Dawno nie wprowadzałam nowego przepisu do mojej kuchni. Sprowokował mnie ogród, a w nim rukola w obfitości. Przypomniałam sobie książkę poświęconą potrawom z rukoli i wspomnianym tam pesto. Spróbowałam.
Potrawa ciekawa, może nie do częstego podawania, ale na pewno do niej wrócę. Lekko zmodyfikowałam, czasami w dziwny sposób, którego nie polecam, o którym za chwilę.
Zaczynamy od ziemniaków:
Nacinamy dość gęsto, lecz zachowując cały kształt ziemniaka. Smarujemy masłem, solimy, pieprzymy i posypujemy odrobiną gałki muszkatołowej i serem (u mnie to pecorino romano). Ja jeszcze poukładałam rozmaryn pomiędzy i dawaj do piekarnika. W przepisie oryginalnym był kminek.
Całość zapiekamy w temperaturze ok. 225 stopni przez 40 minut.
Pesto z rukoli:
Na oliwie zeszklić drobno posiekaną cebulę, dodać do niej rukolę i dusić przez chwilę, następnie zalać białym winem i odstawić z ognia. Dodać inne zioła,jak np.bazylia, pietruszka, estragon i oregano. Nie miałam estragonu, bazylię w większości czerwoną, bo mi już w miarę wyrosła na ogródku. W przepisie 2-3 ząbki czosnku, ale ja bym dała maksymalnie jeden, jeśli w ogóle bym dała. Moim zdaniem smak czosnku zbyt zdominował ziołowość pesto. Oczywiście nie może i tu zabraknąć orzeszków piniowych. Wszystko zmiksować i w niewielkich ilościach ułożyć na zapieczonych ziemniakach.
Zaważcie, że nie ma tu żadnych przypraw. Ja niechcący wprowadziłam jedną przedziwną przyprawę - korek plastikowy od wieczka z blendera, hi hi hi. Nie polecam. Omal nie zepsułam urządzenia. Dotąd nie umiem zrozumieć, jak mogłam nie widzieć, że jest on w środku.
Do pieczonych ziemniaków na 10 minut przed końcem procesu dodałam szparagi, także posypane serem. Trafione!
Ziemniaki bardzo rzadko pojawiają się wśród potraw. Obecnie dominują sałaty, plus jakieś mięso. No i tu pojawił się następny prosty przepis.
Surówka z cukinii :
Młode cukinie poszatkować na cienkie plasterki, polać oliwą, posolić i posypać pieprzem oraz płatkami pecorino romano.
Zdumiewająca prostota i wspaniały smak! No i mam następną potrawę na batalię z cukiniami, gdy mi zaleją grządkę w ogrodzie.
Na kolażu oczy cieszą jeszcze malutkie, ale pierwsze w moim życiu wyhodowane samodzielnie pomidory:)
A na dole w środku przypomnienie ulubionej przystawki, czyli łodyg selera naciowego nadziewanych serkiem philadelphia, posypanych solą i pieprzem oraz skropionych oliwą.
Smacznego!
Litości! Ja już w piżamie,ostatnie zerknięcie na ekran,zęby umyte a tu slinianki mi odmawiają posłuszeństwa! Nie wytrzymam! Co za pyszności!
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystko, co można znaleźć u Ciebie... na blogu.
OdpowiedzUsuńOd wspaniałych toskańskich pejzaży...
przez sztukę... po wspaniałe jedzonko :)
Pozdrawiam ze Szkocji,
ciepło i serdecznie :*
tego pysznego jedzonka, to ja bardzo zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię włoska kuchnię.
Ostatnio zajadałam się serkiem mascarpone.
Skorzystam i przyswoję, pewne potrawy robię podobnie. Inspiracja wspaniała ale fakt zmysły szaleją, czuję smak, widzę kolor ba potrafię poczuć zapach. Tylko te orzeszki /w Polsce drogie/ a w ubiegłym roku nie potrafiłam ich kupię w małym sklepiku we Włoszech, mogło nie być?
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńtaka sałatka z młodej cukinii należy do moich ulubionych, ja często dodaję jescze dobre aceto balsamico, a zamiast pecorino często parmigiano-reggiano. Tym razem to nie przepisz przywieziony z Włoch a z Krakowa- z trattorii, w której Małgosiu miałaś spotkanie z czytelnikami! Teraz jest tam ciekawe połączenie kremu z marchewki z pomarańczą, czy penne z parmigiano i miętą, a propos cukinii w zeszłym roku był pyszny chłodnik z dodatkiem mięty.
Pozdrawiam,
m
Jak to nie ma przypraw-przecież to same przyprawy!
OdpowiedzUsuńanna
Małgosiu, nie będziesz się bezkarnie znęcać nad nami kulinarnie! Teraz ja poznęcam się nad Tobą, otóż w niedzielę ramach trwającego w Łodzi Festiwalu Dobrego Smaku, degustowaliśmy z Helenką kilka dań konkursowych, a mianowicie:
OdpowiedzUsuń- Pieczoną nóżkę kurczaka nadziewaną borowikiem i orzechem włoskim podaną z karmelizowanym jabłkiem i sosem jeżynowym,
- Polędwiczki z kurcząt w sosie winogronowo-ostrym z makaronem pokrzywowym,
- Roladki z nóżek kurczaka otulone musem drobiowo podgrzybkowym podane na marmoladzie z cykorii i piance czosnkowej w asyście sakiewki z ciasta filio z serem roquefort,
I co Ty na to?
Pozdrawiam serdecznie! :-)
Też pięknie brzmi, szczególnie ta nóżka nadziana borowikami.. ale tam niebo inne, młoda cukinia ma taki orzechowo - słodki smak
OdpowiedzUsuńWitaj Małgosiu, jestem u ciebie pierwszy raz. Chciałam się przywitać i powiedzieć, że chyba będę częstszym gościem. Kocham Italię i choć nie byłam tam od lat, często wspominam spędzone tam chwile. Twój blog pomaga odżywać moim marzeniom i wspomnieniom. Wysłałam ci zaproszenie do mojego bloga, bo jest zamknięty dla niezaproszonych odwiedzających. Mam nadzieję, że je przyjmiesz i że blogowo się zaprzyjaźnimy.
OdpowiedzUsuńKamo już się u Ciebie rozgościłam :) Dziękuję za zaproszenie.
OdpowiedzUsuńImaginacjo witam i dziękuję :)
A w ogóle to jesteście łasuchy! Jako i ja :)
Jak dla mnie to przepis za ogólny:-) Ile oliwy i jaka ilość rukoli? Ślinka już mi cieknie! U nas w mini markecie dni włoskie więc zaopatrzyłam się we wszystko czego przywieźć nie mogłam z Toskanii.
OdpowiedzUsuńHi,hi. Nic nie poradzę, robiłam pesto na oko. Najlepiej dać po garści ziół, ale rukoli podwójnie, czyli dwie garście. Oliwy to tyle,żeby zeszklić cebulę. Nie bój się sama eksperymentów :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem smaku: ziemniaki i rukola...
OdpowiedzUsuńCóż za pyszności!
OdpowiedzUsuńDawno nie zaglądałam do Ciebie Małgosiu, a tu takie pysznosci nie dość, że można oczy nacieszyc wspaniałymi widokami to teraz jeszcze to jedzonko:)
Pozdrowienia:*