Nie będę płakać nad rozlanym mlekiem, Wasze reakcje bardzo mi pochlebiły. Ciekawość babska jednak zawiodła mnie w ostatnim dniu na wystawę. Świeca prezentowała się pięknie:
Zero ludzi, mogłam zabrać, co chciałam. Gdyby nie ciężar,to bym "gwizdnęła" moją świecę. Reszta nie wchodziła w grę ze względu na silne poczucie własności, nie mojej.
Wzięłam więc więcej zdjęć dziedzińca sądowego. Żeby jeszcze bardziej Was zachęcić do wizyty na nim. Przyznam się, że nawet przez chwilę zastanawiałam się, czy chciałabym być sądzona w budynku z takim dziedzińcem. Głupia jestem! No pewnie, że nie! Ale zaglądać tam jako turysta to sama przyjemność.
W ogóle to wybrałam się na rynek, między innymi, by zakupić kwiaty do kościoła, ale i uszczknąć coś dla siebie, czy to na kramach, czy w obiektywie.
Uliczkami snułam się od części z butami, poprzez odzieżową, by zakończyć na Piazza della Sala, gdzie w ucho wpływały przyjemne dźwięki fletu. Grający także przyjemnie się prezentował, nieprawdaż?
Panowie słuchający go przysiedli na..., no właśnie, na czym przysiedli panowie? Otóż na samym placu i wiodącej do niego Via di Stracceria mamy niepowtarzalną możliwość obejrzenia starych średniowiecznych lad sklepowych. Część z nich jest dotąd stosowana zgodnie z przeznaczeniem, prezentuje się na nich sprzedawany towar. Słuchający panowie oczywiście nie należą do działu sprzedaży, przenieśli się tu spod baru, przyciągnął ich muzyk.
Ale niespodzianka! Następny wpis!
OdpowiedzUsuńNie nadążam hihihihi
Muzyk, uliczny grajek aż szkoda, że nie słychać co grał....
OdpowiedzUsuńdziedziniec a raczej jego ozdoby, też potwierdzają, myśli o romantycznym procesie w słusznej sprawie...
I była to sobota, zapewne. Targ w Pistoi jest tak urokliwy, tak kolorowy i tak... rozległy, że ostatnio pobłądziłam! Na tym o to targu robiłam zakupy przed wyjazdem z Toskanii: oliwki o smakach przeróżnych, pomidory suszone (część z nich przepięknie wygląda w słoju zalana oliwą)pecorino i szczególne zamówienie mojej córki KIŚĆ POMIDORÓW. Więcej mój bagaż podręczny pomieścić nie mógł!
OdpowiedzUsuńA tego flecistę widziałam w ubiegłym roku w Bergamo :-) I też zrobiłam mu zdjęcie :-)
OdpowiedzUsuńAle zapachniało wakacjami!
OdpowiedzUsuńA w Warszawie deszcz i plucha jak na jesieni
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdeczni
Bardzo zadbali, żeby świeca się nie kurzyła ;)!
OdpowiedzUsuńŁadnie otulili świece,trza im przyznać :) Fletmistrz bajkowy!
OdpowiedzUsuńTo świecy nie oddali? Chyba, że czegoś nie zrozumiałam. Kiedy kiedyś oddałam foto na konkurs, to wszystkie mi oddano (między innymi i to: http://mojcalyswiat.blox.pl/2006/11/foto.html) ;)
OdpowiedzUsuńZapakowana świeca też świetnie wygląda:)
Jak zawsze wszystkie foto robią wrażenie
Świecę oddadzą. Ale ja byłam tam w ostatnim dniu wystawy, niby. W tym tygodniu postaram się ją odebrać.
OdpowiedzUsuńUla, masz rację, to była sobota, tłumy ludzi na rynku i nie wiem, co oglądać, czy właśnie ludzi, czy towar :) a może Pistoię?