastroju, stanu pogody, godziny zwiedzania itp, itd.
Osobie mieszkającej 9 lat w Pizie chciałam zwrócić grzecznie uwagę, że ja nigdzie nie napisałam, że Piza jest nieatrakcyjna, chodziło tylko o jej nowe dzielnice. Wszak w samym starym mieście można się bezpamiętnie rozspacerować :) Jak dotąd najgorsze wrażenia mam z niedalekiego Livorno. Ale może i na nie przyjdzie kiedyś lepsza pora?
Eugenio ja już tu parę razy zaliczyłam wielkie i niesmaczne wpadki i podejrzewam, że jeszcze dużo ich przede mną, zwłaszcza gdy się jest zmęczonym i już się nie chce iść szukać bardziej "smacznych" knajpek. W Pizie to była moja druga, kiedyś idąc uliczką od "Spiny" nad Arno weszłam wraz z Krzysztofem do czegoś "po drodze". Nie dość, że niesmacznie to jeszcze nas oszukać chcieli na rachunku. Potem nagle bez problemu zwrócili niesłusznie zabraną kwotę, ale nawet nie przeprosili. Wszędzie zdarzają się gnioty :)
wildrose jeśli jeszcze nie wiłaś wianków z ostrokrzewu, to uczulam Cię, pracuj w rękawiczkach!
Agnieszko tak to są drzwi w moim wykonaniu. Kiedyś była tylko krata, i przechodzący dołem do zakrystii mogli zaglądać do mieszkania. Drugim powodem jej zakrycia było wychładzanie mieszkania. Ciągnęło z dołu jak diabli! Link do posta z malunkami jest tutaj.
Co do trufli, to chciałam zaznaczyć, że czarną lubię, białej chyba nie pokocham :)
A teraz wyjaśnienie dla Was, a nie dla osoby, która napisała nieszczęsny komentarz. Otóż po jego ukazaniu się zastanawiałam się, co począć z tym fantem. Jak najbardziej chciałabym unikać cenzurowania, to pewnie jakieś urazy po komunie (Mam jeszcze listy z pieczątką "ocenzurowane"). Krzysztof podpowiadał mi usunięcie, jako i niektórzy z Was, ale byłam ciekawa reakcji, a poza tym niech ta osoba widzi, że nie jestem sama. Szkoda mi tylko, że zostaliście i Wy obrażeni. No bo słowo "plebs" raczej dotyczy w typie charakterologicznym osoby, która napisała komentarz, w żadnym wypadku Was. Niebieska pytała się, jak sobie radzę. A ja mam wypróbowany sposób na osoby wzbudzające moją niechęć. Mieszkając w Polsce nie mogłam sobie poradzić z uczuciami odrazy i niechęci do pewnego człowieka, byłam bliska nienawiści. Źle się z tym czułam i poradziłam się swojego spowiednika. Podał mi prosty sposób, bym się za tego człowieka modliła. I wiecie co? Nie, nie, on się nie zmienił. Za to ja zaczęłam w nim bardziej widzieć istotę ludzką i chodzącą kupę nieszczęścia. Jeśli ktoś ma w sobie tyle agresji słownej, co pisząca ten komentarz, to znaczy, że ma jakiś problem. Na dodatek masochistycznie czyta mojego bloga. Należy jej tylko współczuć. Ja się przed nią bronić nie mam potrzeby, o czym dobitnie świadczą Wasze reakcje.
Przyszła mi wtedy też inna myśl do głowy. Z czyimś doświadczeniem się nie dyskutuje. Albo zawierzamy tej osobie, że tego doświadczyła, albo nie, jeśli nie byliśmy świadkami danego wydarzenia. I ja Wam muszę podziękować za zaufanie, jakim mnie obdarzyliście i np. to że widziałam znaki prowadzące do tej samej miejscowości w dwie różne strony. Wam nie muszę udowadniać tego zdjęciem :)
Acha! I teraz obiecuję solennie tego typu komentarze wycinać. Że tak zacytuję "Chamstwu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom" :)
Kobiety kochane, wieszaczkiem do torebki się nie przejmujcie, też do niedawna nie miałam pojęcia o jego istnieniu, tym bardziej, że większość swojego zawodowego życia posługiwałam się plecakami, w których było wszystko. Jeszcze gdy uczyłam plastyki w szkole jedna uczennica powiedziała mi, że przypominam jej mamusię Muminka i jej torebkę. Teraz przynajmniej wiedziałam, co mi podarowano i Wy już też będziecie wiedziały, co to jest :) Po głowie chodzi mi własne ozdobienie tego wieszaczka, ale na to musi przyjść czas.
Wigo myślę, że to nie jest sosjerka, za pękata i nieporęczna by była w użytku. Ale faktycznie ma i dzióbek i rączkę, a ja jak widzisz stosuję to jako wazonik.
Wszyscy macie pozdrowienia od Bogusia, cieszy się że Was rozśmieszył. Teraz obydwa psy leżą w pracowni zwinięte w kłębek, a ja czekam na gości.
No i miało być krócej! O ja pepla!
PS. Do wrażliwego anonima. Nikt nie jest doskonały, tym bardziej ja się za taką nie uważam, więc mam nadzieję że Ty w swojej wrodzonej delikatności i pełnym wyczuciu sytuacji zrozumiesz moje intencje, których nie umiem ubrać w słowa :)
ale,Pani Małgosiu ,ja bym tych komentarzy nie wycinała....
OdpowiedzUsuńalbowiem,
czytając Pani bloga pozwalam sobie pozazdraszczać troszeczkę...
no to gdy będę mogła współczuć takiej anonimowej to mi się w człowieku wyrówna .... ;))
serdecznie pozdrawiam !!!
bardzo podoba mi się to wydanie Komentarzowiska :) jest takie "krótkie " ale za to bardzo treściwe
OdpowiedzUsuńi to nic że się troszeczkę mnie czepiasz za to że się czepiam spodni :) przecież nie będę się czepiać sukienek .....
AUTORYTETEM w temacie Toskanii i nie tylko , Jesteś i Będziesz , dla mnie na pewno , podoba mi się Twoje widzenie świata i nic na to nie poradzę !
------
z resztą bezwzgędnie się zgadzam ale na wieszak do torebki nie dam się za nic namówić !!!
pozdrawiam :)
Ja a propos mieszania się kultur. Podzielam w całej rozciągłości obawy i niechęć przed stawianiem pagód w miejscach o zupełnie innym kontekście architektonicznym, zwłaszcza tak mocno osadzonym w historii i kulturze (zarówno włoskiej, jak chińskiej - gdy się pomyśli o powstawaniu tam czegoś na kształt budowli europejskiej). Ale, nie byłabym sobą, gdybym z pewną przekorą :) nie spytała o to, jak wyglądałaby Granada bez Alhambry? Sewilla bez Alkazaru? Kordoba bez Wielkiego Meczetu? Wszystkie te islamskie budowle powstały w bardzo dla siebie obcym kulturowo i architektonicznie środowisku, dodatkowo w Sewilli Giraldę, która była wcześniej minaretem, wbudowano i zaadaptowano jako wieżę katedry Santa Maria. Dziś te budowle, często znajdujące się w towarzystwie kościołów postawionych przez chrześcijan, stanowią klejnoty architektury i należą do światowego dziedzictwa kultury.
OdpowiedzUsuńJa jestem nie tyle za mieszaniem się kultur, co za satysfakcjonującym poznawaniem i przyjmowaniem z dorobku innych narodów tego, co najlepsze.
Przykłady wymienione przez Ciebie, Małgosiu (chodzi o kamienie z fundamentów dawnej świątyni lub chęć zabetonowania prześlicznej zabytkowej posadzki) są dla mnie bardziej aktami barbarzyństwa i świadectwem ignorancji niż wprowadzaniem nowej kultury w budownictwie.
Co do respektowania zasad - pełna zgoda. Zawsze dobrze się sprawdza porzekadło: "jeśli wejdziesz między wrony..."
Co do anonimowej... spuśćmy zasłonę milczenia :)
Kinga z Krakowa
A ja proponowałabym ostrożność w używaniu pewnych słów na określenie osób czarnoskórych.Sądzę,że używanie słowa na ''M'',nawet pisanego wielką literą jakoś nie przystoi,posługiwanie się takim słownictwem raczej pasuje do kogoś kto nie wie co to np.średniowiecze(i nie mam na myśli bynajmniej przedstawiciela innej religii).Obawiam się,że wśród każdej nacji znajdą się tacy,którzy tego nie wiedzą,nawet wśród naszej.Czy się mylę?
OdpowiedzUsuńI owszem... mylisz się, :)
OdpowiedzUsuńzacytuję coś z Wikipedii:
"Polskie słowo Murzyn pochodzi od słowa Maur, które z kolei wywodzi się od łac. Maurus (-a, um), przymiot. mauri (-orum) – czarny, będący rzymskim określeniem mieszkańców dzisiejszego Maghrebu (por. Maurowie). Portugalczycy nazywali tak wszystkich muzułmanów niezależnie od koloru skóry, i pod taką nazwą sprzedawali ich w Europie. Polskie słowo "Murzyn" powstało prawdopodobnie w wyniku zapożyczenia i przekształcenia niemieckiego odpowiednika Maura – Mohr. Słowo to na określenie osoby czarnoskórej, używane jest w Polsce od XIV wieku[potrzebne źródło]; także według słownika Brücknera pochodzi ono od terminu Maur. Termin czarnuch jest w polszczyźnie powszechnie uznawany za obraźliwy, choć w języku czeskim pokrewna forma černoch jest neutralna".
Moja rada dla anonimowej poprzedniczki: zanim zacznie się kogoś poprawiać, warto sprawdzić czy jest powód. Zwykłe wpisanie słowa na M do wyszukiwarki - i sprawa jest jasna, prawda?
Oczywiście - podpisuję się :),
Kinga z Krakowa
Ja nie poprawiam,ale piszę o ostroZności w używaniu.Zastanawiałam się nawet nad użyciem słowa czarno...,bo uważam,że w ogóle nawiązywanie do czyjegoś koloru skóry jest jednak nietaktowne.Może nie dla wszystkich odbiorców?Może się nie znam,ale chyba wyrazić swoje zdanie można.przyszło mi do głowy coś a propos Wikipedii.Jeśli wpiszemy np. hasło debilizm to otrzymamy:''Termin medyczny określający wrodzony stan upośledzenia umysłowego,który powoduje nieprzystosowanie społeczne lekkiego stopnia''.Więc jeśli do osoby lekko nieprzystosowanej społecznie poweiem''Proszę pana debila...'' to będzie ok? Wikipedia wikipedią,a wydZwięk np.społeczny to inna sprawa.
OdpowiedzUsuńnie no, wymiękam....
OdpowiedzUsuńNie da się dyskutować z kimś, kto nie słucha argumentów strony przeciwnej.
Nie: "Proszę pana debila", tylko "Proszę pana", podobnie jak nie "Proszę pana Murzyna"...
Na koniec tylko dodam, że rozróżnienie z punktu widzenia antropologicznego ludzi na rasy jest faktem, a nie próbą obrażenia kogoś o takim czy innym kolorze skóry. Jeśli zaś chodzi Ci o rasizm, bo zdaje się, ze to próbujesz tutaj imputować, to zupełnie coś innego. Rasizm, czyli pogląd, który głosi biologicznie dziedziczoną nierówność ras, zakładający, że rasy ludzkie można hierarchizować - w zupełności nie ma tutaj miejsca.
Gdybyśmy - idąc tropem Twojego rozumowania, chcieli unikać niektórych słów uważając je za niewłaściwe lub wstydliwe, to chyba musielibyśmy się porozumiewać na migi bądź chrząkając lub mrugając porozumiewawczo.
Kinga z Krakowa
A ja tam jednak potrafię się obyć bez pewnych słów.Mrugam na dobranoc i niech każdy mówi co chce,w końcu wolność słowa jest.a co kto pomySli o autorze tych,czy innych słów to już jego sprawa.Zawsze można nie czytać po prostu.
OdpowiedzUsuńa jeszcze tylko .to, że nie 'imputuję'rasizmu,a tylko brak wyczucia i pewnej dlikatności.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ze zdziwieniem o pewnej anonimowej osobie i zaczęłam szukać tego wpisu ,bo jakoś mi umknął...
OdpowiedzUsuńNo i znalazłam!
Ta osoba chyba jest całkowicie wyprana z poczucia humoru ,oraz jak przypuszczam lubi się wynosić nad innych ...Nie sądzę aby epatowanie takim czy innym wykształceniem miało jakieś znaczenie w prowadzeniu bloga?..
Co komu do tego? Bloga można czytać ,albo nie - jak komu pasuje,natomiast wygłaszanie
ex katedra jakichś miażdżących i niesmacznych krytyk dowodzi mimo tego ,,wysokiego wykształcenia''-braku elementarnych zasad wychowania, zachowania i pewnego tchórzostwa...
Łatwo skrytykować ,ale podpisać się pod krytyką to już nie tak łatwo...
A mnie, jak na złość bardzo się ten blog i książka podobają!!!
Pozdrawiam (jak zwykle serdecznie)
Joanna z Gdyni
Hej Małgosiu, ja też dopiero odrobiłam zaległości we wpisach i znalazłam "ten" komentarz. Co tu pisać, żal jej i tyle. A zamiast:
OdpowiedzUsuń"A teraz wyjaśnienie dla Was, a nie dla osoby, która napisała nieszczęsny komentarz."
napisałabym: "A teraz wyjaśnienie dla Was, a nie dla nieszczęsnej osoby, która napisała komentarz."
Kasia
Fantastyczny blog!Viola
OdpowiedzUsuńno i nie nie wytrzymałam...
OdpowiedzUsuńja chyba źle widzę, bo to pora troszkę późna, ale czyżby niepodpisana Anonimowa mówiła o NIETAKCIE w relacjach z osobami o odmiennym kolorze skóry, przepraszam, to jak nazwać jej wypowiedź z poprzedniego postu w stosunku do piszącej ten blog?
Czy to znaczy, że w ramach wolności słowa można bezkarnie obrażać osobę, której blog się nadal czyta? Uważam, że nie można! I wyrażam ostry protest przeciwko takim zachowaniom! Szanujmy się nawzajem, uwagi krytyczne mogą być zamieszczane w grzecznej formie, czy to aż tak trudne ?
Eugenia
Małgosiu, zapomniałam dodać, że mam zamiar zamówić Twoją książkę, blog jes świetny, a, że w Toskanii zakochałam się "od pierwszego wejrzenia", jestem ciekawa Twojej relacji z pierwszego roku pobytu. Gratuluję wydania ksiąźki, to na pewno duża satysfakcja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Eugenia
ja z kazdym dniem niecierpliwie oczekuje tego co napiszesz i jeszcze bardziej zdjac
OdpowiedzUsuńwe loszech bylam kilkanascie razy, ale jeszcze nie widzialam Toskanii- moze kiedys, tym bardziej, ze jest dla mnie fascynujaca
gratuluje codownej ksiazki
i cudownych prac, swiece, bombki, wience - wszystko wspaniale
serdeczne pozdrowienia z Krakowa i Rzymu
Beata
Malgosiu, jesli ktos nie rozumie, ze piszesz tutaj ze swojego punktu widzenia to trudno!
OdpowiedzUsuńMasz prawo jak kazdy z nas miec swoje zdanie i je publicznie wyrazac i bronic, ale i masz prawo kasowac niepochlebne obrazliwe komentarze, bo dotykaja, bo powoduja wscieklosc, i zal.
Ja nie wiem jak mozna byc takim czlowiekiem i jaka trzeba miec przyjemnosc w tym, zeby tak komus chciec dokopac i kopac.
Nie rozumiem.
A Twoj spowiednik dal Ci swietna rade (sama z niej skorzystam)...tylko jak czlowiek wpada w emocje, jak cos boli to trudno wtedy racjonalnie myslec i jeszcze sie modlic za tego kto "mieczem wojuje" w tym wypadku zle slowa jak strzaly skierowal do Ciebie i poniekad do nas wszystkich.
No i juz koncze. A wieszaka do torebek bede szukac, choc nigdy sie z nim nie spotkalam nigdzie!
Lubię czytać Komentarzowisko o !:)))
OdpowiedzUsuńZresztą całego Twojego bloga uwielbiam:***
Podpisuję się pod powyzszym, podzielam zachwyty,jestem zauroczona Toscanią, prezentowaną zachwycająco przez Małgosię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam autorkę i komentatorki / z wyjątkiem anonimowej/
Obrazliwy komentarz
OdpowiedzUsuń(słowo rozpoznawcze-plebs)i krytyczny komentarz o nazywaniu innych ludzi napisały dwa różne ''anonimy''.Pani Małgosiu,przeczytałam Pani blog od pierwszego wpisu,przeczytałam Pani książkę,byłam,jestem zachwycona,ale od artykułu o Albańczykach nagle dla mnie pojawiła się ''rysa na szkle''.Chyba mocno chciałam tę rysę wymazać.
No dobra. Rozumiem, krótko mówiąc, ze mamy tu dwie piszące anonimowo osoby, z których jedna pretenduje do bycia przedstawicielką creme de la creme wyższych sfer, a druga w imię swoistej poprawności politycznej woli nie wypowiadać niektórych słów, typu Murzyn czy czarnoskóry. No i ekhem, ekhem.. (debil). Czy tak?
OdpowiedzUsuńTo mamy wyjaśnione (chyba?)
Ja jednak, naprawdę już nie chcąc wałkować dalej tematu hiperpoprawności politycznej, w dalszym ciągu nie wiem, o co chodzi z tymi Albańczykami? Dla mnie tamten tekst był po prostu niezwykle ciekawy, jak wszystkie te, które mówią o spotkaniach z innymi ludźmi. Gdzie ta rysa?
Kinga z Krakowa
Kinga z Krakowa
no, z tym podwójnym podpisaniem się to jednak trochę przesadziłam :).
OdpowiedzUsuńTo teraz nie podpisze się wcale. O! :)
za Kingą z Krakowa też pytam ,gdzie owa rysa ?
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla rzecznika prasowego :)
Coś mi się jednak nie zgadza, Anonim (ten od plebsu) także pisze o Albańczykach w tej samej wypowiedzi. Czyzbym się myliła..? Proszę cofnąć się do komentarzy pod postem "Truflowe popołudnie".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Eugenia
NIE MYLI SIĘ PANI,ALE PO PROSTU DWIE OSOBY ''DOCZEPIŁY SIĘ ''TEJ SAMEJ SPRAWY,CHOCIAŻ AKURAT ZBIEŻNOŚĆ ZDAŃ Z TYMI CO TO PLEBSU NIE LUBIĄ WCALE MNIE NIE CIESZY.CÓŻ,NIKT NIE JEST DOSKONAŁY.
OdpowiedzUsuńPani Małgosiu, co do tego wrednego komentarza zacytuję powiedzonko mojej śp. Babci : "Jak ktoś mądry, to zrozumie, a ze zdaniem głupiego nie trzeba się liczyć" - i tyle, o czym tu więcej gadać :)
OdpowiedzUsuńAle się porobiło!
OdpowiedzUsuń