Chodzi oczywiście o kołowrót przedświąteczny. Lubię go bardzo, ale czas go nie lubi. I ciśnie i ciśnie, wyciska wszystkie wolne chwile. Stop! Trzeba coś z tym zrobić. Najlepiej wsiąść do pociągu, wcale nie byle jakiego, i pojechać do Florencji. Wychodne było na całego, bo zwolniona byłam nawet z gotowania obiadu. Prosto ze stacji udaliśmy się więc do "Leonardo". Kierował nami nie tylko motyw ekonomiczny ale i szybkość samoobsługi, plus jakiś specjalny sentyment do tego miejsca. Zwłaszcza te "Misiowe" łańcuchy z otwieraczami i laminat w kratkę.
Swojsko, nieprawdaż? Za to jak zawsze smacznie.
Najedzeni? Idziemy do Palazzo Strozzi. Już od dłuższego czasu kusiła mnie wystawa o przewrotnym w moim tłumaczeniu tytule "Oszukaństwa i sztuka" . I z wyjaśniającym więcej podtytułem: "Cuda trompe l'oeil od antyku po współczesność".
Znacie moją słabość do rzetelnego warsztatu w sztuce?
Mogłabym rzec, że tym razem była to esencja osobistych upodobań. Nie powiem, że obwiesiłabym takimi obrazami swoje ściany. No! Parę bym ukradła. Jak chociażby migdały zatknięte z tyłu blejtramu Evansa Scotta (bardzo podobny tutaj), czy "Chusta Weroniki" Philippe de Champaigne, że nie wspomnę o Mantegni. To, że nie powiesiłabym wszystkiego na ścianach własnego domu oznacza, że w takim nagromadzeniu robi się to sztuczne a kompozycje często ustępują popisom warsztatowym.
Oczywiście z wystawy nie wyszłam niezadowolona - wręcz przeciwnie, jestem nasycona wszelkimi iluzjonistycznymi przejawami sztuki. Fantastycznie zorganizowana impreza, przykłady igrania ze wzrokiem rozciągnięte na wiele wieków, aspektów, tworzyw i w trzy wymiary. Trudno mi opisać i, chyba nawet się nie da, uporządkować to, co zobaczyłam. Twórcy przedsięwzięcia starali się pogrupować dzieła w pewne działy. Mieliśmy więc do czynienia z papierem jako głównym motywem dzieł iluzjonistycznych. Z iluzjonizmem trójwymiarowym, iluzjonizmem w martwej naturze, iluzją materii itp.
Blisko podchodziłam i nie wierzyłam, że błękitny papier zakrywający "Mona Lisę" jest namalowany ("Lo strappo"). Pani stojąca przed pewnym obrazem cierpliwie i wnikliwie się mu przyglądała, aż w końcu załapałam, że to figura woskowa. Głowa wyglądająca na antyczną okazała się misterną rzeźbą z ... czekolady a zdobna suknia nadawała się jedynie do oglądania a nie noszenia, bo była "uszyta" z papieru. Nie będę Was oprowadzać werbalnie. Na stronie wystawy można zobaczyć poszczególne sale. Do wirtualnego zwiedzania potrzebna jest aplikacja "quick time". Przyjemnej zabawy.
Wśród wymienionych działów nie pokazano on-line sali zwanej interaktywną. Faktyczne aktywność zwiedzających bardzo się tam wzmagała. Utrudzony po trzech Mszach św. Krzysztof co chwilę przysiadał i odpoczywał. Sala zabaw obudziła w nim dzieciaka, jak w każdym zwiedzającym.
Ale czyż i was nie rozbawiłyby zabawy ze spostrzeganiem 3D, camera obscura, czy zupełny przebój - pokój Amesa? Moja fascynacja złudzeniami optycznymi zaznała tu pełnego zaspokojenia, w dodatku gdyby nie babska ciekawość, nie odkryłabym miejsca, z którego należało dokonać obserwacji wnętrza. Kiedyś już gdzieś mi w oczy wpadło zdjęcie z tego pokoju, ale pamiętam, że nie do końca wtedy rozumiałam na czym polega owo złudzenie. Zauważyłam sama będąc w środku tego pokoju, że osoby stojące u szczytu mocno skośnej podłogi wydają się być olbrzymami, ale dopiero otwór w ścianie pokazał jak złudzenie wodzi nas za nos.
Zobaczcie sami.
A bliżej zainteresowanym zjawiskiem polecam chociażby ten opis.
Mój zachwyt wzbudziła także ilość zwiedzających, specjalny program dla rodzin, atrakcyjne gadżety wręczane dzieciom, imprezy towarzyszące, wstęp na inne wystawy z tym samym biletem a nawet zniżka przy zakupie albumu po okazaniu biletu kolejowego (co uczyniliśmy). Z chęcią bym jeszcze wróciła na tę wystawę i skorzystała z bonusów biletowych, ale kołowrót się kręci, się kręci, się kręci ...
Na szczęście w niedzielę został skutecznie zatrzymany, więc powędrowaliśmy po starej Florencji szukając "świąteczności".
Najpierw podmarznięte ciało dogrzałam herbatą. Jakoś (o dziwo!) czekolada pita tutaj o tej porze roku mnie nie skusiła.
Chłonęłam atmosferę tłumów, tym razem nie byli to głównie turyści. Włosi wylegli tłumnie na spacer i zakupy. Zniesmaczyła mnie jedyna kolejka do sklepu Disney'a. Ale to tylko drobny zgrzyt.
W końcu nie może być idealnie, jak w bajkach tegoż. Do ulubionego sklepiku "Il Papiro" nie trzeba było stać w kolejce. Jakieś zabłąkane Amerykanki robiły zakupy a ja się spokojnie rozejrzałam myśląc, jaką fortunę można tu zostawić.
W końcu dokładniej przyjrzałam się i wypytałam sklepikarza o proces robienia tzw. marmurków na papierze. Trochę to dalszy ciąg wystawy z Palazzo Strozzi. Po świętach muszę wypróbować. Wydaje się, że jest to w zasięgu moich możliwości. Zobaczymy!
Wróćmy na ulice Florencji. Szukałam ciekawych wystaw, nietrudno je znaleźć.
Drugim zaskakującym przybytkiem okazała się tego dnia wielka księgarnia pełna klientów. Ależ atmosfera! Ludzie przysiadali gdzie się dało, na specjalnych siedziskach, na schodach, opierali się o regały i czytali, wertowali, przeglądali. A w samym środku olbrzymiej księgarni taka oto pozostałość po dawnych czasach.
Uwielbiam takie miejsca!
Na koniec pieczęć w postaci pocztówki z nocną Duomo i czas wracać do domu.
A w poniedziałek od rana: kręci się, kręci się ...
wow!pięknie w tej przedświątecznej Florci... A choinka ubrana w tłum sweterków mnie powaliła!
OdpowiedzUsuńHa!
OdpowiedzUsuńJak zwykle wspaniała relacja z wystawy(tak przy okazji- taką salę ze złudzeniem optycznym od niedawna mamy w Gdyni w Centrum Experyment)
Fajny świąteczny wystrój na ulicach ,aha czy się mylę czy też sztućce w tej jadłodajni też na łańcuchach?!. ..
Oprócz świecidełek zaintrygował mnie proces marmurkowania papieru-czyżby rzeczywiscie taki prosty jak się wydaje? Pewnie tylko tak się wydaje :))
No i wystawy!
W takiej wieczorowej sukni z trenem czułabym się na siłach ruszyć na podbój świata!!
A choinka przybrana sweterkami cudowna i jedyna w swoim rodzaju!Grunt to pomysł ,jak zawsze!
Pozdrawiam
Joanna z Gdyni
Och!
OdpowiedzUsuńZnam ten sklep! Ja fotografuję sklepy papiernicze we Włoszech dla mojej siostry (też plastyczki, z tej samej co Ty uczelni).
Florencja przedświąteczna - sam smak, sam szyk, sam urok!
A wystawę postaram się zobaczyć osobiście, o ile dotrwa do marca. Mnie malarstwo iluzjonistyczne strasznie wciąga i kręci - uwielbiam ten moment odkrycia sposobu, w jaki zażartowano z mojej optyki widzenia przedstawianych obiektów!
Kinga z Krakowa
Florencja jak zawsze piękna. A ten Pan ze sklepu Il Papiro, sprzedawał mi rok temu pieciopalczastą stalówkę. Miło jest widzieć, że zmiany nie zachodzą tak szybko. Wspaniała księgarnia.... Jak rok temu byłam we Florencji, widziałam wszędzie zakaz fotografowania wystaw sklepowych, czy nadal on obowiązuje?.
OdpowiedzUsuńNastępnym razem też chciałabym fotografować wystawy, są inspirujące.
No i muszę się pochwalić za rok w listopadzie będę we Florencji a już od tygodnia się do tego przygotowywuję.
Pozdrawiam serdecznie
atelier polonaise vel Alessandra
Małgosiu, jak zawsze jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńWystawa mnie powaliła, cudna! :)
Chciałabym się tam znaleźć, te złudzenia optyczne są bardzo ciekawe.
Przy okazji Joanno z Gdyni, gdzie dokładnie mogę wybrać się na taką wystawę, możesz podać adres? Dziekuje:) Mysle,ze zarówno dorosly jak i dziecko bedzie zachwycone:)
Małgosiu, Florencja wieczorem wygląda przepięknie! Ach i Duomo, cudne fotki:)
Pozdrawiam Cię cieplutko:***
Ta chineczke w sweterki widzialam tez 2tyg temu Dublinie;) jest cudowna:)
OdpowiedzUsuńWycieczka udana, zdjecia oddaja cudowny nastroj i atmosfere miasta.
OdpowiedzUsuńI te efekty swietne o ktorych piszesz, a obraz zorzechami niesamowity!!
u nas w Neapolu jest nieco inna atmosfera nie jest tak uroczo, jest bardziej swojsko a dekoracje tylko w sklepach i na ulicach w samym centrum sa takie eleganckie. W innych czesciach jest raczej pospolicie, zeby nie rzec, prowincjonalnie. W sobote wybieram sie i ja do centrum Napoli z aparatem popstrykac troszke.
Pozdrawiam :)
Majano!
OdpowiedzUsuńTo nie jest wystawa,tylko Centrum Nauki Experyment. Mieści się w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym pomiędzy Gdynią Redłowem ,a Wzgórzem Św. Maksymiliana przy Al. Zwycięstwa 96/98 . Jest otwarte od wtorku do niedzieli włącznie w godz 10- 16Bywam tam często z moimi wnukami . I one i ja jesteśmy zafascynowani różnorodnymi ciekawostkami które można tam zobaczyć, czy też własnoręcznie poeksperymentować-polecam !
Resztę znajdziesz na www.experyment.gdynia.pl
A wystawę iluzji taką jak florencka, oglądałam parę lat temu w Centrum Pompidou w Paryżu-rzeczywiście świetna!
Pozdrawiam miło
Joanna z Gdyni
Pani Joanno,w jakim wieku sa Pani wnuki? Chcialabym isć do Eksperymentu z moja 5latka,ale wlasnie nie wiem czy to nie za wcześnie...
OdpowiedzUsuńO rany! Jaka niesamowita wystawa! Niestety nie mam teraz czasu (patrz-kołowrót:)),by obejrzeć ją w całości, ale w wolnej chwili na pewno wybiorę się zwiedzać (to nic, że tylko wirtualnie).
OdpowiedzUsuńDla mnie "Lo strappo" - rewelacja!!!
Małgosiu, taki tu już u Ciebie świąteczny, ciepły nastrój... Florencja piękna, sklep z papierem również mi znajomy (marmurki kapitalne!)- jak znam życie na pewno niebawem coś z nimi wykombinujesz :)
znam mężczyznę z widelcem na łańcuchu :) bardzo sympatyczny
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
księdza Krzysztofa pozdrawiam :) nie zdążyłam dodać !
OdpowiedzUsuńW wielkim skrócie. Wystawa wspaniała, choinka sweterkowa baardzo ciekawa, czekolady chętnie bym się dzisiaj napiła. A w ogóle to same europejskie dziewczyny się tu spotykają tylko ja taka bardziej prowincjonalna. No ale jeszcze wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuń:-)
Wspaniałe te wystawy i ten świąteczny urok Florencji. Dobrze, że można to u Ciebie zobaczyć. Zamarzyłam o wizycie w Toskanii właśnie w tym okresie. Słodka ta choinka ubrana w mini-sweterki ;-)
OdpowiedzUsuńdo Wigi :
OdpowiedzUsuńgdzie jest ta Twoja prowincjonalność ? i w czym się przejawia ?
prowincjonalna to chyba ja jestem :) i niech tak zostanie
pozdrawiam wszystkich : światowych , europejskich , prowincjonalnych i Szaloną Czarodziejkę :)
Niebieska, tak mi się napisało w pośpiechu. Tak naprawdę lubię prowincję do tego stopnia, że wkrótce się na nią wyprowadzam, więc już o sobie tak myślę! Jestem szczęśliwa! Po Europie długo jeszcze podróżować nie będę więc światowe wystawy obejrzę ,,oczami ,, a raczej na zdjęciach Małgosi i może w internecie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i wszystkich tu bywających:-)
Wiga !
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tej prowincji :)
A takie same swerterki są na wysatwie Benettona w poznańskiej MALCIE - dlatego się ciesze, że moje dziecko (rocznik 1992) urodziło sie już w wlonym karjuu:):):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie wszystkie forumowiczki:)
Anka z Poznania
Niebieska!
OdpowiedzUsuńE tam! Już mi nie dokuczaj. Ja mam daleko nad morze...Twoje miejsce na Ziemi z pewnością nie gorsze a pewnie lepsze... :-)))
Joanno dziękuję za odpowiedź, musimy tam koniecznie zajrzeć. Mysle,ze mojemu siedmiolatkowi będzie się tam podobało :)
OdpowiedzUsuńMojemu dziecku - lat 17 też by się podobało z pewnością, jak był mały fascynowała go magia, zresztą ja sama też chętnie bym zobaczyła taką wystawę, o Florencji nie wspomnę...
OdpowiedzUsuńMałgosiu, to mój pierwszy komentarz na Twoim blogu.
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu regularnie Cię tutaj odwiedzam. Z przyjemnością oglądam świat, którym się otoczyłaś. Tak Trzymaj! Dziekuję za świąteczną Florencję.
Pozdrawiam
Bożena Y.
Gdańsk
Trójmiejski Fan Club rośnie w siłę :-) jest nas coraz więcej !
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla Bożeny :)
Witaj Bożenko z Gdańska :)) Ziomalko:)
OdpowiedzUsuńTrójmiasto atakuje :) znaczy sie silna grupa pod wezwaniem ;)))
OdpowiedzUsuńMalgosiu my rowniez mielismy mnostwo zabawy na wystawie. Tylko ja jeszcze bylam na poczatku kiedy byly ogromne tlumy :)
OdpowiedzUsuńA jak Ci sie podobaja okolice Duomo po blokadzie ruchu, prawda ze pradziwa bajka? Pozdrawiam serdecznie :)
Coś mi się komentarz nie opublikował. Więc jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńPiękna Flo, interesująca wystawa, ale ten sklep papierniczy to prawdziwa magia. Mnie kręcą nawet, stoiska papiernicze w dużych marketach, ponieważ z dzieciństwa pamiętam bure zeszyty i kredki, których nie dawało się naostrzyć, a chińska różowa gumka była obiektem westchnień. Podziwiam, że w tym kołowrocie Małgosia taką piękną relację tu zmajstrowała.
Prowincja to jest u mnie i niech już tak zostanie.
Pozdrowinia z Mazur.
Tylko czy to Mazury, czy już Syberia.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńniebieska i majana pięknie mnie przywitały - dziękuję! A w nowym roku życzę wszystkim miłośniczkom tego bloga wiele przyjemności w poznawaniu małgosinej toskanii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bożena Y.
Gdańsk