Wczoraj mieliśmy o 14.00 odebrać Tatę z lotniska Galileo Galilei, więc podsunęłam myśl, żeby może bliżej i wszechstronniej z każdej strony przyjrzeć się Krzywej Wieży. Pomysł zacny, ale kolejka oczekujących na bilety oraz niepewna w związku z tym godzina wejścia do budynku odwiodła nas od zamiaru.
Tym razem miałam plan B.
Zobaczyć kawałek starej Pizy spoza Placu Cudów. A dokładniej jeden kościół. Zanim jednak doń doszliśmy minęliśmy olbrzymi pałac arcybiskupi z pięknym dziedzińcem wewnętrznym
oraz … największymi dotąd spotkanymi … kołatkami.
Potem spokojny spacer ładnymi uliczkami.
Zajrzeliśmy do XVI wiecznego kościoła San Giuseppe, ale o wnętrzu z XVIII wieku. To akurat nie moje klimaty, oko jedynie zatrzymało się na kropielnicy z aniołem.
Zresztą chciałam dotrzeć do Kościoła Św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Ciekawe jest porównanie własnych wrażeń z wiedzą zdobytą z przewodnika, zawsze chyba na niekorzyść przewodnika. Taka na pewno była wizyta w XIII wiecznym kościele zakonu dominikańskiego. Już sama fasada powinna kusić by wejść do środka. Marmurowa ściana nie jest wielce zdobna w rzeźbienia, wygląda ubogo przy najsłynniejszym pizańskim kompleksie. Mimo wszystko widać, że należy do rodziny ze swoją pasiastością, z arkadkami.
Jedynie trochę dziwna wydała się współczesna mozaika nad wejściem.
Ale gdy wzrok poszybował w górę mógł do woli napawać się urokiem gotyckiej rozety z zaskakującym obramowaniem w postaci płaskorzeźbionych kasetonów z głowami.
Z upalnego dworu zagłębiliśmy się w chłodne olbrzymie jednonawowe pomieszczenie, w którym wchodzących witają dwa XIV wieczne nagrobki.
Ciekawe powitanie, ale jakże piękne i jakich artystów. Jeden jest nagrobkiem Gherardo Compagniego a drugi pizańskiego arcybiskupa Simone Saltarelliego. Widać chyba, że głowa archidiecezji cieszyła się większym poważaniem. Do wyrzeźbienia kompozycji zaangażowano najsłynniejszą rodzinę rzeźbiarzy: ojca i syna Pisano.
Zastanowił mnie jeden fakt: pięknie wyrzeźbiona figura arcybiskupa została ukryta za misternymi kolumienkami.
Dla kogo więc ten wysiłek dłuta? Zachwyca mnie takie podejście do rzeźby, jest coś ważniejszego ponad autorem, bardzo nieprzeciętnym autorem.
Potem wzrok wędruje w głąb kościoła, i w górę ku malowanej więźbie dachowej, by dalej iść aż po prezbiterium w którym mieni się kolorami witraż, nie jedyny w tym kościele.
Zanim jednak mu się przyjrzymy, mijamy ołtarze boczne smutno odarte z zawartości. Pewnie mają być remontowane i cenności przeniesiono, być może do kaplicy po prawej stronie absydy.
Po dwóch stronach prezbiterium spotykamy następne rzeźby Nicola Pisano, Archanioła Gabriela i Marię przyjmującą od niego zwiastowanie.
Prawa część nawy rozszerza się ku kaplicy poległych. Owo pomieszczenie ma już zupełnie inne sklepienie, typowe dla gotyku żebrowanie.
Tak spokojnie w tej świątyni, wyobraźnią tylko słyszę głosy dominikańskich kazań głoszonych z tej dziwnej ambony.
Czasami weszli turyści, ale chyba nie zachwycili się miejscem, szybko wychodzili zostawiając wszystkie ławki dla nas.
Trzeba było w końcu wyjść, radośnie się zbliżała godzina przylotu Taty. Po drodze jeszcze maluteńka radość: rowery zostawione pod tabliczką z zakazem ich zostawiania w tym miejscu.
Po powrocie nawet nie zdążyliśmy ulokować Taty, gdy pojawili się telefonicznie zapowiedziani parę godzin wcześniej goście. Nasi parafianie poznali pewnego Polaka i gdy mu opowiedzieli o swoim polskim proboszczu, ten zapałał chęcią poznania Krzysztofa. I tak oto następne parę godzin spędziliśmy na gadaniu, gadaniu i gadaniu. A co z tego wyniknie? O tym kiedyś.
dobre pytanie , Piza :)
OdpowiedzUsuńprzecież to chyba nie tylko Plac Cudów z jego unikatowymi zabytkami i najbardziej znaną na świecie wieżą ?
właśnie w przed sekundą otrzymanym Zielonym Przewodniku znalazłam aż siedem gęsto zapisanych stron o Pizie
alem się uraczyła...
OdpowiedzUsuńjuz wiem,ze warto!dzieki Malgosiu-piekna lekcja:)
OdpowiedzUsuńw oczekiwaniu na jeszcze.......:)
cmokkkkkkkkk:)
Piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńCieszę się,ze pokazujesz takie zupełnie inne strony - w Pizie nie byłam, ale kojarzę ją głównie z Krzywej Wieży. Dzięki Tobie będę kojarzyła także z innymi zabytkami:)
Dziękuję , buźka:***
myślisz że wystarczy jeden dzień na zwiedzenie pizy ?
OdpowiedzUsuńWybacz, ale trudno odpowiedzieć na takie pytanie nie znając osoby pytającej. Jednym wystarczy godzina, innym potrzeba kilka dni. Jeśli ograniczyć się tylko do Pola Cudów, to spokojnie jeden dzień wystarczy, ale jeśli chce się pobłądzić po Pizie, to nawet nie umiem określić, ile dni byłoby potrzebnych.
OdpowiedzUsuń