Wrócił, więc:
Zagadka okazała się trudna, ale rozwiązywalna. Szkoda tylko, że nie padł tytuł filmu, na który się wybraliśmy. Oczywiście, jeśli 3D to "Avatar", o którym nie chce mi się pisać. Jakiś taki nachalny i w treści i w neonowej estetyce. Nie moja bajka. Okulary okazały się być wydane widzom na własność, w przeciwieństwie do kina w Polsce, w którym chadzałam na pokazy 3D. A Boguś w zagadce ma być erzacem smukłych mieszkańców planety oraz natury, która była bohaterką filmu.
Nie byłabym sobą, gdybym nie czyniła obserwacji nazwijmy to obyczajowych, czy socjologicznych. Opowiem Wam więc historię kupowania biletów. Zostały zarezerwowane przez internet, czego Krzysztof trochę się obawiał, bo już miał dziwaczne doświadczenia z uznaniem tej formy zakupu na miejscu. Tym razem nie było żadnego kodu paskowego do wydrukowania, uwaga przy rezerwacji online kierowała nas do automatów w kinie. No to idziemy. Pierwsza trudność to znaleźć te automaty i być przekonanym, że to one wydadzą nam bilety. Znalezione! Druga trudność to uruchomienie procesu. Okazało się, że potrzebna jest jakaś karta, ale jaka? Pytamy się naburmuszonego młodzieńca z obsługi, na którego nieszczęście akurat się tam pojawił, a on coś tam burczy pod nosem w końcu twierdzi, że jeśli karty nie mamy to pozostaje nam wyjście iść do kas. A tam ogromne kolejki! Krzysztof bezradnie patrzy się na automaty ale spostrzega, że ludzie wkładają jakiekolwiek karty z paskiem magnetycznym. Idzie ich śladem i napotyka następną trudność w postaci innego nazewnictwa kodów dostępu na wydruku a innych w automacie. W końcu wspólnymi siłami pokonujemy ten problem i pozostaje kliknąć końcowe polecenie. Bilety wyskakują z maszyny w ilości 4, a miało być 6, bo w tyle osób wybraliśmy się do kina. Krzysztof ponowne usiłuje przekonać maszynę, by wydała nam brakujące bilety, lecz ona uparcie twierdzi, ze już to zrobiła. Akurat na linii horyzontu pojawił się nasz ulubieniec. Po usłyszeniu problemu, bez słowa podszedł do maszyny wcisnął dłoń dużo głębiej w otwór i wyjął przyblokowane 2 bilety i bez odrobiny cienia uśmiechu wręczył je Krzysztofowi.
To było w ogóle moje drugie spotkanie z włoskim kinem, jako miejscem wyświetlania filmów. Pierwszy raz był podczas pewnego wakacyjnego pobytu w Rzymie. Wtedy zadziwiły mnie przerwy na reklamy podczas filmów, teraz na nie po cichu liczyłam, ale chyba już się wycofano z tego procederu.
Toja skontaktuj się ze mną, proszę, co do wyboru deseczki. Gratuluję!!!
O prosze ja to sie nawet nie probowalam bawic w rozwiazanie tej zagadki bo weszlam za pozno a tam juz tyle propozycji bylo, ze zasugerowana bylam innymi odpowiedziami, ale przyznaje, ze podziwiam Twoja pomyslowosc!
OdpowiedzUsuńChyba bm na to nie wpadla!
A propos kna, tez juz tesknie za kinem, nie bylam w kinie prawie 3 lata! Tutaj nie pojde bo i tak nic nie zrozumiem!
Pozdrawiam :)
Brawo za pomysł.To było proste, poza tym, że czterołapy pupil w kinie nie był, i to była zmyłka. Film faktycznie dla młodych fanów kina. A automaty mają ułatwiać życie...... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja właśnie jutro mam zamiar włożyć te okulary :).Dobrze że nie próbowałam zgadywać bo i tak bym nie zgadła:)
OdpowiedzUsuńRowniez gratuluje pomyslowosci oraz wygranej w konkursie ;) co to znaczy miec nosa :)!!!
OdpowiedzUsuńNie wpadlabym na to.A przeciesz tyle sie gada o tym wilmie,choc ja chyba niedam rady sie wybrac do kina.Pozdrawiam i czekam na spotkanie.
OdpowiedzUsuńemilka
Serdecznie gratuluję!:)))
OdpowiedzUsuńAle super!:)))
Pozdrawiam Małgoś:)
Nie masz pojęcia Małgosiu jak mi dzisiaj humor poprawiłaś tą nagrodą, z radości mam łzy w oczach.
OdpowiedzUsuńA pomysł, nie wiem, sam przyszedł, "Avatar" był oczywiście jego podłożem, tyle o nim szumu, w zasadzie wszyscy moi znajomi są nim zachwyceni, sama nie byłam.
Jeszcze raz dziekuję Małgosi i Wam wszystkim za gratulacje, dla mnie samej jest to ogromne zaskoczenie :)))
Zniknęły daty poprzedzające zapiski?
OdpowiedzUsuń