czwartek, 2 lipca 2009

FIORI DI ZUCCA

Rankiem pod drzwiami zastaliśmy żółty podarunek. Tym razem wykonałam zdjęcia zaraz po znalezieniu przemiłego prezentu.

Miałam nawet na nie kulinarny pomysł i składniki do jego wykonania. Parę dni wcześniej nasz ofiarodawca przyniósł nam jeszcze ciepłe nadziewane kwiaty cukinii. Przepyszne! Domyślacie się więc, co jedliśmy dzisiaj na obiad? Farsz niemal jak na kotlety mielone zapakowałam do żółtych cudowności, skręciłam płatki jak duże cukierkii rzuciłam na głęboki olej.

Ponoć można w ten sam sposób użyć kwiatów dynii. Tak czy siak, szybko się przyrządza, smaży i jeszcze szybciej zjada! Polecam, smaczne!

A co do Bogusia, powolutku zdrowieje, ale ciągle mam wrażenie, że dorwał się do naszych zapasów wina. Wybieram więc takie domowe działania, podczas których mogę mieć go ciągle na oku. Dzisiaj na przykład poprawiając się w fotelu stracił równowagę i wpadł pyskiem do wiadra z wodą. Bidula, nie dość że jest poobijany to jeszcze się omal nie utopił w mojej pracowni. A siedziałam nad różnymi robótkami, o których niebawem, gdy skończę.
Bardzo dziękuję za troskę i wskazówki. Kleszcza nie znalazłam, poza tym smoki są spryskiwane frontline. Mam nadzieję, że czasami weterynarze znają się na swoim zawodzie :)

4 komentarze:

  1. mniam,mniam...zwijam się z głodu niczym ten kwiat!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiałem się do łez z powodu Bogusia grasującego w winie. Pamiętam z dzieciństwa spleśniałą nalewkę z wiśni wylaną na podwórku u dziadka. I kury, które się tych wiśni (już nieźle przefermentowanych) najadły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mój dziadek z babcią kiedyś kury upili. Celowo! Były chore i dali im spirytusu z wodą. Pousypiały, a rano już było ok. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcialabym kiedys sprobowac fiori di zucca :) Pysznie sie prezentuje :))))
    pozdrówki

    OdpowiedzUsuń