poniedziałek, 27 października 2014

CIERPIENIE ZAMKNIĘTE W DREWNIE

W poprzednim artykule wspomniałam o pewnej rocznicy ślubu.
Mszę św. miał odprawić Krzysztof, pomyślałam więc: transport zapewniony, Pieve di Santa Maria w Vicopisano na mur beton będzie otwarta, a ja mam niedosyt tego wnętrza - wszystko jest "za".
Jadę!

Trochę zdjęć z kościoła już pokazałam (w tym wpisie), ale wtedy nie miałam możliwości dowolnego oglądania świątyni. Głównie jednak chciałam przyjrzeć się niezwykłej  grupie "Zdjęcia z Krzyża". 
Zanim do niej podeszłam ... Zobaczyłam chociażby, za poprzednim razem w ogóle niespostrzeżonego, Jana Chrzciciela - drewnianą figurę przypisywaną warsztatowi Nicolo Pisano.

A potem uczta nad uczty.
Mogłam detal po detalu przekonać się o niezwykłości grupy rzeźbiarskiej z początku XII wieku.


Próbowałam wyobrazić sobie jej barwy, ale trudne to było zadanie, gdyż polichromia zachowała się w szczątkowym stanie. 
Pomocna mogłaby być podobna grupa z Volterry:
http://it.wikipedia.org/wiki/Gruppo_ligneo_della_Deposizione_di_Volterra#mediaviewer/File:Volterra_duomo_di_Volterra_004.JPG
Ciało Chrystusa z Vicopisano opada nie tak symetrycznie, jak w Volterze. I właśnie chyba ten ruch, ekspresyjne przechylenie ciała, anioły szybujące ku ranom Zbawiciela, by nie uronić ani jednej kropli Jego krwi, namieszały mi za pierwszym razem tak, że z daleka nie byłam pewna wieku dzieła.




Chciałoby się krzyknąć za Madonnę podnoszącą dłoń do ust, wstrzymującą dźwięk mogący w rozpaczy wyrwać się z obolałej duszy. Jeszcze nie złożono Syna na jej kolanach, stoi z boku i szykuje się do całego bolesnego rytuału. Nikt jej nie wspiera.

Jan Ewangelista stoi po drugiej stronie i sam nie radzi sobie ze swoimi emocjami, nie wie, czy zapłakać nad udręczonym ciałem swojego Mistrza.

Dwóch mężczyzn skupia się na trudnym zadaniu: Nikodem przed chwilą wyciągnął gwoździe, więc Józef z Arymatei musi sam poradzić sobie z bezwładnymi zwłokami.







Co za napięcie!
Mam wrażenie, że drewno zaraz zaskrzypi, sylwetki się poruszą. Jak długo można znieść taki wysiłek? 
A wszystko potęgują cienie z absydy.



Chciałabym znaleźć się przed tym dziełem w Wielki Piątek. Choć wtedy zapewne nie będzie takiej ciszy, która pozwala kontemplować nie tylko piękno grupy rzeźbiarskiej, ale daje czas na własne rozważania o Męce Pańskiej i cierpieniu tych, którzy byli jej świadkami. Jednak, mimo potencjalnego szumu, chciałabym bardzo znaleźć się tam właśnie w tym jedynym dniu roku.



19 komentarzy:

  1. ... złowieszcze te cienie ... z wrażenia odebrało mi mowę ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno mnie tu nie było, mea culpa...
    Na widok tej grupy w przepięknej romańskiej świątyni...zatrzymałam się w biegu.
    Głęboko pochylam głowę w zadumie.

    Pozdrawiam serdecznie, Małgosiu
    Eugenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eugenio, nie sprawdzam listy obecności :) Chociaż każda obecność cieszy. Dziękuję za pochylenie głowy :) Również pozdrawiam, ciągle słonecznie :)

      Usuń
  3. Gosiu pewnie nigdy bym tak dobrze nie zrozumiała tego dzieła, nigdy nie potrafiłabym tak nazwać detali, postaci, nie znalazłabym tylu uczuć, emocji, smutku.
    Dziękuję.
    Asia op.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, gdybyś tyle pisała o tym, znalazłabyś słowa. To widać, gdy patrzę na początki moich zapisków :) Ale dziękuję za słowa uznania :)

      Usuń
  4. Przejmujące do głębi.
    Brak słów.
    Chyba tylko podziękowania, Małgosiu
    Ewa z Legnicy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że artysta anonimowy, bo mogłabym przesłać jemu podziękowania. Mam nadzieję, że gdzieś tam w niebiesiech wie, jak bardzo poruszył serca czytelników pewnego bloga :)

      Usuń
  5. W Wielki Piatek nie mogłabyś pewnie oglądać tak wprost i metodycznie /abstrachując od ludzi/. Wtedy pozostaje refleksja, a tak mogłaś pokazać niesamowitą, przjmującą, wyjatkową rzeźbę wtedy powtał by nastrój, nie wypadało fotografować....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że to dzięki wizycie w zupełnie pustym kościele. Mogłam pójść za ołtarz i przyjrzeć się wszystkiemu dokładnie. Jednak nadal bardzo rozważam wybranie się tam w Wielki Piątek. Bez aparatu.

      Usuń
  6. Wspaniała grupa - monometalizm połączony z krańcowa emocją, a jednak bez nadmiernej ekspresji - mistrzostwo. Jedynie ciało Chrystusa, w tej nienaturalnej i nadludzkiej krzywiźnie, jest ekspresyjne, ale za to jak! Pozostałe postaci pozostają jakby we śnie, jakby w innym świecie - Nikodem jest wręcz elegancki w tym przyklęku! Znam dzieło z Volterry i pamiętam, jak zamarłam z wrażenia, kiedy ukazało mi sie w katedrze. W takich momentach che mi sie płakać, zawsze.

    W Museo Civico w Montalcino sa pełnopostaciowe, polichromowane rzeźby Francesca Valdambrino, to już niemal renesans, ale patrząc na nie nie mogłam sie opędzić od skojarzenia z grupą Zdjęcia z Krzyża z Volterry (swoją droga ma Volterra szczęście do tego tematu! Rosso Fiorentino na pewno znał dzieło z katedry). Wszystko to gdzieś chyba blisko szkoły sieneńskiej.

    Małgosiu, co ja bym bez Ciebie zrobiła? W każdym razie do Vicopisano raczej bym nie trafiła, a tak w przyszłym roku pojadę na pewno. Sprawdzałam już mapę, to jakieś dwie godziny od miejsca, w którym mieszkam - bułeczka z masełkiem :-)

    serdeczności,

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, dlaczego użyłaś słowa monometalizm. W ogóle nie pasuje mi do reszty Twojego komentarza. Iwonko, cieszę się bardzo, przydając się nawet tak wytrawnym znawcom tematu. Ostrzegam, że nie masz gwarancji otwarcia kościoła w Vicopisano, chyba, że się jakoś wpiszesz w godziny nabożeństw.

      Usuń
    2. Miałam na myśli monumentalizm! Wstyd mi... :-(

      Usuń
  7. Ach, i nie napisałam o zdjęciach cieni. Wspaniałe, poruszające! Bardzo, bardzo, bardzo... mi sie podobają

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, czy artysta myślał o cieniach rzucanych przez swoje dzieło?

      Usuń
  8. Ogromne wrażenie robi ten niezwykły krzyż i gra jego cieni. Dreszcze po skórze. Wydaje się tak współczesny, trudno uwierzyć, że pochodzi z początków XII wieku. Przejmująca scena. Trudno chyba brać udział we mszy świętej, stałe mając przed oczami obraz takiego cierpienia...
    A.

    OdpowiedzUsuń