niedziela, 20 grudnia 2009

KOMENTARZOWISKO

Zapewne ostatnie przed Świętami. 

Decoupage to technika właśnie dla osób "nieśmiałych plastycznie". Prowadziłam pracownię dla dorosłych. Za pierwszym razem skład mi się rozsypał, bo ponoć dałam za wysoki poziom. A ja chciałam nauczyć ich podstaw rysunku i powoli malarstwa. Okazało się, że dorośli mają o wiele mniejszą tolerancję na błędy, na których przecież mamy się uczyć. A potem ponownie założyłam pracownię, ale głównie technik hobbystycznych, w tym decoupage. I to było to! Tylko mi przybywało chętnych, aż w końcu musiałam odmawiać nowych przyjęć. Oczywiście w decoupage są stopnie trudności i artyzmu, ale od czegoś trzeba zacząć i nie ma się czego bać. Po prostu spróbujcie kobiety! Każda z Was to potrafi, tylko część o tym nie wie.

O prezencie mikołajkowym już się tyle rozpisałyście, że nic tu po mnie. Ja już Waszą radość zapakowałam, teraz poczekam do Wigilii z rozpakowaniem. Będzie niespodzianka :)
Agnieszko jak już zapewne wiesz liście zapakowałam do przesyłek ze świeczkami, tylko nie chciałam wcześniej się z tym zdradzać, żeby dziewczyny miały niespodziankę.

Justi właśnie dlatego suszę pomarańcze i cytryny na kaloryferach, bo w piekarniku przypaliłabym bezapelacyjnie. A poza tym jak by nie było to nie wymaga dodatkowej energii, poza tą, która idzie na ogrzewanie. 

A  co do klubu miłośniczek i miłośników Toskanii, to może coś by się dało zrobić. Jakieś forum? Tylko lepiej żeby było tu zalinkowane a gdzieś indziej sobie wisiało, bo tu już i tak wydaje mi się że jest napstrzone. Pomyślę nad tym, ale może nie przed Świętami?

Nad spotkaniem z Wami pomyślę. Najbliższy mój pobyt planuję po 9 sierpnia i najłatwiej będzie mi to pogodzić z innymi wizytami w Poznaniu. Więc tak wstępnie rzucam hasło a nad formą się pomyśli. Do tego przyda się też forum. 

Za wszystkie informacje i przepisy dotyczące czarnej kapusty dziękuję za całego serca. Na razie jednak poczekam aż mi przejdzie uraz. 

Audiobook mam już u siebie więc mogę częściowo odpowiedzieć na pytania. Otóż to, co tu zaprezentowałam to próbka Oryginał ma podziały tak jak w książce, łącznie z datami, dniami tygodnia i podtytułami. Całość trwa ponad 8 godzin, więc chyba nie ma skrótów. Zwracam uwagę, że to MP3, co oznacza że pewne stare odtwarzacze mogą nie ugryźć tego typu plików. 
Rozumiem rozczarowanie Olbrzyma i DoReMiego, że to nie mój głos. Ja jednak uważam, że dźwięki wydawane przeze mnie są "wytrzymywalne" w osobistym kontakcie a nie w profesjonalnym nagraniu. Mnie się dobrze tego słuchało, bo łapałam pewne odejście, jak by to ktoś inny napisał. Tak jak nie przeczytałam książki już wydanej, tak płyty czasami słucham. Najchętniej zostawiłabym sobie to na jakąś podróż, ale w samochodzie chyba nie mogę słuchać MP3, musiałabym zamienić format na wave.

Struffoli nie są według mnie wielce atrakcyjną słodyczą. Z tego co się orientuję w ciastach (może specjalistka majana mi to potwierdzi) to po prostu kruche ciasto smażone na oleju. 
Wildrose ja w ogóle jakoś nie przepadam za tutejszymi ciastami (ani tymi z kruchego ciasta ani panettone), wolę tak jak i Ty tiramisu, desery typu pannacotta no i cukierki, że nie wspomnę o lodach. Dudi kuleczki są jak najbardziej jadalne. Szukałam jeszcze innych srebrnych czy złotych ozdób, ale niestety nie znalazłam. 

Florencja.
Kingo wystawa jest tylko do 24 stycznia. 
atelier polonaise nigdy nie widziałam zakazu fotografowania wystaw sklepowych. Następnym razem zwrócę na to uwagę, ale czy się podporządkuję?
A na prowincji a raczej w provincia, czyli powiecie, mieszkają ludzie w Italii, więc się tam nie licytujcie, która z głębszej prowincji :)
Agnieszko można chyba nas nazwać pokoleniem chińskich gumek do mazania. Ja też mięknę nawet przy stoiskach papierniczych, a takie florenckie "Il Papiro" to już w ogóle bajka. Jest jeszcze inny sklep, z dużą ilością papierów do decoupage o tak cudnych wzorach, że nie mogę do niego często wstępować. To sklep "Tassotti" znajdujący się nieopodal Duomo na Via dei Servi.
Po prostu cudo! Gdzieś miałam zdjęcia, ale akurat nie mogę znaleźć, więc teraz to co znalazłam w sieci.

No i wracając do śniegu i mrozu w Toskanii. Bez żartów - to klęska. Po pierwsze strach, żeby nie zamarzły gaje oliwne, jak bodajże w 1985 roku. Cytrynka też się niepokoi, dzisiaj Krzysztof dodatkowo opatulił wszystkie cytrusy. Pod wieczór udało mu się z kolei dodzwonić do wodociągów w sprawie wody, mają taką ilość zgłoszeń, że nie wyrabiają. Liczniki i rury są zbyt blisko powietrza no i pozamarzały. A tak jak wildrose pisze, tutejsze budownictwo nie przewiduje mrozów. Trochę się nie dziwię, jeśli ostatnie duże mrozy były 24 lata temu.

Uspokajam też, że elegancki staruszek nie ucierpiał i po krótkim instruktażu od młodych mężczyzn, jak ma jechać po zamarzniętym śniegu, spokojnie odjechał.

Za to opowiem Wam o dziadku cytrynowym. Świeczkę porwała mu córka, więc w Nowym Roku chyba mu jeszcze jedną zrobię. Z kolei  "Cytrynową Madonnę" powieszono nad kominkiem, ale dziadek lubi przy nim grzać swoje tylne części ciała i uważał, że nie wypada do obrazka tyłem stać, więc przewiesił go na przeciwną ścianę :) Pochwalę się, że przyjechał dzisiaj po południu ze swoim wspaniałym kasztanowym miodem, w sam raz będzie do świątecznego piernika. 

I jeszcze odpowiem, między innymi Eugenii. Świeczki jak najbardziej sprzedaję, ale tutaj, bo mimo że tutaj to nie są wysokie ceny, ale ich  przelicznik na złotówki wraz z kosztem wysłania jest chyba dość wysoki. Oczywiście zależy od rodzaju świecy. Ale taka np., dla majany waży około kilograma. No, ale nie mi decydować, na co kogo stać. Nie chcę się tu rozpisywać nad tym, zainteresowane osoby proszę o kontakt mailowy. Już mnie parokrotnie namawiano na jakiś sklepik internetowy, ale to chyba prędko nie nastąpi. Może e-bay?

To na razie tyle. Pozdrawiam z ciepłego pokoju.


13 komentarzy:

  1. Rzeczywiście struffoli to chyba kruche ciasto smażone w kawałeczkach na głębokim tłuszczu.Najpierw pomyslałam,ze to drożdżowe, ale znalazłam coś takiego :
    http://czterykaty.pl/czterykaty/1,102701,7221327,Struffoli_z_Neapolu__dla_8_osob_.html

    Może kiedyś spróbuję zrobić?

    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam że wisiały karteczki z zakazem fotografowania wystaw zwłaszcza z butami. Z tego co widziałam to Chińczycy fotografowali wszystkie wystawy.

    Ja bym się chętnie na spotkanie wybrała, ale jestem z Gdańska. Jeśli to możliwe to myślałam o spotkaniu z autorką we Florencji i zapraszam na mój referat ale to dopiero w listopadzie przyszłego roku. Było by mi bardzo milo.

    Podobają mi się Twoje świeczkowe różyczki ale mi było by szkoda ich zapalać. Są za piękne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. takie różyczki , no nie całkiem takie , nawet koło takich nie stały ,fabrycznie zrobione i jakieś takie sztuczne ! przywiozłam z Toskanii w 2008 roku i ciągle mi szkoda je zapalić a cóź takie cudne wyczrowane róże zakwitłe w mrozie ?
    ---
    forum , bardzo dobry pomysł , każdy będzie mógł opowiedzieć o swoich świeczkach i zgdadać się w innych sprawach
    np. ostatnio jadąc do Toskanii miałam dwa wolne miejsca ...
    a spotkanie z Tobą jeszcze lepszy ,
    ale spod Gdańska do Poznania jest dalej niż z Colle do Pistoi :) ale może , może ... ale w spodniach czy w sukience ?
    ---
    wystawy strzelam z upodobaniem i nie zwracam na zakazy jeśli takowe są :)
    no i cieszę się z powodu całego eleganckiego dziadka !

    OdpowiedzUsuń
  4. ja odnośnie "klubu miłośniczek Toskanii" .... ekhm... miłośniczek? czy to aby nie jest jakaś forma dyskryminacji? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dyskryminacji? Jakim sposobem?
    Po pierwsze wszystko jest w tonacji żartobliwej ,a po drugie -przecież każdy może należeć ,pisać itd-oczywiście o ile taki klub powstanie.. Po prostu w pewnym momencie okazało się ,że odzywa się sporo osób z Trójmiasta i bardzo nas to ucieszyło...
    Pozdrawiam serdecznie
    Joanna z Gdyni

    OdpowiedzUsuń
  6. Mróz dzisiaj trochę zelżał i idzie na wschód a do nas płynie ciepłe powietrze. Boże Narodzenie znowu będzie bez śniegu przynajmniej w centralnej Polsce. A jak w Toskanii?
    Spotkanie? O tak, jak nachętniej...
    Pozdrawiam Wszystkich ciepło i coraz bardziej świątecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. No, no mróz raz na 24 lata. Faktycznie nie dziwię się, że budowniczy nie przewidzieli takich sytuacji. Chociaż ostatnie polskie zimy przyzwyczaiły nas do temperatur w okolicach zera, tzn tych mieszkających na zachodzie Polski. Ostatnie mrozy, znów nas zaskoczyły. Ale na wsi zima jest piękna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pomarancze w piekarniku to zywy przyklad mojej niecierpliwosci...poprostu nie moglam sie juz doczekac ich zapachu ze postanowilam proces suszenia nieco przyspieszyc . Skonczylo sie na drugiej turze na kaloryferze ;)
    Forum i spotkanie????? Wspaniale!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pomarancze w piekarniku to zywy przyklad mojej niecierpliwosci...poprostu nie moglam sie juz doczekac ich zapachu ze postanowilam proces suszenia nieco przyspieszyc . Skonczylo sie na drugiej turze na kaloryferze ;)
    Forum i spotkanie????? Wspaniale!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zakaz fotografowania z pewnoscia jest w Wenecji, tam mnie kilka razy pouczono, ze sie nie fotografuje wystaw, choc mialam to w nosie... i z oddali chocby fotografowalam, to co mnie ciekawilo.

    A propos ciast, ciesze sie, ze nie jestem jedyna, ktora za tymi wloskimi nie przepada, bo niektroe kolezanki juz za dziwaczke mnie wziely :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zakaz fotografowania z pewnoscia jest w Wenecji, tam mnie kilka razy pouczono, ze sie nie fotografuje wystaw, choc mialam to w nosie... i z oddali chocby fotografowalam, to co mnie ciekawilo.

    A propos ciast, ciesze sie, ze nie jestem jedyna, ktora za tymi wloskimi nie przepada, bo niektroe kolezanki juz za dziwaczke mnie wziely :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Widzę że tu jak nie toskańsko, to trójmiejsko - jedno i drugie bardzo mi bliskie... :]

    Pozdrowienia, wspaniała strona, pomyślnej Toskanii w 2010... :]

    OdpowiedzUsuń