Niby słońce już mocno grzeje, ale ten tytuł nie oznacza wcale, że udar jakowys mnie zaatakował. Otóż wybrałam się wczoraj do Quarraty nieopodal Pistoi, a jest to miasto meblarskie - coś na wzór Swarzędza pod Poznaniem. Można się więc domyślać róznych powodów mojego wyjazdu - a to zakupowego - tylko jakie meble, gdzie i za co? Inny to zwiedzanie - z tym, że Quarrata należy do współczesnych miast, a ja akurat miłośnikiem współczesnej architektury nie jestem. Choć zawsze coś można sobie wypatrzeć.
Więc po co? Pozostają cele towarzyskie. I te właśnie zawiodły mnie do Emilki tam mieszkającej. Po drodze wstąpiłam do wielkiego sklepu ogrodniczego, by dokupić trochę ziół. Dziiiiiiwne kupiłam, ale o tym osobny wpis.
A potem to już miałam samą ucztę babskich pogaduszek. Emilka jednak zaserwowała mi też i inne smakowitości.
Zaczęłyśmy od cukierni Grazia w samym centrum, gdzie wybór był trudny, ale okazał się słuszny. Pyszna babeczka z kremem i owocami i do tego capuccino.
A potem z kolei czekała mnie rozkosz dla oczu. Pojechałyśmy do małej osady położonej tuż nad Quarratą. Napisałam "nad" ponieważ Quarrata jest połozona u stóp Gór Montalbano, po drigiej stronie których przycupnęło Vinci. Mysmy znalazły się około 500 metrów n.p.m. w Buriano, wśród gajów oliwnych, oszłamiająco wiosną pachnących kwiatów, utrzymujących wszystko w pionie cyprysów i dajacych poczucie stabilności kamiennych domów.
Gdzieś pośród sielskiego krajobrazu przycupnął kompleks kościelny Świętego Michała Archanioła. Sam kościół by zamknięty, ale nawet swoim otoczeniem nie chciał mnie wypuścić ze swoich uroczych progów. I wcale nie jest to bardzo stara, jak na Toskanię budowla (datowana na XVIII wiek), ale właśnie to wyciszenie, ciekawe struktury wymurowane wokół, zewnętrzne kaplice w nich, droga krzyżowa ozdobiona przez różnych artystów (z niektórymi bardzo ciekawymi malowidłami), wszystko zatopione w słońcu, ale jeszcze nie tym oszałamiającym, wszystko każe tam wrócić.
Myśmy jeszcze zajechały do willi medycejskiej La Magia, ale mogłyśmy jedynie zobaczyć jej otoczenie i fragmenty budynku, bo teren na razie nie jest owtary dla zwiedzających.
Ostatnimi laty gmina odkupiła willę od jakiejś Amerykanki nie dabającej o posiadłość. I na sam koniec pobytu znowu uczta dla żołądka. Miałam przyjemność zjeść rodzinny obiad u Emilki. Niestety nie mogłam się długo zasiedzieć, bo musiałam odstawić auto Krzysztofowi, który popołudniami błogosławi domy, czyli chodzi po kolędzie.
Emilko dziękuję za wspaniałą gościnę i zapełnienie białych plam na mapie mojej Toskanii.
życie nie jest sprawiedliwe !!!
OdpowiedzUsuńTe smakowitosci z cukierni narobily mi apetytu :)
OdpowiedzUsuńSwarzędz w Toskani :)))) a macie Gosiu coś na wzór Czacza, albo naszej giełdy w Starej Rzeźni? pozdrawiam Emilystar ze Starołęki :)
OdpowiedzUsuńPięknie.
OdpowiedzUsuńJa bym chyba wybrała ten kawowy deserek.
My rowniez dziekujemy i czekamy na ponowne.Ten czas tak szybko lecial.ALe dizn byl super i znow w Twoim opisie zobaczylam inne a przeciez tak dobrze mi znane miasto;)
OdpowiedzUsuńTwoj wielki milosnik(Leo)po drzemce byl bardoz rozczarowany,ze cytuje:"pani Gosia la...pani Gosia noooo;vuoi Gosia";)
Dlatego nastepna wizyta obowiazkowo calodniowa lub beda wagary:)
Pozdrawiamy i do szybkiego uslyszenia.
Zgadzam się z niebieską, nie ma sprawiedliwości, gdzie Ty się pojawisz to tylko pięknie,smacznie i miło.
OdpowiedzUsuńNa szczęście, my chociaż popatrzeć na te wspaniałości możemy i dzięki wielkie za to.u
Na babeczkę aż ślinka leci:)) No i piękne te ceramiczne ozdoby na kościółku
OdpowiedzUsuńpozdrawiam (już prawie majowo)
Gdynianka
cos w tym jest, ze wszystkim cisną się na usta słowa "i gdzie ta sprawiedliwiść?!!!" :))
OdpowiedzUsuńoryginalna więc nie będę...
Pozdrowienia!!!
ech, jak chciałabym mieć choć cząstkę tego miasteczka w naszym podpoznańskim Swarzędzu :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za to tytułowe porównanie - jako rodowitej swarzędzance serce drgnęło i zrobiło się bardzo miło :)
Pozdrawiam serdecznie...
Emilka ze Swarzędza :)
Ach, pięknie i pysznie!
OdpowiedzUsuńI ja też zazdroszczę.
Buźka Małgoś:**
Mmmm... smakowitości z cukierni Grazia sprawiły, że od razu poszłam do kuchni zrobić sobotnie ciasto drożdżowe z rabarbarem. Zresztą trudno oprzeć się słodyczom, przez Twoje zdjęcia!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam...z tego prawdziwego Swarzędza ;-) Dziś mokrego i chłodnego,
Saluti,
Ania