Zima tego roku wielce łaskawa dla nas, nocami zimniejsza od poprzednich przeżytych przeze mnie w Toskanii, ale za dnia słoneczna, dogrzewająca powietrze nawet do kilkunastu stopni. A jednak już by się chciało wiosny, więc staram się ją przywoływać. Zaczęłam od różowych tulipanów, teraz kupiłam pierwiosnki.
O tej porze rzadko wychodzę do ogrodu, zazwyczaj Krzysztof wyprowadza psy, ale wybył na kilkudniowe rekolekcje, więc teraz ja pilnuję Druso, żeby niczego nieodpowiedniego nie zżarł, co się potem kończy sensacjami gastrycznymi. Tak go śledziłam węszącego w ogrodzie, że dopiero dzisiaj zauważyłam kwitnące na trawniku krokusy.
Jestem mistrzynią przywoływania wiosny, nieprawdaż? Hi, hi, hi. Hurra!
cudne !!! tęsknię już bardzo za wiosną :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa tez takich widokow chce!!!
OdpowiedzUsuńŚliczne krokusiki, a u nas wreszcie zawitała prawdziwa zima z mrozem i śnieżkiem trzeszczącym pod nogami.:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńOj tak w Polsce zima z mrozem i śniegiem, a jeszcze 2 tyg. temu widziałam kwitnące forsycje i bazie..
OdpowiedzUsuńTeż tęsknie do zieleni i kwiatów.
Piękne te krokusy:).A u mnie pełno śniegu i mróz!
OdpowiedzUsuńCudne krokusy jak i pierwiosnek ...tęsknię za Toskanią i wiosną .
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam ..bardzo ciekawy blog .
Życzę weny i ciekawych tematów .
Ala
a u nas śnieg, ehhhh.
OdpowiedzUsuńTeraz należy tylko mieć nadzieję, że mrozy i śniegi z Polski nie dotrą do moich maluśkich krokusów :)
OdpowiedzUsuń