sobota, 26 września 2009

DOMOWE UTENSYLIA

Pomyślałam, żeby urządzić zgadywankę najbardziej klasyczną pt. "co to jest?" Zabawa jest bez nagród i zaraz poniżej rozwiązana :) Najpierw więc zdjęcia z może trochę mniej czytelną postacią obiektów, a potem opis i rozwiązanie.
Przy okazji zakupów butelek na wino rozglądałam się z zaciekawieniem po miejscu. Ni to hurtownia, ni to fabryczka.  Była tam np. linia do owijania szklanych naczyń w papierowe linki. Głównie owijano butelki pięciolitrowe, takie z uszkiem, na wino lub oliwę. Ale na półkach wypatrzyłam dwie proste karafki o smukłych szyjkach. Mieliśmy już podobne, lecz bez oplotu. Dodatkowo te okazały się o wiele wygodniejsze w użyciu. Właśnie owo przewężenie daje możliwość wyważonego chwytu.
A to co trochę jakąś bombę przypomina to naczynie o nazwie "tripla" - przetłumaczyłabym to sobie na własny użytek jako trójniak (nie mylić z miodem pitnym). Wlewa się do niego trzy płyny wykorzystywane w kuchni. Ja nalałam oliwę, ocet winy oraz ocet balsamiczny. Także to naczynie, jak dwa poprzednie, jest bardzo poręczne w użyciu.
A skoro już jesteśmy przy domowym sprzęcie, chciałam pokazać ciekawe żelazko. Kiedyś tam pisałam, że swoje kilkunastoletnie sprowokowałam do lotu na podłogę, po czym zakończyło żywot. Oprócz bardzo wymyślnych czasami  żelazek, znanych mi z Polski odkryłam tu jeszcze szeroki wybór żelazek z generatorami pary. To urządzenie zwie się popularnie vaporella.
Ciekawe, że nie są tak koszmarnie drogie jak jedyne takie żelazko spotkane w polskim necie. Mam za sobą parę prasowań nowym żelazkiem i przyznam, że zakup świetny. No, len i tak trzeba nawilżać, ale ogólnie prasuje się dużo lepiej. Nie trzeba co chwilę dolewać wody, a para produkowana w bazie ma dużo większe ciśnienie niż w zwyczajowych żelazkach. Samo żelazko jest dość ciężkie, przy zakupie można się między innymi kierować właśnie jego wagą. Rączka obłożona korkiem doskonale izoluje przed nagrzewaniem się. Ciekawy jest sznur, którym dostarczana się i prąd i parę. Zachwycam się tak tym sprzętem, bo nie znoszę prasować, więc wszystko co mi ułatwia tę czynność budzi moje gorące wsparcie.
Zapis kończę zajadając się kruchymi ciastkami nadziewanymi nutellą, podrzuconym przez sąsiadkę. I jak ja mam się nie zaokrąglać?

5 komentarzy:

  1. Gosiu, tobie zaokrąglanie niegroźne, co najwyżej nabierasz kobiecych kształtów :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. O takim zelazku marze, a te wszystkie szklane naczynia, bardzo ciekawe :)
    Wloskie przysmaki, ciasteczka, sery, owoce... niestety powoduja, ze trudno sie nimi nie zachwycic i nie nabrac ksztaltow, wciaz walcze tu ze swoimi kraglosciami...
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się w ogóle zastanawiam kto wymyślił żelazko, chyba jakiś facet na złość kobiecie :) Albo czemu jeszcze nie wymyślono czegoś, co spowoduje, że tkaniny nie będą się gniotły???
    Ale już taka tripla całkiem fajna, takie trzy w jednym i dla oka przyjemne i pożyteczne, czasem człowiek coś mądrego wymyśli :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. kolejne udogodnienia dla rąk i podniebienia !:) Cała Małgorzatka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezłe to żelazko, musze powiedzieć:)

    OdpowiedzUsuń