Poniedziałek miał dość wyrazisty podział. Do obiadu większe zakupy w olbrzymim hipermarkecie położonym nieopodal Montecatini Terme. A potem piekłam pierniki. I na tym skończyłam. Z ozdabianiem poczekam. Tym razem nie musiałam sobie dosładzać, więc dla kontrastu wspomagałam się pysznym wytrawnym płynem :)
Wieczorem natomiast zaczęłam pisać poprzedniego posta, zakończyłam dzisiaj około południa robiąc przerwę w pisaniu na sprzątanie i pucowanie. Popołudniem zabrałam się za szycie fragmentów wystroju świątecznego do soggiorno. Ale o tym na Wigilię. Czynności nie za wiele, bo wszystkie zagarnęły czas. A za oknem od dwóch dni wiatr urywa głowę. To chyba dmucha śnieg, który spadł w górach, gdzie z kolei mroźno i bezwietrznie. Przez wiatr musiałam mocniej nagrzewać pracownię,gdyż zimnica hulała sobie bezwstydnie po moim królestwie i ręce grabiały. Druso bał się szumu i niezbyt mu się podobało przebywanie w pracowni. Teraz leży na moich kolanach opierając łeb o prawą rękę, czyli skutecznie utrudnia mi pisanie. Zaraz jednak się to skończy, bo idę na Mszę św. połączoną z Nowenną na Boże Narodzenie. Nie ma tu Mszy roratniej ani rekolekcji, więc trzeba między innymi w ten sposób przygotować się na Święta.
Cieszę się, że większość przesyłek już dotarła i jak widzę w całości. Uff! A Wasza radość jest przemiła - zapakuję ją sobie pod choinkę :)
Właściwie to dobry pomysł - Radość pod chionkę położyć...
OdpowiedzUsuńNiewiele waży a jak dużo ciepła daje!!!
U mnie uszka do barszczu już ulepione i zamrożone ,jutro chyba przyjdzie kolej na wigilijne pierogi:)))
Joanna z Gdyni
Jak ładnie to napisałaś, o tej radości pod choinką :)
OdpowiedzUsuńJuz dwa wieczory zabieram sie za uszka i nie mogę zacząć, tyle pracy zawodowej :) I znowu zrobiło się po 22,00, cóż trzeba będzie lepić po nocy...
Pozdrawiam cieplutko
Eugenia
szalona :) jesteś szalona :)
OdpowiedzUsuńdo mnie przesyłka nie dotarła ale i tak się cieszę i bardzo dziękuje
----
dzisiejszych twoich opowieści nie przeczytałam :) odpisywałam na przemiłe maile , jak tak dalej pójdzie przeczytam w Święta :)
A ja dostałam ją wczoraj. Bardzo dziękuję za pachnące listki i prześliczną kartkę z życzeniami. To moja pierwsza przesyłka z Italii i to świąteczna więc radość
OdpowiedzUsuńtym większa. Bardzo Ci dziekuję Małgosiu.
:-)))
Do mnie chyba też dotarła wczoraj, ale kompletnie mi wyleciało z głowy, ze to może być paczuszka od Małgosi, bo poleciałabym na pocztę natychmiast. Ale dziś przed wieczornymi zajęciami sobie ją odbiorę z radością!
OdpowiedzUsuńKinga z Krakowa
Małgosiu, jak pięknie napisałaś o tej radości!
OdpowiedzUsuńWiesz, mnie też przepełnia taka radość. Patrzę na świecę i ją wącham. Ach, ma cudny zapach! :)
Wącham też listki i mówię do siebie, że mam kawałek Toskanii w domku i to mnie tak bardzo raduje:)
Dziękuję :**
Tak pachnoca i swiatecznie juz u Ciebie, ze az mam wyrzuty ze niewiele jeszcze zrobilam, oprocz porzadkow i udekorowania domu!
OdpowiedzUsuńA kulinaria czekaja...
poza tym i u mnie leje i wieje, po prostu - zima!
ho, ho, ho moje pierniki to dopiero muszą poczekać na udekorowanie, w ogóle muszą poczekać na siebie :) bo ja i pieczenie chyba nie chodzimy wspólnymi ścieżkami :) zresztą może i dobrze, przy moich skłonnościach do jedzenia słodyczy w ilościach nieograniczonych, mogłoby się to dla mnie naprawdę źle skończyć :)
OdpowiedzUsuńPierniczki odpracowała moja córka, mnie dopadła infekcja...
OdpowiedzUsuńNa pocieszenie przyszła dzisiaj książka i prezencik - paczuszka ziół( bazylia, oregano) i suszonych pomidorów z pozdrowieniami od samej Autorki ! Małgosiu, bardzo dziękuję, już widzę, jaki to będzie rarytas na święta :)Książka oczywiście.
Pozdrawiam serdecznie
Eugenia
A co drogie czytelniczki zapakują sobie pod choinkę? Czy to również, będzie coś niewidocznego dla oczu?
OdpowiedzUsuńCo zapakują? Oprócz tego co zwykle towarzyszy mojej rodzinie przy wigilijnym stole także i moją świadomość czegoś w rodzaju przyjaźni, czy więzi łączącej mnie z innymi czytelnikami tego bloga i oczywiście z jego autorką?
OdpowiedzUsuńTrochę smutku z powodu bardzo trudnych chwil przeżywanych przez mojego kolegę z pracy i trochę nadziei, że zdrowie jego syna ulegnie poprawie...
No i trochę marzeń, oczywiście o podróżach do Włoch.
Kinga z Krakowa
Co zapakują?
OdpowiedzUsuńW jednej paczce dużo radości, czułości i nadziei na przyszłość, oraz dobre zdrowie swoich bliskich.
W drugiej paczce marzenia o dokładnym zwiedzeniu Toskanii, a może też południowych Włoch...
Eugenia ze Śląska