wtorek, 12 stycznia 2010

ŚREDNIOWIECZNA TERAPIA z serii "Florencka włóczęga"

Siedem miesięcy temu napisałam ostatnią florencką anegdotkę. Potem ciągle się coś działo, aż zapomniałam o zebranym materiale fotograficznym. Robiąc przegląd zdjęć przypomniałam sobie o tej serii. A że czas i pogoda teraz mało turystyczne, trudno o porządną wycieczkę a jeszcze trudniej o dobre światło, proponuję więc wrócić do Florencji w detalach i ciekawostkach. 

Rzecz się miała około 1400 roku, pewien obywatel Florencji o imieniu Anselmo mieszkał na Via del Cocomero, obecnej Via Ricasoli. Człowiek ten był wycieńczony ciągle powtarzającym się snem. Śnił lwa trzymającego w paszczy jego rękę. Przekładało się to na jego życie tak, że bał się wszelkiego kociego zwierza, był udręczony strachem. Przyjaciele i krewni nadaremno starali się mu pomóc doradzając żeby poszedł i zobaczył lwy żyjące w klatce na tyłach Palazzo Vecchio. Wszystko na nic. W końcu ktoś w rodzaju średniowiecznego psychoanalityka doradził mu sposób, rzekłabym behawioralny. Mianowicie powiedział Anselmo, żeby wykorzystał w pokonywaniu lęku którąś z licznych we Florencji figur lwa.
Ulica, przy której mieszkał przerażony florentyńczyk wychodziła na boczną elewację Duomo, w której jest tzw. Brama Lwów. W bazach kolumn przy wejściu są dwa lwy z rozwartymi paszczami. Pewnego niedzielnego poranka Anselmo wyruszył z domu zmierzyć się ze swoim problemem. Za nim ruszył rozedrgany tłum krewnych, przyjaciół, lekarzy i ciekawskich. Anselmo wziął głęboki oddech i włożył rękę do kamiennej paszczy. Po chwili ... zmarł. Okazało się, że wewnątrz przycupnął skorpion, którego ukąszenia tak się biedaczek przestraszył, że zakończył życie ze strachu.


 


12 komentarzy:

  1. No to mnie załatwiłaś na noc!!!

    chciałam sobie coś przed snem miłego poczytać, a Ty mnie skorpionem?!

    Wstrząsająca anegdotka!

    Wstrząsa mnie i wstrząsa...

    Rzymskie "usta prawdy" to przy tym wkładaniu pikuś...
    Pan Pikuś...

    OdpowiedzUsuń
  2. A myślałam,że moje trzy grosze będą pierwszym komentarzem,ale niech będzie nr 2.Normalnie Pani Małgosia prowadzi w konkursie.Powodzenia!Też mnie ten skorpion wystraszył.Pamiętam historyjkę z krową.Ja jej sama nie widziałam,ale mąż mój faktycznie wypatrzył i sfotografował,nie wiedząc skąd się wzięła.Teraz już wie. Iwona

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaskakujący finał, wygląda na to, że jednak coś w tym śnie było, chociaż sama w sny nie wierzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna anegdotka z zaskakującym zakończeniem. Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja od razu ,,zobaczyłam,, Gregorego Pecka w Rzymskich wakacjach kiedy udał, że stracił rękę a Audrey Hepburn tak się wystraszyła! Czy on wkładał rękę w ,,usta prawdy,, bo nie jestem pewna?
    Trzymajcie się cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Komentuję rzadko ale czytam zawsze.
    Zagłosowałam w konkursie na tego pięknego bloga.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. W ,,Rzymskich wakacjach" to były usta prawdy.. Może odpowie mi ktoś z Wrocławia ,bo coś mi się kojarzy że w katedrze na Ostrowiu Tumskim też jest coś w tym stylu?
    Do pięknych florenckich lwów pewnie się nie umywa.A swoją drogą zakończenie legendy prawie jak u Braci Grimm- brrr:)))
    Gdynianka

    OdpowiedzUsuń
  8. Małgosiu, gdzie wynajdujesz takie anegdotki???
    Podejrzewam że to nie ostatnia i że jeszcze coś tam trzymasz w zanadrzu :)
    Pozdropsy z Gdyni

    OdpowiedzUsuń
  9. hi hi ;) Świetna historia :))) I piękne zdjęcia Małgosiu:) Lwy florenckie są piękne, bardzo mi się podobają. Też mam ich zdjęcie :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Małgosiu :)
    jesteś pierwsza !tak trzymaj :)

    OdpowiedzUsuń