środa, 25 listopada 2015

ZŁOTY PODZIAŁ - z cyklu "Galeria jednej fotografii"

Zdjęcie będzie jedno, zgodnie z założeniem galerii, ale słów padnie dużo więcej, niż zazwyczaj.
Pod Palazzo Vecchio postawiono rzeźbę amerykańskiego artysty Jeffa Koonsa.
I nastąpił złoty podział, dosłownie złoty. Złota rzeźba podzieliła ludzi na jej zwolenników i przeciwników.
Spróbujmy się jej przyjrzeć.
Z daleka jest nieczytelna, jawi się jak jakaś olbrzymia pomięta złota folia. Zdumiewa swoją odmiennością, brakiem stonowania, niemożnością odczytania.
Kształty wyłaniają się, im bliżej niej jesteśmy.
I co widzimy?
Artysta nadał rzeźbie tytuł "Pluto i Prozerpina". Tablica objaśniająca, z czym mamy do czynienia, dostarcza nam informację, jakoby twórca inspirował się Berninim. Okazuje się, że może trochę tematyką i formą, ale dosłownie nie przyłożył do swojego "dzieła" ręki. To - powiększona w jego rzeźbiarskiej fabryce (tak, tak, pracuje dla niego 128 osób!) - XVIII wieczna mała porcelanowa figurka pochodząca z Francji. Ta duża jest wykonana z nierdzewnej stali, pozłocona na lustrzany połysk. Do tego wszystkiego dodane są żywe kwiaty, tu cyklameny w doniczkach.
Amerykanin jest bardzo poruszony możliwością wystawienia się w tak nobliwym miejscu - no! kto by nie był?
Przyznam się, że największym plusem tej pracy jest to, że zmusiła mnie do myślenia, że musiałam znaleźć własny stosunek do niej, przejść ponad parsknięcie śmiechem i zastanowić się. I tak myślę i myślę i jednak pozostanę przy parsknięciu.
Oczywiście, że marzy mi się konfrontacja sztuki współczesnej z dawną. Chciałabym zobaczyć coś tak genialnego, co by mnie wyrwało z przytulenia do renesansu. Na Piazza Signoria ostatnią rzeźbę postawiono ponad 500 lat temu!
Lubię udany melanż współczesności z historią.
Zaznaczę jednak słowo "udany".
Nie wiem, na ile Jeff Koons zabezpiecza się użytym tworzywem i kwiatami przed ogłoszeniem jego sztuki kiczowatą. Nie wiem, na jakie meta poziomy myślowe mam wejść, żeby zrozumieć wielkość jego myślenia? Czy są w ogóle takie?
Jak ja mam myśleć poważnie o artyście, którego rzeźba w metalu przypominająca balonowego pieska została sprzedana  przez Dom Aukcyjny Christies za 55 milionów dolarów?  (kliknij, by zobaczyć)
Przychodzą mi na myśl słowa włoskiego dziennikarza Angelo Crespiego:
L’opera vale perché costa; non costa perché vale 
(Dzieło sztuki jest cenione bo kosztuje, 
a nie kosztuje, bo jest cenione).  
Może mi wiele osób miłujących sztukę współczesną mówić o nowym kierunku pop-art, mogę czytać o głębokich przemyśleniach samego tfu!-rcy. Mogę być ciemna i zacofana. No, nie da rady - nie zachwyca.
I jedyna nadzieja w tym, że pokraczne złotko ma tam stać do 28 grudnia. Na Święta i całą ukochaną przeze mnie złotą choinkowość, jak znalazł. 

A teraz w końcu zdjęcie. Wybrałam kadr, do którego już nie trzeba wielu słów. Wystarczy spojrzeć na "Dawida" Michała Anioła i przeczytać słowa już tu przywoływanego Angelo Crespiego:

L’arte un tempo era difficile da fare, facile da capire. Oggi, al contrario, è facile da fare, difficile da capire. 
Kiedyś bardzo trudno było zajmować się sztuką, ale łatwo było ją zrozumieć. 
Dzisiaj jest odwrotnie, łatwo jest robić sztukę, trudno ją pojąć. 



16 komentarzy:

  1. Sztuka ma się obronić sama...

    OdpowiedzUsuń
  2. "została sprzedana przez Dom Aukcyjny Christies za 55 milionów dolarów" i trafiła do kolekcji rodziny Saudów ... tylko tak to widzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć Małgorzato, ja też za głupia jestem na te pokrętne tłumaczenia.
    Dobrze, że Złotko zostało ustawione tak, że Dawid nie musi na nie patrzeć.
    Pozdrawiam Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że jest tymczasowe. Z zatrwożeniem szukałam tej informacji, bo stoi na marmurowym postumencie, dającym pozór trwałości wystawienia.

      Usuń
  4. Bardzo trafny cytat końcowy. A mnie się podoba zdjęcie. Ten szary mur w tle z Dawidem, który choć nie świeci tak "cudnym " blaskiem, i tak jest tam najważniejszy... I to złote coś jako kontrapunkt.
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  5. Może w tym "performansie" chodziło właśnie o to zderzenie, wg mnie wszystko to co pokazuje Jeff Koons utrzymuje się na poziomie żartu, dowcipu. A że są tacy którzy zapłacą za to kilkadziesiąt milionów dolarów to i żart zaczyna zasługiwać na miano dzieła sztuki. Takie czasy... i tak dobrze że stoi koło kopii a nie oryginału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej osób zobaczy go przy kopii. Kiedyś już pokazywałam wystawę, w której współcześni artyści "dialogowali" z eksponatami muzealnymi. Wtedy stały przy oryginale Dawida.

      Usuń
  6. No cóż, nie wszystko złoto co się świeci. Faktycznie chyba tylko cena osiągana na aukcjach jest w stanie sprawić, że głośno nikt nie mówi o takich "dziełach" - kicz.
    I ta pozłotka - trochę to nowobogackie. Takie amerykańskie - bardziej złote niż złoto.
    I serdecznie zgadzam się z panią Agniechą - jak to dobrze, że Dawid nie musi na to patrzeć...
    Pozdrawiam serdecznie
    Ewa z Legnicy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że właśnie tę pozłotkę określą, jaki to dystans ma do swojej twórczości rzeczony artysta. Uchowaj Boże jako kicz :( Do wszystkiego można dorobić ideologię.

      Usuń
  7. Dla mnie super! Tu chodzi o kontekst, o to, że kicz wygrywa ze sztuką, bo uwaga zawsze podąża za światłem, choćby odbitym. A kto wie, co promienieje światłem własnym a co odbitym? To jest ignorancja w działaniu, wiesz, że coś jest słabe, płaskie, nachalne i ...,nie możesz od tego oderwać oczu. Kwintesencja rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skupienie chwilowe uwagi na świecącym złotku, nie jest jego zwycięstwem, bo chwilę potem wzrok wędruje na Dawida i czuje ulgę, wielką ulgę :) Ja z chęcią oderwałam wzrok od tej kiczowatej nachalności.

      Usuń
  8. A Mitoraj by pasował. Oglądałabym! :)
    Pozdrawiam, A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie by pasował, ale może Piazza Signoria niech zostanie taka zamrożona w czasie? To jest właśnie jej urok. I tak w XX wieku zmieniono nawierzchnię placu, z czym jest mi trudno się pogodzić.

      Usuń