A w temacie warzywek jestem zasypana. Ostatnio doszło mnóstwo fasolki szparagowej i dawno niewidziane śliwki. Fasolkę po prostu zamrożę. Śliwki pójdą jutro na placek drożdżowy, który pójdzie w świat.
A cukinie? Placki znałam, ale i tak jestem wdzięczna za podpowiedzi. Sama dzięki nieocenionej książce sprezentowanej mi przez Tatę wypróbowałam dwa przepisy. Jeden efekt nazwałabym ciekawym i odkrywczym. Drugi pysznym.
Zacznijmy od ciekawej potrawy. Skomplikowana to ona nie była. Należy na zarumienionym leciutko czosnku podsmażyć pod przykryciem ziemniaki. Po około 15 minutach dorzucić pokrojoną w plasterki cukinię, doprawić solą, chili (dałam dwie maluśkie suszone papryczki) i świeżą miętą. I to było moje odkrycie. Wiele razy omijałam przepisy na potrawy słone z użyciem mięty. W głowie mi się nie mieściło, jak ona się komponuje i czy jest strasznie miętowa. No i okazało się, że siedziała jak należy i miętę trudno było w niej rozpoznać kubkami smakowymi. W oryginale po 5 minutach duszenia wszystkiego należy dodać jeszcze kwiaty cukinii, ale tych nie miałam (co za niedopatrzenie naszych ofiarodawców!). Obyło się więc bez kwiatów i dało się zjeść. Niestety w przepisie nie podali co robić z ziemniakami, więc je pokroiłam na plastry, z których niektóre okazały się za grube. Tak samo cukinię na przyszłość pokroję w cieńsze plastry. Jest to potrawa z południa Włoch i powinno się ją zapijać różowym winem. Z braku laku (sic!) podałam białe, za to jedno z najbardziej tutaj cenionych a mianowicie Vernaccia di San Gimignano. Acha! Wcale nie zaszkodzi posypać startym parmezanem. Ja bym też zaryzykowała z pomidorami. Ale to na przyszłość.
Potrawa pyszna? To cukinie nadziewane farszem mięsnym w sosie pomidorowym. Farsz może być różny, ja wykorzystałam gotowe mielone z prosciutto, ale myślę że zupełnie nie ma problemu z zastosowaniem bardziej klasycznego dla Polaków mielonego. Cukinie tnie się wzdłuż na połowę, wydrąża i nadziewa mięsnym farszem (oczywiście z żółtkiem no i mniej oczywiście z parmezanem).
Po czym podsmaża na oleju przez trzy minutki. Osobno na oliwie smaży się parę łyżek wydrążonego miąższu z cukinii wraz z pomidorami obranymi ze skórki i pokrojonymi w kawałki oraz ze świeżą bazylią i odrobiną rozmarynu.
Do podgotowanego sosu wrzuca się cukinie i pitrasi razem. Sos potem zmiksowałam, choć wiem, że to czasami niekorzystnie potrafi zmienić smak potrawy, ale co tam! Na szczęście nie mam porównania z niezmiksowanym sosem, więc mi smakowało wybornie.
Pokazuję na zdjęciach cukinie w całości, żeby mieć pojęcie co do wielkości. Każdy chyba wie, jaka duża jest główka czosnku? A wiem, że w Polsce sprzedawane cukinie są dużo większe. Te na zdjęciu to nie te same nadziewane, tamte były ciut większe, ale dopiero po ich przygotowaniu pomyślałam, że warto pokazac ich wielkość.
W ramach odreagowania codzienności skończyłam zaczęty niemal dwa tygodnie temu obrazek. Klasyczna tematyka i klasyczny spokój pędzla, po prostu „Kępa cyprysów”.
A dla zupełnych romantyków: księżyc nad Toskanią.
Fajny ten przepis z ziemniakami i cukinią. Wypróbuję w przyszłą sobotę, jak będę mieć stado zaprzyjaźnionych babek. Dzięki wielkie, bardzo to inspirujące, choć rzeczywiście proste. Te nadziewane cukinie nie są mi całkiem obce, tylko ja mięso mieszam z ryżem jak do gołąbków. I zapiekam w sosie beszamelowym z jakimiś ziołowymi dodatkami.
OdpowiedzUsuńKinga z Krakowa
Te nadziewane cukienie wydają się fantastycznie przepyszne. Muszę jak najszybciej wypróbować ten przepis!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z mokrej Gdyni.
Justyna
a mnie najbardziej"przypadl do gustu"mimo wszystko........ksiezyc!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńjestem,jestem romantyczką.....:)
cmokkkkkkkkkkkkk:)
a mi najbardziej przypadł do gustu obrazek , taki typowy toskański klimacik , aż się prosi .... :))))
OdpowiedzUsuńz cukinii można też zrobić małosolne ,rozmiarem pasują idealnie :))))